Jest XI wiek. Londyn. Rob J. Cole na skutek śmierci rodziców zostaje pozbawiony dzieciństwa. Choć ma niespełna dziesięć lat, musi zaopiekować się młodszym rodzeństwem. Na szczęście jego podopieczni szybko znajdują nowe domy. A co się dzieje z Robem? Pewnego dnia w jego domu pojawia się balwierz, który proponuje chłopcu pracę. Rob ma zostać jego pomocnikiem. Nie widząc innego wyjścia, chłopiec bez wahania wyraża zgodę. Od tego momentu wraz ze swoim nowym opiekunem przemierza niebezpieczną Anglię, zatrzymując się w każdej wiosce, gdzie balwierz oferuje szereg „medycznych” usług, sprzedaje „lek dobry na wszystko” i zabawia widzów żonglerką. Będąc pomocnikiem balwierza, Rob uczy się wielu pożytecznych rzeczy i odkrywa w sobie niezwykły dar - zdolność przewidywania śmierci. Dar ten, który początkowo wzbudza w chłopcu przerażenie, wkrótce okazuje się błogosławieństwem. Tak to wszystko się zaczyna…

Punktem zwrotnym w życiu Roba staje się spotkanie z Merlinem - żydowskim lekarzem, którego praca, sposób leczenia diametralnie różni się od „medycznych” praktyk balwierza. Od tego momentu Robem kieruje jedno pragnienie: chce dotrzeć do Persji, by poznać słynnego uczonego Ibn Sinę i od niego uczyć się wykonywania zawodu medyka.

Książka Gordona jest piękną opowieścią o bezkompromisowym dążeniu do celu. Bohater za wszelką cenę chce dotrzeć do Isfahanu, zostać medykiem, dotknąć rąbka szaty Ibn Siny. Realizacja tego marzenia nie jest prosta, ale Rob wie, że jeżeli nie będzie dążył do upragnionego celu, jego życie będzie puste, bezwartościowe.

To również piękna opowieść o poświęceniu dla drugiego człowieka. Opowieść o wielkiej przyjaźni i miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko.

Książka Gordona już od pierwszych stron wciąga czytelnika bez reszty. Niezwykle dokładne i ciekawe są opisy przyrody, a także opisy mentalności ludzi trzech kultur - chrześcijańskiej, żydowskiej, muzułmańskiej.

Jestem pod dużym wrażeniem tej powieści i postaram się dotrzeć do innych książek Noaha Gordona.