Dodany: 07.10.2004 14:44|Autor: bazyl3
Weźmij...
Weźmij zbiór sentencji (tzw. "złotych myśli"), garść informacji na temat, o którym piszesz (żeby uchodzić za erudytę i tego, co to "się zna"), przypraw prostym językiem (bestseller musi trafić do szerokiego grona czytelników) i opisami perwersyjnego seksu (wszak odrobina szumu i smaczek skandalu poprawiają sprzedaż), wymieszaj z oparami "filozofii" i "mistycyzmu". Pufff! I oto mamy kolejną, bardzo poczytną i sięgającą zenitu na listach sprzedaży, książkę Paula Coelho.
Opisywana postać jest tak wiarygodna, jak gadające przez komórkę krowy z telewizyjnej reklamówki. Odkrywane przez Brazylijczyka prawdy - znane, przynajmniej dla średnio "zorganizowanego" uczuciowo człowieka, od lat. Zaś to co miało IMO książkę nagłośnić, czyli wyuzdany seks, hmm... Ktoś powinien oświecić autora, że stokroć obsceniczniejsze kawałki literatura zna od hohoho ;). Całość zaś to zbiór ubranych w "wyniosłe" słowa stereotypów. Jeżeli chcecie "lajtowej" pornografii, proszę bardzo. W innym przypadku radzę obchodzić szerokim łukiem - zaoszczędzicie sobie wrzodów żołądka.
I jeszcze jedno - moje zdanie nie jest podyktowane modą na nielubienie akurat tego autora. "Alchemika", mimo że nie był odkrywczy, dało się znieść. "Jedenastu minut" - nie. Mimo to miliony oczarowanych przez Coelho czytelników znajdą w powieśći drugie i n-te dno i zmieni ona ich życie. Mnie po lekturze pozostał niesmak. Panie Pawle, może by tak odpocząć trochę od pisania???
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.