Dodany: 22.11.2010 14:42|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

2 osoby polecają ten tekst.

Szostak "Ględźby Ropucha"


Na klęczkach, ze wstydem w sercu i bólem w oczach, wyznaję: zdarza mi się. Czytać fantasy. O krasnoludkach i smokach, sierotkach i drużynach, wempajerach i widłakach w szyszłakach. I wolę te bajki dla dzieciuff trochę większych od poważnego sf, poważnego naukowego sf, poważnego filozoficznego sf, poważnego utopijnego sf... sf zbyt wiele próbuje ogarnąć, pytań o naturę człowieka i jego władzy, władzy nad światem lub też świata nad nim. O naukę i jej granice. O Absolut i Jego nieistnienie w Istnieniu czy tez Nieistnienie w istnieniu.

Fantasy to fajna rozrywka jest! Szczególnie językowo, bo konwencja - bo to też konwencja przecież - wymaga udziwnień, zapożyczeń, sprośności, swady z rygorem połączonej. I nigdy nie wiem, dlaczegóż to poważny pisarz nie może w podobny sposób potraktować najważniejszego literackiego tworzywa? Słowa, języka, zdań. To wszystko naprawdę można giąć!

[Czytam teraz znowu Jorge Amado, tym razem "Terezę Batistę" (jeszcze raz dzięki Carmaniola) i muszę wierzyć tłumaczce, ale to co Brazylijczyk potrafi zrobić z tamtejszą portugalszczyzną, to mistrzostwo świata i okolic. Uff, te historie są tak brutalnie (obrzydliwie) banalne, że powinienem od nich uciekać w siną dal, a czytam, i czytam. Że nie każdy język się nadaje? Że Latynosi to inna kultura, żywiołowość, gramatyka? Czy na pewno? Czy to kwestia perspektywy wybieranej przez pisarza? Ok, to dlaczego wybiera on taką, a nie inną? Kwestia kultury, oczytania, wychowania? To on kreuje, czy jego kreują? Naprawdę, nie mam pojęcia].

Nie czytam znowu aż tak dużo tego fantasy. Więc nie powinienem pisać o tym zbiorze pewnie. Ale Szostak, ten jego debiutancki tom mój, zwraca uwagę nie tylko "gięciem". Ba, jak na standardy (mocno epickie) znanego mi fantasy, opowiadania Imć Wita są dość zrównoważone, to chyba to słowo? Czasem mi zgrzytają pewne frazy. Ale cały czas mam poczucie obcowania z czymś własnym, oryginalnym.

Tak naprawdę ważne są dwie sprawy. Po pierwsze, nie wiem czy to wpływ noty wydawcy, notki w wiki, ale ja naprawdę wyczuwam tu zanurzenie w "ludowości". Nie, nie w "ludowości fantasy", a w ludowości prawdziwej, naszych pradziadów. Czy też, by bardziej odpowiadać prawdzie, w ludowości takiej, jaką ją ja sobie wyobrażam. W dialekcie jakiego nie słyszałem, nie znam, nie widziałem. To może być mylne wrażenie, wynikające z niewiedzy. Na przykład z nie tak wielkiego rozeznania w literaturze polskiej, dlatego w tej chwili się zastanawiam, czy radzi sobie ona z regionalnością na przykład? A może to brak, powtórzę perspektywy, dlatego się wszystko mi tak często zlewa? Ja też to mam przed oczyma, nie muszę jeszcze o tym czytać!

Dobra, zaplątałem się w tym gięciu. To tylko wspomnę, że drugim atutem tego zbioru jest jego intertekstualność, wykraczająca, i to czasem naprawdę daleko, poza gatunek. Na ten przykład, ostatni raz na początku książki równie solidnie się zagubiłem przy "Jeżeli zimową nocą podróżny" Calvino, wtedy też nie zajarzyłem czy to wstęp czy nie? Oj, w część z tych opowiadań z aprobatą by zanurkował sam Jorge Louis Borges i jeszcze kilku Wielkich z ostatniego stulecia. A kto z nich nie podpisałby się pod następującym fragmentem:

"Kiedy więc zaczynałem pisać, cieszyłem się wielce. Bo ja zawsze chciałem opowiadać, tylko nie miałem o czym. Bo ja nic nie potrafię sam wymyślić, muszę coś zobaczyć, podsłuchać albo od kogoś przepisać" (s. 132)

to nawet nie odważę się zgadywać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2634
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: carmaniola 22.11.2010 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Na klęczkach, ze wstydem ... | adas
O, jak ja lubię takie wyskakujące na mnie znienackiem czytatki pochwalne o moich ulubionych autorach! Bo Szostak jest wyjątkowy, niepodrabialny i właściwie nie potrafię go objąć słowem w żaden sposób. Zakochałam się najpierw w "Poszarpanym graniu", potem w "Wichrach Smoczogór", które nosiły mnie po górskich stokach ukochanych Tatr, które od tej pory Smoczogórami nazywam.
I nawet próbowałam napisać czytatkę o "Oberkach do końca świata", ale słowem nie dałam rady, bo te oberki mi w głowie to wirowały jak szalone, to kołysały żałośnie i doszłam do wniosku, że to można tylko wygrać na skrzypeczkach - opowiedzieć się nie da.

Czytaj Szostaka dalej, czytaj, bo warto! I jeszcze może, jak następnym razem na fantasy Cię najdzie, to sięgnij jeszcze po Brzezińską, ale po "Wody głębokie jak niebo", bo chociaż może niezbyt doceniane przez wielbicieli fantasy, to mnie wręcz zachwyciły językiem właśnie i nastrojem jedynym w swoim rodzaju.

PS. Zrobiłam sobie nieplanowaną powtórkę z Terezy Batisty - gdyby nie tło, gdyby nie ten język byłoby to zwykłe romansidło. I w jakimś sensie jest, ale... ;-)
Użytkownik: adas 23.11.2010 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: O, jak ja lubię takie wys... | carmaniola
Tereza jest jeszcze lepsza od Gabrieli. Wybitna rzecz, już bez żadnych wątpliwości. Amado się powtarza, ale w jakim stylu?! Tu każdy rozdział (dłuuuugi) jest napisany odrobinę inaczej od poprzedniego, nie tak łatwo to zauważyć, ale tonacja się zmienia. Nawet jego manieryzmy mnie fascynują. Od strony literackiej ją biorąc, tę książkę, jest wielka. JAK (napisane) jest genialne, gorzej z trawieniem TEGO CO (treści).

W czytatce napisałem "brutalnie banalne" historie, po edycie doprawiłem "(obrzydliwie)". I nieczyste mam sumienie. Bo ta historia jest paskudna, kto wie czy nie gorsza w lepszych momentach, w których bohaterka wychodzi niby na prostą. Bo tu obrzydliwość się zgrabnie kamufluje, tak bardzo że nie ma już katów ani ofiar. Banalność się odnosi do tego, ze tematyka Amado jest opisana w wielu utworach latynoskich. Czy to traktujących o mieście czy latyfundiach. O władzy czy codziennym życiu. Jakby się zastanowić, to Amado stworzył życiorys ukazujący wszystkie bolączki Ameryki Południowej, czasem wprost, czasem w podtekście (czy to przypadkowo marynarze są wiadomej floty?). Czasem w krzywym zwierciadle, czasem aż zbyt dosadnie. Tak, literacko geniusz. Ale jeśli się zmaże ironię i "latynoską radość życia" (oj, czasem się u nas tak pisze w gazetach i konfrontuje z naszym ponuractwem), to może by i należało taką powieść odchorować.

Przez chwilę kusiła mnie poważna recenzja, z przypisami i takimi tam, ale brak mi dystansu.

No cóż, wracając do krasnoludków i na stronę tęczy. Brzezińskiej saga o Zbóju mi się bardzo podobała (choć fantasy ma jeden feler - musi się kończyć, a jakoś zawsze mnie te końcówki rozczarowują. Niby można popuścić wodze fantazji... to chyba jednak taka konwencja) nad innymi jej rzeczami się zastanawiam już od kilku miesięcy. Dzięki za podpowiedź. Z Szostakiem jestem uzależniony od bibliotek, chyba żeby popiracić w necie.Resztki oporów nie czasem powstrzymują....
Użytkownik: carmaniola 24.11.2010 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Tereza jest jeszcze lepsz... | adas
Wydaje mi się, że Amado, mimo że Stalin i Chińczycy wyleczyli go z "czerwonej gorączki" nadal pozostał "czujnikiem ludu". O ile pamiętam to sporo ucierpiał podczas tych wszystkich przewrotów i nawet sobie nieco posiedział w więzieniu za czasów rządów Vargasa. Stąd w jego późniejszych powieściach, mimo pozornie rozrywkowej treści - one są jak wodewile - tak wiele obrazów z życia tej najuboższej części społeczeństwa. Banalne, powtórzone, obrzydliwe? Hmmm, być może, ale dlaczego nie skoro prawdziwe i dotykające głębi?
Trudno mi się także oprzeć wrażeniu, że opisy seksualnych ewolucji - wszak one pojawiają się we wszystkich jego późniejszych utworach w dużych ilościach - zastąpiły coś innego (nie wiem co) i pisarz nimi epatuje. (To chyba po wydaniu "Terezy Batisty" zabroniono pisarzowi wstępu do Ilheus.)

Jestem po lekturze "Rycerza nadziei" i muszę powiedzieć, że ten sam styl, nieokraszony dawką ironii i humoru jest nieco ciężkostrawny. Jakoś inaczej brzmią opisy ośmieszające społeczeństwo i opiewające bohaterstwo dziwek walczących z ospą, niż pochwały bohatera dostrzegającego tragedię ludu. I jak do tego dodać "ożywczy wiatr ze Wschodu", "zwycięstwo/braterstwo ludu pracującego", to powstaje mieszanka odstręczająca. I w sumie tylko część opisująca poczynania strażników reżimu z aresztantami nie wydaje się być aż tak pełna emfazy/infantylna/napuszona/(?). Swoją drogą, biografia Prestesa jest interesująca (Nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istniał naprawdę.:/)

Co do Szostaka, to myślę, że opory (nie rozumiem oporów przed fantasy ;p) możesz sobie darować, tłumacząc to tym, że jego powieści są kwalifikowane jako fantasy ("Oberki do końca świata" jako powieść realizmu magicznego - jedna z niewielu słusznych NIKE!), bo przerósł on wszelkie kategorie i stworzył coś zupełnie nowego, co nie pasuje do żadnej ze stworzonych dotychczas szufladek. ;-)

Brzezińskiej "Wody głębokie jak niebo" chyba nijak się mają do innych jej powieści - czytałam tylko "Opowieści z Wilżyńskiej doliny" i jakieś inne fragmenty o Babci Jagódce, więc piszę trochę na "czuja" - i ta ich odmienność wydaje mi się właśnie fascynująca.

PS. Jakby co, to Szostaka mam w całości i mogę podrzucić. ;p

PS.2. A może miałeś rację i Jorge Amado naprawdę był kobietą?!
Użytkownik: adas 01.12.2010 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że Amado, ... | carmaniola
Amado był kobietą! Tradycyjnie sobie dychnę kilka miesięcy i znowu spróbuję, ale postaram sobie wybrać mniej, za przeproszeniem, babski tom z jego - jak już zauważyłem - obszernej twórczości. Ale raczej z późniejszego okresu, z okresu między Gabrielą a Terezą, bo jeśli takie "Kakao" ukazało się u nas w czasach stalinowskich, to ja się trochę boję;)

Co prawda mogę zapomnieć o tym postanowieniu, bo dobrych osiemnaście miesięcy temu deklarowałem przeczytanie kolejnego Nabokova na ten przykład, i do dziś mi się nie udało. Więc...

Opory nie przed czytaniem fantasy nawet, co przed piratowaniem go z internetu, tego kusiciela wszystkich porządnych (i niezmiernie zasadniczo uczciwych) obywateli. Jak ktoś chce jakieś inne tytuły (nie tylko WitoSzostakowe) godne uwagi podrzucić, to nie ma sprawy, kiedyś przeczytam.

A!, jak już się spowiadam, udało mi się droga transakcji wymiennej (stos książek niepotrzebnych vs. jedna niedozdobycia) nabyć "Dzieci Północy". Czeka obok Bolano;).
Użytkownik: carmaniola 02.12.2010 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Amado był kobietą! Tradyc... | adas
Obawiam się, że słusznie się tego "Kakao" boisz. Ja, posiadłam już "Jubiabę", więc, też jak trochę odetchnę po "Rycerzu Nadziei" z kolei, to spróbuję się z nią zmierzyć. Pomiędzy "Gabrielą" a "Terezą" niewiele jest chyba do wyboru - "Dona Flor i jej dwóch mężów" już brzmi z babska (ale obiecuje niezłą zabawę!), nie miałabym też większych złudzeń (a może?), co do "Pasterzy nocy" (ostatniej jego książki chyba na polski nie przetłumaczono) - zdaje się, że jak już się wyleczył z "czerwonej gorączki" to popadł właśnie w taki babski stan.

Propozycję, co do Szostaka podtrzymuję, co do innych pozycji, to trzeba by wiedzieć co ewentualnie by Cię interesowało i czy siedzi w moich zasobach, bo ja jestem jednak mocno "biblioteczna".

Z Internetu nie piratuję, bo nie umiem czytać z ekranu (stąd też do owej chwili nieprzeczytane opowiadania Couto), a drukowanie wszystkiego mija się z celem - wolę poczekać.

Gratuluję "Dzieci północy", tylko... Nie stawiaj, proszę, mojego ukochanego Rushdiego koło Bolano! Nie rób mi tego!

PS. Zdradź, proszę, tajemnicę, co jest "niedozdobycia"?
Użytkownik: adas 02.12.2010 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Obawiam się, że słusznie ... | carmaniola
Bolano z Rushdiem zostaną rozgraniczeni nierozfoliowanymi (od daaaawna) Dziennikami Gombrowicza i jeszcze White'm (Patrickiem?, już sprawdzam), tez grubym, więc się nie pozarażają wzajemnie. Mam cichą nadzieję.

Wszystkie książki są do zdobycia! Jeśli się dysponuje odpowiednimi funduszami. A już wyrosłem z chęci posiadania wszystkich na własność... książek, oczywiście. Jak nie ta, to inna się trafi, no nie? Dzieci Rushdiego są w katalogach dwóch bibliotek, z których korzystam, na półkach - zniknęły. I to chyba już dawno. Wydanie czytelnikowskie - w antykwariatach zaskakująco drogo, rebisowskie - przegapiłem. Ale w końcu się udało! I to jest dopiero radość polowania.

Przyzwyczaiłem się do czytania via monitor, choć czytam raczej lżejsze rzeczy w ten sposób. Kryminałki, rzeczone fantasy, czasem coś z pogranicza historii.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: