Dodany: 04.12.2005 23:06|Autor: mkk3a
Nie aż tak dobre, jak oczekiwałem...
Sięgnąłem po tę książkę po przeczytaniu "Trylogii Marsjańskiej" Robinsona Kima Stanleya. Już sama objętość zapowiadała, że będzie to książka różniąca się w sposób znaczny – ale nie spodziewałem się, że aż tak.
„Kroniki…” są zbiorem około dwudziestu opowiadań rozgrywających się na Marsie. Z pewnością nie opowiadają one o kolonizacji Marsa, jego terraformowaniu czy życiu naukowców badających Marsa. W zasadzie ciężko powiedzieć, o czym one są – szczególnie te krótkie (długość opowiadań waha się od zaledwie jednej do aż kilkudziesięciu stron). Czasami elementem wspólnym są bohaterowie, jednak jeśli są oni głównymi postaciami w jednym opowiadaniu, to w innym zostaną co najwyżej wymienieni z nazwiska.
Całość sprawia dosyć chaotyczne wrażenie. Z początku miałem wrażenie, że czytam Philipa K. Dicka, jednak po kilkunastu stronach to odczucie minęło – już, niestety, bezpowrotnie. Najbardziej godne polecenia są te najdłuższe opowiadania – kilka z nich jest faktycznie niezłych, ale jest ich zbyt mało i nie zrobiły na mnie aż tak pozytywnego wrażenia, żeby było warto czytać cały tom. Tutaj akurat zaletą będzie jego objętość – jakieś 200 stron średnią czcionką.
Uwzględniając wszystkie wcześniej wymienione aspekty oraz inne subiektywne odczucia, „Kronikom Marsjańskim” stawiam ocenę 3.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.