Dodany: 26.09.2010 11:42|Autor: norge

Książka: Mroczne sekrety
Geras Adèle

1 osoba poleca ten tekst.

Sekrety, które nie budzą emocji


Powieść Adeli Geras „Mroczne sekrety” jest przykładem literatury lekkiej, prostej i przyjemnej. Ośmielę się dodać, że przyjemnej dla mniej wymagającego czytelnika. Takim właśnie byłam kilka czy kilkanaście lat temu i wtedy ta książka na pewno by mi się spodobała. Może nawet zachwyciła? Dziś szukam nieco innych wrażeń; czegoś, co mnie zafascynuje, skłoni do refleksji, zaskoczy albo rozśmieszy. Tutaj tego nie znalazłam.

Powieść napisana jest w formie rodzinnej sagi. Bardzo lubię rodzinne sagi, więc przez pierwsze kilkadziesiąt stron książki było nienajgorzej. Akcja rozgrywa się w pięknej, angielskiej posiadłości. Leonora, jej właścicielka, kończy bodajże 75 lat i z tej okazji urządza wielkie rodzinne przyjęcie. Zjeżdżają się córki z rodzinami, wnuki, a nawet jeden malutki prawnuk. Jak to zwykle bywa, niemal każdy członek rodziny obarczony jest różnymi problemami, traumami, nierozwiązanymi sytuacjami z przeszłości itp. Poznajemy te barwne historie z różnych punktów widzenia. Żeby było ciekawiej, pojawia się także sekret, którego korzenie kryją się w dzieciństwie Leonory. Wraz z rozwojem akcji wszystkie rodzinne zawiłości znajdują swoje rozwiązanie. Ci, którzy byli skłóceni, zaczynają ze sobą „normalnie” rozmawiać i okazuje się, że się kochają. Prawda o rożnych nieczystych sprawach wychodzi na jaw. Tajemnica się wyjaśnia. Sercowe problemy kilku osób kończą się „happy endem”. Itd., itd.

Nic mnie w tej książce nie zaskoczyło, bo w zasadzie wszystko, co jest do przewidzenia, daje się przewidzieć. Postacie są czarno-białe, dialogi sztuczne i wydumane, a poczucie, że opisywane sytuacje są prawdopodobne, bliskie zeru. Miłosne rozterki irytują swoją naiwnością. Nie jestem czepialska i jak się zaczytam, to nie zwracam uwagi na szczegóły, ale tu zastanowiła mnie jedna sytuacja. Otóż do rąk 75-letniej Leonory trafia skrawek wyblakłej tapety zapisanej ręcznym pismem. Starsza pani bez żadnego wahania rozpoznaje charakter pisma swojej nieżyjącej matki. Dodajmy, że matka zmarła tragicznie, gdy Leonora miała 8 lat i z tego, co wiadomo, nie pozostawiła po sobie żadnych innych listów, rękopisów ani tym podobnych dokumentów. Niemożność rozpoznania charakteru pisma matki po prawie 70 latach jej nieobecności w życiu córki jest dla mnie oczywista. Innego zdania, jak widać, jest autorka.

Kto ma ochotę na powieść lekką, prostą i niewymagająca myślenia, niech czyta. Ja się nią umęczyłam i ostatnie stronice już tylko kartkowałam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 860
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: