Zaśmiewałam się do łez, czytając "Głowę na tranzystorach". To prześmieszna, pełna humoru opowieść o niezwykle pomysłowym chłopcu i jego przyjacielu, która bawi, uczy, wyjaśnia wiele rzeczy.

"Bigosa", czyli Marcina Bigoszewskiego, lubimy za jego oryginalne pomysły, które przysparzają mu wielu kłopotów. Z czasem jednak Marcin uświadamia sobie wiele ważnych spraw, dowiaduje się, co tak naprawdę liczy się w życiu.

Pisałam już, że przeczytałam tę książkę, płacząc ze śmiechu. Oczywiście, bo kiedy czyta się takie historie, trudno jest się nie śmiać. Myślę, że każdy polubi Marcina. Polubi za jego problemy, które z czasem staną się też naszymi kłopotami. Hanna Ożogowska opisała tak naprawdę życie zwykłej młodzieży, która ciągle szuka nowych wrażeń. Dlatego "Głowa na tranzystorach" jest taka zabawna.