Dodany: 30.04.2024 12:19|Autor: Literadar

"Baśnie z Maluli"


Rec. Natalia Szpak
Ocena 5/6


Dawno, dawno temu (tak dawno, że nie pamiętają tego nawet najstarsi mieszkańcy), w maleńkiej osadzie u podnóży gór Antyliban (Malula się zwała) ktoś zaczął snuć pierwszą opowieść. Czy była to wdowa po sprzedawcy oliwy, czy może najstarszy mężczyzna w wiosce, tego nikt już nie wie, ale i nie jest to takie ważne. Pamięć o opowiadającym zaginęła, zaś historia przetrwała, inspirując do opowiadania kolejnych i kolejnych, i kolejnych... I tak pojawiały się następne - odnajdywane w domach, łapane podczas spotkań, zrywane prosto z malulańskiego powietrza, które zdawało się od nich pęcznieć. Nawlekano je na swoisty kołowrotek mówiącego, nadawano im kształt; czasem intensyfikowano barwę, a czasem wręcz przeciwnie, wybierano jasne, niemal wyblakłe nici, oddające spalony słońcem krajobraz osady. Historia jednak tkała się sama; czasem łatwiej, innym razem bardziej opornie, w zależności od dnia i opowiadającego.

Dziś nie sposób zliczyć wszystkich opowieści, które przez stulecia powstały w Maluli; jest ich zbyt wiele. Nie tylko wypełniają każdy dom i każdą ulicę w miasteczku, ale i wychodzą poza jego granice. Wędrują z mieszkańcami podróżującymi do Damaszku, wciskają się w bagaże turystów i niemal niezauważenie przekraczają granice kolejnych państw i kontynentów. Mimo swojego wieku (niektóre są już naprawdę sędziwe!) tchną świeżością i nowością, w niczym nie przypominając czy to baśni zachodnich, czy opowieści Szeherezady; są po prostu inne. Trudno powiedzieć, jakim cudem uniknęły wpływów arabskich, faktem jest jednak, że jeśli ktoś szuka oryginalnie opowiedzianych historii, poczuje się "Baśniami z Maluli" usatysfakcjonowany. Proste w formie, z nieskomplikowanym, zawsze jasnym przekazem, zaskakują treścią i przede wszystkim pomysłowością opowiadających. Choć tak naprawdę można by zadać sobie pytanie, ile w tym zasługi opowiadającego, a ile historii, która go odnalazła i pozwoliła się opowiedzieć właśnie w taki, a nie inny sposób.

W dzisiejszym świecie literackich eksperymentów z formą i treścią "Baśnie z Maluli" działają jak odważnik na drugiej szalce wagi, przywracając niezbędną równowagę. Wszak każdy potrzebuje od czasu do czasu zagłębienia się w zwyczajną opowieść, która pozwoli zrelaksować się zmęczonemu umysłowi i wyprostować to, co zbyt mocno się skomplikowało i za bardzo zapętliło. I nie chodzi wcale o to, że "Baśnie z Maluli" to niewymagające myślenia historyjki. Zdecydowanie nie - to opowiedziane w przystępny sposób prawdy o nas samych, o naszych dobrych i złych cechach, bardzo uniwersalne. Bo choć akcja zazwyczaj rozgrywa się w Maluli lub w jej okolicach, w obcym nam kulturowo i także czasowo środowisku, to jednak dana historia zawsze jest tylko swego rodzaju pokrywką, nakładką, pod którą kryją się ponadkulturowe i ponadczasowe normy i wartości. Odnajdą się w nich i dzieci, i dorośli - i każda z tych grup wyciągnie dla siebie z baśni coś innego.

Trudno stwierdzić, czy to kwestia opowieści samych w sobie, czy wynik pracy Rafika Schamiego, który je zebrał i opracował, ale czytając te historie, czytelnik przenosi się niemal natychmiast w ich świat. Czuje pustynne słońce na swojej skórze, słyszy zgiełk targowiska w Damaszku, widzi tumany kurzu wzbijane przez wędrujące wojsko. W pewien magiczny sposób znika na jakiś czas ze swojej rzeczywistości i towarzyszy bohaterom baśni niemal ramię w ramię. Nie każdemu autorowi i nie każdej książce udaje się doprowadzić do takiej sytuacji, co czyni "Baśnie z Maluli" jeszcze bardziej atrakcyjnymi. Na pewno nie rzucą one nikogo na kolana niezwykłym poziomem literackim czy zawiłością intryg, ale może sprawią, że choć na chwilę oderwiemy się od codziennego pędu i zagościmy w dalekiej Syrii, gdzie czas płynie inaczej i powoli tworzy kolejne opowieści.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 94
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: