Cisza na afgańskiej drodze
"Ziemia i popioły" to bardziej dłuższe opowiadanie niż powieść, takie na 1,5 godziny. Smutne, ale nie przytłaczające. Niemalże całość jest zapisem wewnętrznych myśli Dastgira, starszego człowieka, który wędruje razem ze swoim 5-letnim wnuczkiem Jasinem w stronę kopalni, gdzie pracuje ojciec dziecka. Rzecz się dzieje, oczywiście, w Afganistanie, w latach 80. , a więc w czasie wojny z ZSRR. Jego myśli to pokłosie tragicznych wydarzeń w ich wiosce. Nie chciałabym zdradzać dalszych szczegółów, choć nie chodzi o to, że dokładna treść wydarzeń jest aż tak istotna (nie licząc końca - obstawiałam coś innego), ale nie chciałabym nikogo pozbawić możliwości odkrywania po swojemu wszystkich stanów emocjonalnych Dastgira. Jest ciepłym, szczerym człowiekiem, kimś, kto nauczył się już pokory, kto stara się powstrzymać swój gniew i nie kierować go na bogu ducha winne osoby. Autor czasem zamazuje granicę między jego znaczącymi snami a jawą, kiedy starzec drzemie w czasie podróży. Umiejętnie, oszczędnymi słowami opisuje tło historii, pozwalając czytelnikowi poczuć kurz na drodze, senność pustego mostu, brud na twarzach górników.
Polecam Waszej uwadze to wojenne opowiadanie, żałując jedynie, że autor nie pokusił o całą książkę.
[Recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.