Dodany: 06.02.2006 06:20|Autor: Alexou
Nieszczęśliwe dziecko czy hipokryzja Niani?
Temat tej książki jest stary jak świat. Osobiście nie rozumiem, dlaczego wszyscy „nagle” go odkrywają w tej książce. Przecież już od wieków dzieci bogatych ludzi wychowywane są przez rzesze opiekunek, guwernantek i innych niań. Popatrzmy chociażby na europejskie rodziny królewskie i jeszcze nie tak dawną historię księżnej Diany, która przeciwstawiała się dworskiej etykiecie. Albo może bliżej, na nasze podwórko: odstawiamy dzeci rano do przedszkola, a wieczorem dajemy im do ręki konsolę do gry, żeby mieć spokój. Dlaczego tyle rabanu o tych bogaczy? Przecież biedni nie są lepsi – też gonią z jednej pracy do drugiej, a dla dzieci nie mają czasu! Zgodzę się, że robią to, żeby dzieci miały co jeść, ale te ich dzieci również czują się zaniedbane, nic nie rozumieją i z pewnością potrzebują czułości i miłości. Tak więc niewątpliwie mały Grayer, którym zajmuje się Niania, jest kolejnym maluszkiem, który zasili w przyszłości pułki nie potrafiących okazać uczuć mężczyzn. Bo i skąd ma wiedzieć, co to są uczucia?
Większość czytelników ocenia tę książkę właśnie pod kątem losu dziecka. Ja natomiast postrzegałam ją bardziej pod kątem samej Niani, która, muszę szczerze przyznać, mocno mnie drażniła jako postać. Dała sobą manipulować, wykorzystywać się, a wszystko niby w imię chronienia Grayera? Czy rzeczywiście? Czy nie wspominała kilkakrotnie, że potrzebuje tych kilku dolarów? Czy nie była hipokrytką, ukrywającą prawdę tylko po to, żeby nie stracić posady? Lub może kontaktu z chłopakiem, który wpadł jej w oko? Czy właśnie ona nie była najlepszą osobą do tego, żeby uświadomić rodzicom Grayera, że mają dziecko? I że to dziecko potrzebuje ich miłości? Że potrzebuje rodziców, a nie tylko niańki? Czy nie mogła potrząsnąć tą rodziną, nawet kosztem swojej pracy, żeby spróbować coś zmienić? Tutaj już chyba zaczynam zarys nowej książki...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.