Dodany: 10.03.2024 19:25|Autor: Marioosh

Przyzwoicie


Stanisław Krupski, dociekliwa gwiazda dziennikarstwa interwencyjnego, zostaje znaleziony martwy we własnym mieszkaniu. Prokurator nie ma żadnych wątpliwości, że morderstwa dokonał inżynier Adam Jankowiak, dyrektor Stołecznych Zakładów Metalowych i dlatego żąda kary śmierci: w piersi denata tkwił mauretański sztylet z odciskami palców oskarżonego, Jankowiak w kieszeni miał portfel Krupskiego, a na rękach jego krew; poza tym Krupski zaczął spotykać się z doktor Ewą Jankowiak, żoną oskarżonego i dogrzebał się nieprawidłowości w zakładach metalowych. W dniu morderstwa Jankowiak uczestniczył w mocno zakrapianym przyjęciu i jego obrońca twierdzi, że ktoś chciał wykorzystać nietrzeźwość jego klienta i wrobić go w przestępstwo; dzięki tym wątpliwościom kara zostaje złagodzona do piętnastu lat więzienia. Żona Jankowiaka nie wierzy w winę męża i za zgodą kapitana Andrzeja Korcza oraz pod jego nadzorem zaczyna prywatne śledztwo. Tymczasem prokurator powołuje doradcę zespołu NIK do kontroli w zakładach, gdyż dopatruje się dziwnych machinacji przy produkcji pomp próżniowych; w przeddzień dostarczenia wyników kontroli doradca zostaje śmiertelnie potrącony przez samochód. Kapitan Korcz łączy ze sobą wszystkie fakty.

Tym razem Krystyna Świątecka i Wiesław Godziemski napisali zwykłą kryminalną historię – nie ma tu pruskich junkrów, szpiegów Reinharda Gehlena ani żadnej innej zakamuflowanej opcji niemieckiej; nie ma też jednak majora Jerzego Bieżana, a i sama praca kapitana Korcza pokazana jest jakby trochę z boku. Powieść jest dość nietypowa; są tu dwie książki w jednej – najpierw mamy dość szczegółowo przedstawiony proces Adama Jankowiaka włącznie z długimi, liczącymi po kilka stron przemowami prokuratora i adwokata, a potem towarzyszymy żonie skazanego w jej śledztwie i widzimy obserwującego ją Korcza. To jest dość ciekawe, ale jednocześnie bardzo czytelne rozwiązanie – od razu wiemy, że nic nie będzie takie, jak od początku się wydawało; trzeba jednak przyznać, że finał książki może zaskoczyć. Tematyka książki jest idealnie wpisana w czasy, w jakich powstała i szkoda tylko, że nie ma tu jakichś ciekawostek z epoki; niemniej jednak jest to w miarę przyzwoite czytadło, które można przełknąć w jeden wieczór i nie mieć po nim niesmaku; trzeba być jednak przygotowanym na to, że niemalże połowa książki jest statyczna i wygląda jak raport z sali sądowej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 192
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: