Dodany: 08.08.2006 19:04|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Niespodziewana terapia rodzinna


Rodzinne spotkanie w nadzwyczajnych okolicznościach jako pretekst do ujawnienia różnych animozji i pretensji oraz głęboko skrywanych tajemnic - to motyw wcale nierzadko wykorzystywany w powieściach psychologiczno-obyczajowych, a jednak, o dziwo, nadal dający się przetwarzać w sposób oryginalny. Dowodem tego może być niniejsza książka.

Jej tytuł - będący klasycznym przykładem "licentia translatoria", bo oryginalne „Facing the light” ja osobiście wolałabym przełożyć np. jako "Spojrzeć prawdzie w oczy" albo "Ujrzane w innym świetle" - nieco zbyt łopatologicznie informuje czytelnika, co zostanie mu podczas lektury ujawnione. Na szczęście natura owych mrocznych sekretów pozostaje przez dłuższy czas starannie ukryta, i choć pewnych rzeczy możemy się domyślać na podstawie reminiscencji kilkorga bohaterów, autorka umiejętnie trzyma nas w niepewności co do ich rzeczywistego znaczenia i wzajemnych powiązań.

Rzecz dzieje się na angielskiej prowincji, w pięknej posiadłości będącej ongiś własnością malarza Ethana Walsha, którego dzieła z upływem czasu zaczęły zyskiwać wzrastające uznanie. 75 urodziny jego córki Leonory i przybycie reżysera pragnącego nakręcić film dokumentalny o życiu artysty stają się okazją do spotkania pod dachem Willow Court czterech pokoleń rodziny w komplecie. A właściwie pięciu, bo w całym domostwie nadal unosi się pełna niedopowiedzeń mroczna atmosfera, jaką zwykł był stwarzać wokół siebie senior rodu, a gdzieś w niepodejrzewanym przez nikogo miejscu znajduje się istny komunikat z zaświatów... Samo wyjawienie smutnej i przykrej tajemnicy, którą zabrali ze sobą do grobu Maude i Ethan Walshowie, i tej, którą przez całe lata kryli w podświadomości ich prawnukowie, jest jednak tylko niewielką częścią tego, co stopniowo wypłynie na jaw, gdy poszczególni członkowie rodziny otworzą się przed sobą nawzajem, sprowokowani niespodziewanymi wydarzeniami...

Każdy z nich – sama Leonora, jej dwie córki i troje wnuków (a właściwie czworo, bo Beth, pasierbica Rilli, od dawna traktowana jest przez wszystkich jako pełnoprawna krewniaczka) – nosi w sobie jakąś skazę, jakiś balast, którego trudno mu się pozbyć. Każdy ma swoje solidne pięć minut w rozbitej na drobne fragmenty narracji, składającej się na przemian z relacji bieżących i z retrospekcji obejmujących okres od wczesnego dzieciństwa Leonory aż po niedawne zaślubiny Efego i Fiony - a przy tym wyjątkowo spójnej, niepowodującej uczucia zagubienia czy przytłoczenia, co należy zaliczyć do istotnych atutów powieści. Wyłaniające się z niej historie mogłyby być prawdziwą kopalnią złota dla psychoanalityka, który zechciałby na ich podstawie wyliczyć możliwe zaburzenia funkcjonowania rodzinnych relacji. Bo i czegóż tu nie ma? Rozmaite nieprawidłowości w stosunkach matka-córka (Leonora i Rilla, Gwen i Chloe) i teściowa-synowa (Gwen i Fiona), rywalizacja sióstr (Gwen i Rilla) i braci (Efe i Alex), związki męsko-damskie rozpadające się z hukiem (Rilla i kolejni jej partnerzy, Fiona i Efe) lub trwające mimo oczywistych przeszkód (Gwen i James), przemoc fizyczna i emocjonalna wobec najbliższych (Ethan senior i junior), wypierane nieomal siłą traumatyczne przeżycia z dzieciństwa jako źródło późniejszych frustracji (Leonora, Beth) lub zaburzeń osobowości (Efe), obarczanie siebie winą za śmierć bliskiej osoby (Leonora, Rilla)...

A wszystko to przedstawione w sposób plastyczny, wiarygodny, z podkreśleniem indywidualności poszczególnych postaci, i – na szczęście - bez tak modnego ostatnio przeceniania roli seksualizmu jako motoru niemal wszelkich ludzkich zachowań. Oczywiście, miejscami mamy do czynienia i ze scenami mniej lub więcej erotycznymi (których trudno uniknąć, gdy w grę wchodzą relacje między osobami płci przeciwnej), i z pewną dozą wulgaryzmów (którymi z pewnym upodobaniem posługuje się Chloe, najwyraźniej w celu prowokowania reakcji co bardziej nobliwych członków rodziny) – lecz zostają one wplecione w tok narracji w sposób dostatecznie subtelny, by nie raziły nawet wrażliwego oka i ucha. Całość wydaje się doskonałym materiałem na film czy nawet na adaptację sceniczną (choć w tym przypadku mogłyby być pewne trudności z realizacją fragmentów retrospektywnych) – i dobrą, dającą do myślenia, lekturą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4043
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: norge 10.08.2006 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Rodzinne spotkanie w nadz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziekuje za piekna recenzje. Dzieki niej ksiazka trafila wlasnie do schowka. Uwielbiam takie powiesci "ociekajace" psychologia :-)
Użytkownik: ella 10.08.2006 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziekuje za piekna recenz... | norge
I ja tez :-)
Diano, dzieki za P.Conroy. Juz kupilam 3 pozycje na ebay.
Użytkownik: norge 11.08.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja tez :-) Diano, dzie... | ella
To koniecznie zacznij od "Ksiecia przyplywow". Rewelacyjna lektura. Najbardziej niespodziewana w niej rzecza byl niesamowity komizm. Mimo calego tragizmu i smutku, ktorym przesycona jest ta ksiazka, ryczalam ze smiechu przy niektorych rozmowach bohaterow.
Użytkownik: ella 11.08.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: To koniecznie zacznij od ... | norge
Tak zrobie, jak tylko przysla, biore sie za nia. :-)
Użytkownik: eliza79 10.08.2006 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Rodzinne spotkanie w nadz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Książka przed chwilą znalazła się w schowku a ja /zainteresowana recenzją/ natychmiast wędruję w poszukiwaniu do księgarni internetowych.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: