Dodany: 07.01.2011 00:25|Autor: asia_

2011.01


1. Żegnaj, laleczko (Chandler Raymond) - 5,0.

Moje pierwsze spotkanie z Chandlerem miało miejsce kilkanaście lat temu. Nie wiem, jaka to była książka, nie pamiętam w ogóle treści. Zarówno język, jak i klimat uznałam za zbyt ciężki, i z tym rodzajem literatury dałam sobie spokój na długo. Ostatnio, po przeczytaniu "Arcydzieł czarnego kryminału" (swoją drogą, użycie słowa "arcydzieła" w tytule antologii to nadużycie - bardziej pasowałoby "zapomniane utwory" - chyba nawet ktoś napisał o tym w biblionetkowej recenzji) stwierdziłam, że teraz ten gatunek chyba bardziej mi odpowiada i dobrze by było spróbować jeszcze raz. Bezpośrednim impulsem do przeczytania "Żegnaj, laleczko" był fragment z konkursu 109 (sierotki w literaturze). Intrygę powieści znałam z opowiadania będącego jej pierwotną wersją (zamieszczonego w "Arcydziełach..."), ale nie zmniejszyło to przyjemności płynącej z czytania. Tym razem, znajomość z Chandlerem mam zamiar pogłębiać.


2. Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa (Doyle Arthur Conan (Doyle Conan)) - 5,0.

W dzieciństwie byłam wielką fanką Sherlocka Holmesa, później porzuciłam go dla Poirota. Ta lektura to taki powrót do korzeni ;) Na początku trochę przeszkadzały mi naciągane genialne dedukcje Holmesa. Z jego obserwacji można wyciągnąć wiele różnych wniosków, a to, że Sherlock prawie zawsze ma rację, wynika raczej z decyzji autora niż z tego, że inne rozwiązanie byłoby nielogiczne. Ale po pewnym czasie wczułam się znowu w klimat i takie rzeczy przestały drażnić :)

"Studium w szkarłacie" - 3,5.
Zaczęło się od rozczarowania. Ucieszyły mnie informacje o początkach znajomości Holmesa i Watsona, zaskoczyła słaba wiedza detektywa z dziedzin nieprzydających mu się w pracy (w późniejszych opowiadaniach robi raczej wrażenie chodzącej encyklopedii). Z drugiej strony, przedstawione śledztwo nie było zbyt interesujące, a historia opisana w drugiej części utworu to dla mnie tani melodramat.

"Znak czterech" - 5,0.
Kolejny dłuższy utwór, ale tym razem było dużo lepiej. Oglądałam ekranizację, ale nie pamiętałam, że Watson zdobywa tu żonę (która tutaj jest sierotą, a w późniejszych opowiadaniach jeździ do swojej matki).

"Przygody Sherlocka Holmesa" - 5,0.
Zawiera jedno z moich ulubionych opowiadań - "Wzorzysta wstęga".

"Dzienniki Sherlocka Holmesa" - 5,0.

"Powrót Sherlocka Holmesa" - 5,0.
Zawiera kolejne moje ulubione (chyba ze względu na zamiłowanie do wszelakich szyfrów) opowiadanie - "Tańczące sylwetki". Wydawnictwo się nie popisało, bo "zapomniało" wstawić rysunki z sylwetkami... Na szczęście, łatwo je znaleźć w internecie.

"Pies Baskerville'ów" - 5,0.
Cały czas nie wiem, czy czytałam to już wcześniej, czy tylko oglądałam film. Całkiem nieźle wyszło tworzenie "nastroju tajemniczości i grozy" (moja ulubiona fraza używana przez nauczycielkę polskiego z liceum - na stałe utkwiła mi w pamięci).

"Dolina Strachu" ("Dolina Trwogi") - 5,0.
Struktura podobna do "Studium w szkarłacie", ale ciekawsza fabuła obu części. Obie intrygi do zgadnięcia, ale nie tak wcześnie, żeby było to irytujące. Profesor Moriarty niestety tylko w tle.

"Księga przypadków Sherlocka Holmesa" - 5,0.

"Ostatni ukłon" - 5,0.
Ciekawostka: na początku opowiadania "Tekturowe pudełko" Holmes odgaduje myśli Watsona, te same i w ten sam sposób, co w "Stałym pacjencie" z "Dzienników Sherlocka Holmesa". Poza tym opowiadania są zupełnie różne. Conan Doyle zapomniał, że już wykorzystał ten fragment tekstu? Sprawdziłam w wikipedii - o "The Adventure of the Resident Patient" napisano:
Most American editions of the Sherlock Holmes stories contain a bastardized edition of the text in which the first few pages of this episode and "The Adventure of the Cardboard Box" are almost identical; both contain the same, rather impressive example of Holmes's deductive powers. The reason for this stems from the original American publication of The Memoirs of Sherlock Holmes in which the story of "The Cardboard Box" was eliminated; but its opening scene was retained and transferred to "The Resident Patient". Even today, this change continues to be propagated and editions of the stories which contain the original, correct text of "Resident Patient" are comparatively few.
A więc Conan Doyle niewinny, całe zamieszanie to wina złych Amerykanów :)


3. Król Bólu (Dukaj Jacek) - 5,0.

"Linia oporu" - 5,0.
O woli życia, woli czynu i ich braku, o tym, skąd je wziąć w świecie, w którym nie trzeba pokonywać przeszkód. Życie, praca przemieniane w grę, żeby skłonić ludzi do wysiłku, walki, dążenia do jakichś celów. Ale co z tymi, którzy te gry tworzą?
Wizja świata przywołuje skojarzenia (choć czasem dość odległe) z Zamieć (Stephenson Neal), Walc stulecia (Ziemkiewicz Rafał A. (Ziemkiewicz Rafał Aleksander)) i fragmentami Accelerando (Stross Charles).

"Oko potwora" - 5,0.
Motto z Lema i rzeczywiście, Lem mógłby coś takiego napisać. Pierwsze skojarzenie z tytułem - beauty is in the eye of the beholder. I zaraz potem myśl, że chyba jednak nie o to chodzi, żeby potwora skojarzyć z beholderem z D&D. A jednak, o to właśnie chodziło. Poza tym jest to opowieść o różnicach i zależnościach między człowiekiem a maszyną, chaosie i jego interpretacji przez człowieka, postępie naukowo-technicznym i jego granicach.
Głowny bohater, Doktor, pod koniec zaczyna mówić archaizowanym językiem ("jest-li", "jeno"). Powiało "Lodem".

"Szkoła" - 5,0.
Wbrew pozorom, nie o dzieciach ulicy, a o cyborgach i podboju kosmosu. Pomysł nawiązania kontaktu z obcymi przez upodobnienie się do nich. Jak na Dukaja, wyjątkowo mało usypiające.

"Król Bólu i pasikonik" - 5,0.
Inzynieria genetyczna (i aberracje genetyczne) i proxyki, czyli ciała, które wynajmujesz i przejmujesz kontrolę nad nimi swoim umysłem (połączenie można zhackować, a twój mózg zawirusować). Do tego rozpad polityczny świata, walka o wpływy, mafie i terroryści. I dżunkla, gdzie wypuszczone na wolność geny same ze sobą współdziałają i adaptują się do zmiennych warunków, tworząc zupełnie nowe formy życia.

"Crux" - 4,5.
Polska, w której wyższe warstwy społeczne powróciły do sarmackich obyczajów. Są szable, pojedynki, herby. A z drugiej strony stały dostęp do sieci przez noszone na palcach virścienie. Niższe warstwy społeczne żyją w socjaliskach i ziomalstwach, nie pracują, mają zapewniony byt. Ale bogactwa są dostępne tylko dla klasy wyższej, pracującej. Kim jest tajemniczy Crux? Legendą czy faktem? Bogiem ziomalstw, potrafiącym uzdrawiać i wskrzeszać, czy przywódcą społecznej rewolucji?

"Serce Mroku" - 4,5.
Przyszłość, w której III Rzesza istnieje i ma się dobrze. Państwa rywalizują ze sobą i walczą na obcych planetach. Kapitan Erde przylatuje na planetę Mrok i otrzymuje rozkaz pojmania lub zabicia Polaka Leszczyńskiego zwanego Diabłem, który w niewiadomy sposób utrzymuje się przy życiu gdzieś na planecie i ogłasza przez radio manifesty o przejęciu władzy i rychłej śmierci pozostałych ludzi na Mroku. A potem pojawia się motyw religijny; opowiadanie dobrze pasowałoby do zbioru "W kraju niewiernych".

"Aguerre w świcie" - 5,0.
Świat żywokrystu, jak w "Katedrze". Rzeczywistość dzieli się na warstwę fizyczną i wirtualną - jak w "Linii oporu" występował gnój i duch, tak tu mamy Glinę (CLay - Corporal Layer) i Iluzjon. Badanie sprawy morderstwa przeradza się w śledztwo polityczne prowadzące do odkrycia schizmy i rewolucji w szeregach Ordo Homo Xenogenesis, czyli bractwa xenotyków, których mózgi zostały sprzężone z glejem (Xenogenesis procaryota gleiophyta, występujące w całym kosmosie), i którzy potrafią Rzeźbić żywokryst. Ciekawy zabieg językowy: wtrącane angielskie słowa zapisane "po niemiecku" lub francusku (Gaud, Kreist, gritz).

"Piołunnik" - 4,5.
Rok 1986. Awaria reaktora w Czarnobylu okazuje się tylko przykrywką dla faktu, że w okolicy zestrzelono UFO. Powstała chmura radioaktywna powoduje odwrócenie entropii w "materii ożywionej o wysoce rozwiniętym systemie nerwowym". Konsekwencją mogą być zmartwychwstania ludzi i zwierząt. Teraźniejszość i przeszłość splatają się w jedno.

Podsumowanie: jestem przyjemnie zaskoczona lekkością czytania całego "Króla Bólu". Spodziewałam się raczej żmudnego przebijania się przez tekst. Albo te opowiadania są rzeczywiście łatwiejsze, albo po przeczytaniu "Lodu" (przysypiałam wtedy co 20 stron) trochę się uodporniłam na styl Dukaja. Planuję powtórkę W kraju niewiernych (Dukaj Jacek). Kilka lat temu te opowiadania wydawały mi się ciężkie, ale myślę, że teraz mogą mi się dużo bardziej podobać.


4. Testament (Hawksley Elizabeth) - 4,0.

Przyjemne. Bez jakichś rewelacji, ale też bez zgrzytów. Czarny charakter posługuje się plotką raczej niż przemocą. Główna bohaterka pod koniec książki musi - jak to chyba zwykle u Hawksley - przełamać stereotypy dotyczące tego, co wypada, a co nie wypada kobiecie.


5. Samotny dom (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) - powtórka, zmiana z 5,0 na 5,5.

Ocena się zmieniła, bo kiedy czytałam tę książkę poprzednio, nie było jeszcze połówek. Inaczej już wcześniej byłoby 5,5. Jedna z moich ulubionych. Doskonała intryga i ta przemawiająca do wyobraźni wizja kobiecej sylwetki w czarnej sukni i szkarłatnym chińskim szalu.


6. Czarodzicielstwo (Pratchett Terry) - powtórka, nadal 5,0.

W ramach akcji czytania całego(?) Pratchetta po kolei. Cytat z cyklu siła pozytywnego myślenia:
"Umysł mam chłodny niczym łysy mamut".


7. Trzy stygmaty Palmera Eldritcha (Dick Philip K. (Dick Philip Kindred)) - 5,0.

Przeczytane dzięki konkursowi 108 (trucizny w literaturze) - zatruta strzałka wszyta w język wyglądała bardzo pociągająco. Trzy stygmaty Palmera Eldritcha: ramię, oczy i szczęka - lub wyobcowanie, oderwanie od rzeczywistości i rozpacz. Złudzenia w iluzjach w fatamorganach w złudzeniach... Ucieczka z prawdziwego świata w narkotyczne wizje dawnej Ziemi wywołane Can-D to za mało. Chew-Z daje więcej: namiastkę wiecznego życia oraz możliwość przeniesienia się we własną przeszłość i naprawienia popełnionych błędów. Ale wystarczy, że raz wejdziesz do świata Eldritcha, a już nigdy nie będziesz mieć pewności, że z niego uciekłeś i nie przeżywasz kolejnej iluzji.


8. Narodziny Aralki (Toriyama Akira) - 4,0.
9. Dr. Slump: Tom 2 (Toriyama Akira) - 4,0.
10. Aralka w natarciu (Toriyama Akira) - 3,5.

Zabawna manga o doktorze Jurku i dziewczynce-androidzie. Jak dotąd, najlepszy pierwszy tom. W kolejnych zwiększa się ilość prymitywniejszej odmiany humoru. Ta lepsza odmiana na szczęście jednak nie znika.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1068
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: benten 16.02.2011 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Żegnaj, laleczko - 5,0... | asia_
Hehe. Czarodzicielstwo było jedną z pierwszych książek Pratchetta, którą przeczytałam, chociaż nigdy jeszcze do niej nie wróciłam

A do "Stygmatów..." jakoś się nie przekonałam. Nie znam się na sci-fi, a to zupełnie nie było w moim guście. Chociaż zaczęło się ciekawie.

"Samotny dom" jest jedną z książek Christie, które się dla mnie wyróżniły.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: