Lekko o ważnych sprawach
Nie mam pojęcia, czy John Irving pisząc „Regulamin tłoczni win” miał świadomość, jak bardzo powieść ta wpisuje się w najbardziej doniosłe dla współczesnego człowieka dyskusje. Nie wiem też, czy jego świadomym zamiarem było zabranie w tych dyskusjach głosu. Tak czy inaczej, wielką sztuką jest pisać o sprawach ważnych i trudnych bez patosu i taniego moralizatorstwa, a tak właśnie napisana jest ta książka.
Jej wielką siłą jest to, że każdy znajdzie w niej to, co chce. Jest tu wspaniała historia kilkorga ludzi uwikłanych we własne uczucia, opowiedziana z dystansem i humorem. Homer Wells jest sierotą, przyszedł na świat w sierocińcu prowadzonym przez Wilboura Larcha, nieco ekscentrycznego lekarza. Bezskutecznie szuka swojego miejsca w życiu do czasu, gdy w sierocińcu zjawiają się Candy i Wally, jego rówieśnicy. To wydarzenie daje początek zmianom w życiu Homera. Chłopak musi nauczyć się radzić sobie poza murami sierocińca i dostrzega, że wszędzie panują swoiste „regulaminy”. Musi się też zmierzyć ze skutkami łamania zawartych w nich zasad.
Uwierzcie, fabuła od pierwszych stron „łyka” czytelnika. Jednak dla mnie pod lekką narracją kryje się rozprawa o wadze ludzkiego wyboru i o regułach, przede wszystkim moralnych, a także o tym, że nowe życie może być zarówno darem, jak i przekleństwem.
Polecam wszystkim. Kawał dobrej literatury.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.