Dodany: 05.09.2004 17:01|Autor: kaox

Rzeczywiście, mogło być tak pięknie...


Szykowałem się na wielką ucztę... wyszedł skromny poczęstunek... Mielke, lansowany na twórcę najlepszej niemieckiej powieści fantastycznej, jakoś mi do tej roli nie pasuje. W znakomitej większości zgadzam się z recenzją napisaną przez Shadowmage'a, a także ze zdaniem Jacka Dukaja zamieszczonym w "Nowej Fantastyce". Choć nie zaważył znacząco na mojej opinii fakt "poszatkowania" fabuły - podzielenia jej między losy bohaterów, to zupełnie załamały mnie miałkość i banał wszechogarniający waleczne (i niewaleczne) zapędy bohaterów. Rozśmiesza mnie (bynajmniej nie z powodu roli, jaką ma spełniać) błazen Lelo, męczy król bękartów Llellewyn Corwayn. Dialogi w części są nijakie. Jakby zupełnie niepotrzebne, bądź przemycające wartości nie wnoszące zbyt wiele do przebiegu fabuły. Trudno jest uporać się z 434 stronami tego tekstu. Jeśli kogoś temat interesuje i chce trochę powalczyć...

A pomysł jest niesamowity, początek zachęcający. To nie jest zła literatura. Może pomysł trochę "położony". Interesujące są pewne elementy - historia powstania Sakriwersum, losy Teofila von Coburg, potomka ludzi zwanych Trędowatymi... poprzez fakt i urok wojny atomowej...

Nie rozumiem niemieckiej kultury? Być może.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2152
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: