Dodany: 13.11.2010 12:04|Autor: Sen Endymiona

Świat chirurgów bez chirurgii


Krzyki. Płacz. Pośpiech. Zamieszanie. Profesjonalizm. Współczucie. Trudne decyzje. To pojęcia, które najczęściej kojarzą mi się z pracą chirurga. Czy tak właśnie przedstawiła w powieści swoją profesję Gabriel Weston? Trudno mi powiedzieć, bo chociaż jestem świeżo po lekturze, odczuwam pustkę. Nic z niej nie wyniosłem, choć oczekiwałem wiele. Może zbyt wiele. W każdym razie po zapowiedziach i opisach miałem dość duże wymagania wobec "Cięcia". Jak się okazało, było to dla mnie zgubne.

Gabriel Weston napisała wspomnienia z pracy chirurga. Podzielona na luźne rozdziały powieść miała opisywać blaski i cienie tej pracy. Ponadto miała przedstawiać drogę autorki od ćwiczeń w prosektorium do pozycji, którą później zdobyła. Myślę, że po części jej się to udało, lecz nie zabrakło felerów, które sprawiły, że po lekturze odczuwam ogromny niedosyt.

Zacznę od pewnej wątpliwości, która zrodziła się we mnie po przeczytaniu wstępu autorki. "Książka ta nie jest ścisłym opisem faktów. (...) Stanowią one [wydarzenia] mieszankę zdarzeń prawdziwych i takich, jakie mogłyby zaistnieć"*. Co to znaczy, mogłyby zaistnieć? że nie będę czytał o zdarzeniach z sali operacyjnej wziętych, a o fantazjach autorki? Nie potrafię zrozumieć, o co dokładnie tu chodziło. Jednak dałem sobie spokój i zagłębiłem się w lekturę. Nie przyszło mi to trudno. Weston ma ciekawy styl, którego mogliby jej pozazdrościć koledzy po fachu. Umiejętność pisania wcale jednak nie sprawiła, że Weston napisała książkę ciekawą lub taką, którą można by przeczytać z zapartym tchem. Po pierwsze, zbyt wiele miejsca poświęciła na rzeczy mało istotne. Zamiast zajmować się chirurgią, postanowiła opisać czytelnikom pomieszczenia będące tłem zdarzeń (prawdziwych czy nie?) i postacie w nich się znajdujące (ze szczególnym uwzględnieniem płci brzydkiej). To swego rodzaju feministyczne nastawienie ujawniło się nie tylko w tym momencie, ale jeszcze w kilku innych. Po drugie, pomimo tego, że jakoś tam opisywała uczucia towarzyszące jej w różnych momentach pracy, nie odczułem specjalnie emocji bijących z tekstu. Był to suchy, wręcz naukowy opis tego, co działo się w umyśle autorki. Kompletnie do mnie nie trafił. Po trzecie, na siłę starała się połączyć zbyt wiele elementów. Na przykład gdy chciała pokazać, jak ważna jest komunikacja między lekarzami, kazała czytelnikowi śledzić swoje poczynania podczas operacji wycięcia migdałków. Nie, żeby mi to przeszkadzało – w końcu musiałem się tego spodziewać sięgając po taką książkę. Jednak po pewnym czasie nużące się stało czytanie, jak dużo gazików i tamponów zużyła pani chirurg do wchłaniania krwi, zanim doszło do oczekiwanej konkluzji. Nie zawsze można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W tym wypadku autorce się nie udało. Po czwarte i ostatnie zarazem, zbytnio narobiłem sobie apetytu po przeczytaniu opisu z okładki. Nie kierujcie się nim za bardzo. Trudno powiedzieć, by na któreś z postawionych tamże pytań dało się uzyskać w pełni zadowalającą odpowiedź. Jeśli już była, to na tyle wymijająca, że nie dotykała bezpośrednio postawionego zagadnienia.

Muszę jednak przyznać, że "Cięcie" bardzo łatwo może przypaść do gustu. Nie jest, co prawda, zachwycającym opisem medycznego środowiska, ale niektórym miłośnikom "Chirurgów" czy "Ostrego dyżuru" powinno się spodobać. Nie jest to też vademecum chirurga, ale interesująca historia. Trochę bez wydźwięku i trochę sztampowa, ale nic już na to nie można poradzić. Na szczęście, "Cięcie" jest bardzo krótkie, więc zanim ktoś zdąży się kompletnie zniechęcić, dotrze już do końca.



---
* Gabriel Weston, "Cięcie", przeł. Magdalena Czech, wyd. Znak 2010, str. 6.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1558
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: