Dodany: 21.02.2007 18:28|Autor: Filip II

Izrael - Palestyna. Palestyna - Izrael


Zawsze się denerwuję, kiedy Izrael zrzuca bomby na Palestyńczyków. Jeszcze bardziej się denerwuję, kiedy jakiś religijny psychopata wysadza się w autobusie, zabijając Bogu ducha winne dzieci i ich matki.

Dużym szacunkiem darzę naród palestyński i to, jak stara się dojść do niepodległości. Szacunkiem nie darzę Hamasu, Islamskiego Dżihadu i innych organizacji, które wykorzystując "ciemnotę" zabijają w imię Boga (czy pieniędzy, jak kto woli). U jednego Palestyńczyka, który podczas wojny libańskiej, przez Czerwony Krzyż, przyjechał do Polski, prawie codziennie jadam kebab. Bardzo dobry kebab. Codziennie słucham żydowskiej muzyki, dziadek ostatnio mi powiedział, że kroję chleb "po żydowsku".

Kiedy podczas ostatnich wakacji bomby znowu spadły na Bejrut, byłem na Mazurach, a świeżą prasę dostawałem co kilka dni. "Gazeta Wyborcza" i "Dziennik" krążyły cały czas z rąk do rąk, największym powodzeniem cieszyły się informacje sportowe i różne kurioza opisywane na ostatniej stronie "Dziennika" (nie jestem fanem "Wyborczej", nie przepadam za prasą codzienną, ale poziom "Dziennika" mnie dobija). Czytając te gazety, byłem bardzo zdenerwowany na tę wojnę, bo nie mogłem dowiedzieć się niczego konkretnego - kto zaczął, czemu, kto zabił, kto na tym zyska. Tylko suche "fakty" i liczby, żadnych historii i wyjaśnień. Czytając to natrafiłem na ciekawą informację, że Mario Vargas Llosa jest bardzo w sprawę palestyńską zaangażowany, i wszyscy na zachodzie go krytykują.

Bardzo mnie to zaintrygowało, bo nigdy nie kojarzyłem Llosy jako postaci politycznej, coś obiło mi się tylko o uszy na temat jego działalności politycznej w ojczyźnie. I na początku stycznia bieżącego roku ukazała się książka „Izrael – Palestyna. Pokój czy święta wojna”. Jest to zbiór, ponoć kontrowersyjnych, artykułów z "El Pais". Dodatkową atrakcją są zdjęcia jego córki Morgany, która pojechała do Izraela podczas wysiedlania żydowskich osiedli.

Po „Izrael już nie frunie” Pawła Smoleńskiego miałem ochotę na więcej izraelskiej codzienności, niestety, Llosa zniechęcił mnie do niej na długi czas.

Wyobraźcie sobie, że wspaniały pisarz, prawie noblista, wydaje książkę, którą mógłby napisać każdy lepszy dziennikarz. Równie dobrze mogłem nie czytać tej książki, a wejść na jakiś internetowy portal i przeczytać po kolei wszystkie informacje z działu „Izrael” i „Palestyna”. Llosa mówi tylko o polityce, prawie nie rozmawia z ludźmi.

Dla kogo jest ta książka?
Na pewno nie dla fanów Mario Vargas Llosy, którzy mogą się po niej załamać.
Na pewno nie dla zainteresowanych konfliktem izraelsko-palestyńskim – bo oni niczego nowego się nie dowiedzą.
Na pewno nie dla tych, którzy chcą się zapoznać z tym konfliktem, w książce pada za dużo nazwisk i wydarzeń (a przypisy są na końcu książki).

Gdyby nie jedno zdjęcie, oceniłbym tę książkę na 2. Chodzi mi o zdjęcie Llosy otoczonego bojownikami Hamasu – Mario, w czarnych okularach, patrzy spokojnie przed siebie z założonymi rękami...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2521
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: