Dodany: 04.03.2007 02:20|Autor: Makak

Książka: Krajobraz z atramentowym wieczorem
Zantman Michał

1 osoba poleca ten tekst.

Atramentowe historie


"Krajobraz z atramentowym wieczorem" można czytać na wiele sposobów. Jak sen, jak inscenizację teatralną, w której reflektor oświetla poszczególne sceny, wreszcie jak misterną konstrukcję, mapę, gdzie każde zdanie, każde zdarzenie ma określone miejsce.

Czas jest tu ściśle związany z przestrzenią - odmierzany zdaniami, stronami, niezadrukowanymi linijkami.

W miasteczku zawieszonym w kosmosie dni ułożone są obok siebie - można więc przechodzić między nimi jak między pokojami. Poznajemy je po kolorach (różowy, zielony, dzień z atramentowym wieczorem...). Postaci zarysowane są z dużą dozą humoru. Przywodzą na myśl Kabaret Starszych Panów. Zamknięte są w swoich rolach, wykonują ten sam repertuar czynności. Burmistrz codziennie udaje się do Ratusza, nigdy jednak tam nie dociera. Nigdy nie wypija też kawy, którą każdego ranka parzy dla niego Marianna. Ciocia nieustannie celebruje śniadanie, a Wuj pogrążony jest w lekturze gazety i w myślach o zbliżającym się końcu (który oznacza zarówno jakiś kataklizm, jak i zakończenie utworu).

Urzeka bogaty język, dosadność sformułowań, oniryczna atmosfera, przypominająca prozę Brunona Schulza. Intryguje forma i filozofia utworu. Konstrukcja sprawia, że książka jest zamkniętym, skończonym światem.

"Krajobraz..." jest próbą odpowiedzi na pytanie: "Co robić po Joysie?". Próbą swoistego dialogu z odkryciami fizyki XX wieku.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 788
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: