"Czysty patent" to książka, której tematem są sprawy bardzo poważne - niepełnosprawność i podejście ludzi do niej, brudy polityki, świat wielkiego biznesu i przestępczości, ekologia, manipulacja kampaniami reklamowymi, wojna między komunikacją indywidualną a publiczną. Brzmi ciężko? A jednak Ben Elton z typowym dla siebie angielskim humorem sprawia, że śmiejemy się bez przerwy, ledwo przestajemy się śmiać z jednego dowcipu, atakuje nas kolejnym.

"Czysty patent" jest powieścią szalenie sensacyjną. Pościgi na wózkach inwalidzkich, zabójcze korkociągi i ekspresy do kawy wymieszane z kosmiczną ilością błyskotliwych spostrzeżeń Eltona na tematy wszelakie, podanych tak zabawnie, sprawiają, iż książkę połyka się za jednym razem.

Historia rozpoczyna się od wynalezienia przez pewnego pokurcza (tak, pokurcza, nie "osoby cierpiącej na porażenie mózgowe"), genialnego inżyniera, silnika napędzanego wodorem. To innowacyjne urządzenie może zmienić diametralnie cały świat gospodarki, stąd też znajdują się osoby, które chcą przejąć wszelkimi sposobami, nawet posuwając się do zabójstwa, patent na nie lub nie pozwolić, by ten zbawczy dla środowiska naturalnego wynalazek ukazał się w świetle dziennym.

Ben Elton to mistrz krzywego lustra, trudno sobie wyobrazić lepiej i zabawniej opisane problemy trapiące współczesny świat.

A tak właściwie, to jak to się dzieje, że pasta do zębów w tubce jest w kolorowe paski?