Dodany: 17.07.2005 00:00|Autor: Fruktoza

Książka: Cham
Orzeszkowa Eliza

Ze szlachcianką wśród chamów


Co myśleć o ludziach, którzy przejawiają manię wyższości? Rzecz jasna - gardzić. Jednak co sądzić o osobach okazujących swoją z pozoru wielką pozycję, z czasem okazującą się tak naprawdę rzekomą i zupełnie zmyśloną? Tu odpowiedź wcale nie jest taka jasna, w grę może wejść współczucie, rozpacz oraz wszelkie inne uczucia jakich doświadczył Paweł, skromny rybak znad Niemna.

Ona - pokojówka, wcale nie prosta, bowiem nader przekonująco dowodzi swoich szlacheckich korzeni, lubiąca przelotne znajomości, chwaląca sobie krótkie znajomości oraz drobne miłostki. On - rybak, o mniej godziwym pochodzeniu, ceniący jednak zasady moralne, stanowczo sprzeciwia się jej rozrywkowemu życiu. Chociaż charaktery zupełnie różne, to jednak połączyło ich uczucie. Z tym, że trzeba powiedzieć jasno - to, co owo uczucie połączyło, było czymś złośliwym, bowiem cóż innego powiedzieć o związku, który doszczętnie rujnuje osobowość obu stron.

Franka ze swoim wątpliwym znakomitym rodowodem przyjmowała postawę wielkiej matrony na zapadłej wsi. Swe najprawdziwsze oblicze pokazała po zamążpójściu; zarzucano jej lenistwo, nonszalancję i arogancję, ona jednak nie zważała na docinki chłopstwa, "przecież to chamy!" - tak to sobie tłumaczyła.

Co jednak wtedy robił Paweł? - można by zapytać. Ano cóż - płakał, modlił się do Boga, by Frankę oświecił. Ale zgadzał się też na ustępstwa, przywoził jej cukierki z miasta. A co robiła wieś, gdy w czasie sianokosów Franka do popołudnia wylegiwała się w wyrku i popijała herbatkę? Gadała, Pawełkowi współczuła, a jej od łajdaczek wymyślała, stopniowo doprowadzając ją przy tym do obłędu.

Nie wtajemniczam w to, co działo się dalej, było już tylko gorzej i gorzej, zachwycił mnie natomiast (o czym trzeba powiedzieć) zapał Pawła do nauki czytania. Jako chłop nie miał możliwości zdobycia upragnionej wiedzy, ale z czasem... W końcu uczynił wybranką swego życia szlachciankę. Nasuwa się pytanie: jaką była ona nauczycielką, właśnie... już i tak za dużo naopowiadałem o perypetiach państwa Kobyckich.

"Cham" pozwala na dokładniejsze osądzenie, kto tak naprawdę był w tej opowieści chamem. Oczywiście, tytułowym bohaterem był Paweł Kobycki, ale Orzeszkowa, która społeczność chłopską niejednokrotnie wspierała, zarówno słowem, jak i czynem, nigdy nie oceniłaby cnotliwego rybaka jako nieokrzesanego prostaka, ale taka Frania, niby ze znamienitego rodu, choć w rzeczywistości ledwo co wydostała się z bagna, ma o najpracowitszych z ludzi takie właśnie mniemanie. Czy aby na pewno słuszne? Dziś słowo "cham" nieco zmieniło swój pierwotny charakter, teraz oznacza grubianina, snoba, niekoniecznie wiejskiego pochodzenia, zatem zastanawiam się, czy aby tytułu nie należy przyporządkować tej drugiej, piękniejszej postaci? Warto nad tym przez chwilę podumać...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6761
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: