Dodany: 17.04.2011 19:04|Autor: zsiaduemleko

O tym, jak trudno być przystojnym


Oscar Wilde był postacią bez wątpliwości nietuzinkową. Gardzący męskością, zniewieściały biseksualista. Podobno któregoś słonecznego dnia ożenił się z pewną kobietą. Cóż, każdemu może się zdarzyć po pijanemu. Jednak, jak na moje przekrwione oko, była to zaledwie przykrywka i dobra mina do złej, niegrzecznej gry, którą prowadził z kolejnymi kochankami płci męskiej – w swojej sypialni, w klubie, pubie, na kuchennym blacie czy w kinie w Londynie. W chwilach wolnych od uciech cielesnych był posądzany o pederastię i sodomię. Dla uatrakcyjnienia wizerunku zabrakło jedynie jakiejś spektakularnego zgonu, bo powolne umieranie na łożu śmierci jest dla mięczaków i pozostawia pewien niedosyt po tak burzliwym życiu. Zabrakło kulminacji i finalnego „piętrolnięcia” w kichy, jak to mawiają rzeźnicy (tak naprawdę to nie mawiają w ten sposób, ale pomyślałem, że mogliby, gdyby trochę wyluzowali fartuchy). Ekscentryzm Oscara nie mógł pozostać bez wpływu na jego twórczość – pisał przede wszystkim dramaty i poematy. Gdzieś czytałem (nie pamiętam gdzie, nie każcie mi szukać), że „Portret Doriana Graya” był jego jedyną powieścią. Czy rzeczywiście jedyną – nie wiem, ale z pewnością najbardziej rozpoznawalną i jednocześnie wyśmienitą okazją dla czytelnika do zapoznania się poglądami autora. Wilde w opowieści o atrakcyjnym Dorianie odbił i upchnął wszystko to, co miał nam do przekazania, jeśli więc jesteś ciekawy, w jakich odcieniach codzienność dostrzegał ten oryginalny dżentelmen o skłonnościach homo, to uderzaj śmiało.

Dorian Gray – piękny młodzian, obiekt zachwytów londyńskiej arystokracji; dziś nastolatki na fejsbuku zdecydowanie by go nazwały „ciachem” i „lubiły to”. Zresztą nie tylko nastolatki, ba!, nie tylko kobiety, bo także jego przyjaciel – malarz Bazyli pała do Doriana uczuciem tak wyraźnie homoseksualnym, że aż z pędzla mu kapie. To właśnie ten artysta tworzy tytułowy portret Graya, swojej muzy, uwieczniając na płótnie jego młodość i bezdyskusyjne piękno, a model, zatopiony w zachwycie nad samym sobą, nieświadomie zawiera pakt z rogatym Szatanem. Jakiego rodzaju to układ i co z niego wyniknie – nie zdradzę, pomimo faktu, iż zdaję sobie sprawę, że tak czy srak wszyscy słyszeli i wiedzą. Wystarczy jedynie, że wspomnę, iż od tego czasu Dorian stopniowo i diametralnie się zmienia, choć jest to niedostrzegalne gołym okiem nawet dla jego najbliższych przyjaciół. Napędem dla kolejnych wydarzeń jest tutaj zdecydowanie lord Henry Wotton i jego niebagatelny wpływ na kształtowanie osobowości młodego pana Graya. Arystokrata traktuje Doriana jak obiekt eksperymentalny, formując jego duszę niczym plastelinę na nikczemne podobieństwo swojej. Henry to prawdziwie szowinistyczna świnia, arogant i cynik o dyskusyjnych, ostrych poglądach. Narażony na jego towarzystwo Dorian sięga do coraz głębiej położonych w duszy pokładów podłości i staje się swoistym jądrem życia, wokół którego krąży śmierć. Do jakiego finału doprowadzi to bohatera i otaczających go ludzi – można jedynie bardziej lub mniej trafnie przewidywać.

Oscar „Wcale nie jestem sodomitą” Wilde dzieli się z nami w powieści swoimi definicjami pojęć piękna, estetyki, młodości czy powierzchowności i wynikającej z niej oceny, najczęściej błędnej. Żeby jednak nie było zbyt banalnie, autor ubrał to wszystko w poetyzm licznych metafor, niebywale kwiecistych, prawdziwej fety dla wyobraźni. Moja wyobraźnia, regularnie pielęgnowana, po którymś z kolejnych obfitych posiłków tej uczty ciężko westchnęła, opadła na oparcie siedzenia i masując napęczniały brzuszek stwierdziła: „uff, ja mam dość”. Tak, festiwal metafor momentami stawał się dla mnie ciężkostrawny, skutecznie przeszkadzał w wejściu w lekturę. Poetyczna maniera budowania barwnych zdań, naszpikowanych chwilami napuszonymi określeniami stała się dla mojej wyobraźni barierą trudną do pokonania – choć nie niemożliwą. Zapewne ambasadorzy pokombinowanego piękna będą zachwyceni blaskiem poetyzmu i powabu bijącym z kolejnych zdań, jednak przyznaję, że ja czasami nie wyrabiałem. Dostrzegałem pewien urok, lecz ten do mnie nie przemawiał. Muszę sporo ćwiczyć najwyraźniej. Natomiast z tym całym wdziękiem, naturalnym chyba tylko dla homoseksualnego autora, świetnie kontrastują akcenty mroczne, a tych wcale nie brakuje. Przykładów podawać nie będę, ale przewrotnie nazwałbym je pysznymi łyżkami dziegciu w beczce miodu – chwilami słodkiego, aż mdli.

Co mamy w „Portrecie Doriana Graya” poza tym? Na pewno dość bezpośredni obraz angielskiej arystokracji, pełnych próżności bankietów, zaślepienia pięknem (pięknego zaślepienia?), pochlebstw i pożądania. Oprócz tego powieść jest istną studnią bez dna do wyławiania szowinistycznych uwag i cytatów, gdzie kobieta w hierarchii autora i bohaterów rywalizuje zawzięcie z miotełką do odkurzania. I, żadna to niespodzianka, przegrywa sromotnie. Lord Henry – wiodący prym w umniejszaniu znaczenia kobiety - staje się chwilami irytujący, przesadzony w swoim cynizmie i zamiast budzić zachwyt, staje się zwyczajnie żałosny. Ale może taki był zamiar autora? Diabli wiedzą, ale Wilde nieco przekoloryzował. Jest też oczywiście nutka mistyki w postaci tytułowego portretu, żeby nie było wątpliwości.

Generalnie zachwycony nie jestem i wcale nie wynika to z zazdrości, że mnie Bozia nie stworzyła takim przystojnym jak Dorian Gray. Nie, nie.

PS. O mojej niechęci do filmowych okładek książek i każdorazowym grymasie niezadowolenia nimi spowodowanym już nie będę marudził. W tym przypadku (wyd. W.A.B., Warszawa 2010) dodatkowy niesmak budzi postać kobiety stojącej w tle – pojawiającej się w ekranizacji, ale której w samej powieści zabrakło. Klops i załamywanie rąk. Drodzy Wydawcy – jeśli będę chciał filmową okładkę, to kupię DVD z filmem.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4216
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: sapere 05.01.2012 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Oscar Wilde był postacią ... | zsiaduemleko
O to, to! Ale za piękny język - Wilde'a czy tłumaczki? - jednak 5.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: