Dodany: 31.12.2006 17:45|Autor: lirael

Książka: Glina i popioły
Oldenbourg Zoé

2 osoby polecają ten tekst.

Tętno historii


Kiedy kilka lat temu skończyłam czytać „Krzyżowców” Zofii Kossak-Szczuckiej, ogarnął mnie smutek. Nie tylko żal mi było rozstawać się z bohaterami powieści. Obawiałam się również, że niełatwo mi będzie znaleźć powieść historyczną dorównującą tej książce. Tymczasem „Glina i popioły" Zoé Oldenbourg, dwa pożółkłe tomy wyszperane w osiedlowej bibliotece (jedyne wydanie polskie pochodzi z roku 1977), przekonały mnie, że martwiłam się niepotrzebnie.

Dzięki autorce przenosimy się w czasie do wieku dwunastego. Akcja powieści obejmuje wyprawy krzyżowe, a na jej kartach występują znane postacie historyczne (chociażby Ryszard Lwie Serce), aczkolwiek to nie one są w centrum zainteresowania autorki. Zoé Oldenbourg przedstawia losy zwyczajnej, niczym niewyróżniającej się rycerskiej rodziny z Szampanii, gnuśnej i awanturniczej, która boryka się z kłopotami finansowymi. Powieść rozpoczyna się ślubem Anzelma i Alix de Linnières. Kończy się zaś w chwili, gdy mają oni ponad pięćdziesiąt lat.

Autorka kreśli postacie pewną, mocną kreską. Są wzruszająco ludzkie w swojej niedoskonałości, omylności, zmienności uczuć i nastrojów. Daleko im do posągowych bohaterów bez skazy, znanych nam ze średniowiecznych eposów rycerskich. Błądzą, dojrzewają wewnętrznie, podejmują niewłaściwe decyzje, dają się ponieść żądzom i namiętnościom. Szczególnie udane kreacje to postacie główne: Anzelm de Linnières i jego żona, Alix. Bohaterowie drugoplanowi są również silnie zindywidualizowani, mocno zapadają w pamięć (chociażby Melizanda). Głębia i prawda psychologiczna postaci sprawiają, że powieść „Glina i popioły” podoba mi się znacznie bardziej niż cykl „Królowie przeklęci” Druona.

Na podkreślenie zasługuje urok języka, którym napisana jest książka Zoé Oldenbourg, momentami ocierającego się wręcz o prozę poetycką, zachwycającego swym bogactwem. Autorka stosuje archaiczną stylizację i robi to ze znawstwem, a jednocześnie bardzo naturalnie, co nie jest sztuką łatwą, o czym, moim zdaniem, boleśnie przekonała się chociażby Anna Brzezińska.

Powieść została świetnie przetłumaczona przez Annę Jędrychowską. Miałam ostatnio do czynienia z kilkoma książkowymi translatorskimi potworkami, porażającymi niechlujnością. Na ich tle przekład „Gliny i popiołów” prezentuje się rewelacyjnie.

Zoé Oldenbourg jest historykiem mediewistą. Jej wiedza na temat opisywanej epoki wydaje się imponująca i erudycyjna. Nie dotyczy wyłącznie wielkich wydarzeń politycznych, lecz przede wszystkim życia codziennego, począwszy od strojów, kosmetyków, praktyk medycznych, architektury, a skończywszy na obyczajach i życiu religijnym. Nie znajdziemy w „Glinie i popiołach” śladu mentorskiego tonu i uszczęśliwiania czytelnika na siłę suchą wiedzą historyczną. Świat porywająco przedstawiony przez powieściopisarkę skrzy się kolorami, wypełniają go dźwięki, zapachy, smaki czasów dawno minionych, które dzięki Zoé Oldenbourg ożywają przed naszymi oczami, budzą zachwyt, a jednocześnie przywodzącą na myśl Villona melancholijną zadumę nad tym, gdzie się podziały niegdysiejsze śniegi.

Czytając powieść historyczną, wolę słuchać tętna historii, nie zaś jej tętentu. „Glina i popioły” jest taką właśnie książką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2748
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: