Dodany: 08.03.2024 12:30|Autor: zielkowiak

Nieznane przypadki z życia Małego Księcia


Moi znajomi dzielą się na gorących zwolenników lub przeciwników „Małego Księcia”. Gdy o nim czasem rozmawiamy budzi spory i skrajne emocje. Podobnież jak inny „Mały Książę” z XIX wieku. Zrodzony nie we Francji, ale na terenie obecnej Białorusi.
„Pod jego zarządem ustanowiono etaty wydatków, marnotrawstwu położono granice, znikł deficyt, wszelkie wypłaty odbywały się prawidłowo, wojsko sowicie zaopatrzone, służba cywilna liczna i dobrze płatna, w skarbie zapasy kilkudziesięciu milionów, kredyt ożywiony, stosunki handlowe z Europą ułatwione, słowem skarb i kraj znalazły się w stanie kwitnącym” [1].
„W Warszawie początkowo mówiono na księcia Moskal albo Litwin, Nowosilcow nazywał go Małym Księciem ze względu na wzrost. »Figura mała, drobna, pękata, w czarnym swoim ubiorze zaniedbana, na twarzy blada, jakby obrzmiała, nosa orlego, oczów i włosów czarnych, opadłych na czoło, niedbale przyczesanych i źle kryjących już przedzierającą się łysinę.« (…)Miał wielką pewność siebie, krew zimną, flegmę nadzwyczajną. Są wypadki kiedy tracił zdrowy osąd o rzeczach, przytomność niezwykła umysłu w najtrudniejszych momentach go nie opuszczała” [2].

Tak pisano o Franciszku Ksawerym Druckim – Lubeckim. Postaci tragicznej, nietuzinkowej. Przyszło mu żyć w ciekawych czasach. Urodził się za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego w r. 1779 niedługo po pierwszym rozbiorze Polski, jako siedmiolatek wraz z młodszym bratem trafił do rosyjskiego Korpusu Kadetów w Petersburgu. Surowej szkoły z internatem, kuźni kadr rosyjskiej armii. Drucki – Lubecki został oficerem i służył pod komendą feldmarszałka Suworowa, brał między innymi udział w czteromiesięcznej kampanii włoskiej przeciw Francji, podobno nie walczył jednak bezpośrednio przeciw Legionom Dąbrowskiego. Nie z tego jednak jest znany, tylko z uzdrowienia finansów Królestwa Polskiego, którego w latach 1821–1830 był ministrem skarbu. Wprowadził wtedy politykę oszczędnościową, jakbyśmy to dziś nazwali „zaciskania pasa”, egzekwował bezwzględnie od wszystkich zaległości podatkowe, nałożył podatek pośredni na niektóre artykuły pierwszej potrzeby, rozbudował monopol państwowy na sól i wyroby tytoniowe, a także wspierał program poszukiwań soli. „Poszukując pieniędzy, Lubecki wprowadził podatek biletowy, który był pobierany od każdego Żyda przybywającego do stolicy. Co ciekawe, podatek ten zyskał poparcie Żydów warszawskich, obawiających się konkurencji z prowincji. Pieniądze do skarbu państwa dostarczał także podatek konsumpcyjny, który był pobierany na rogatkach miast od przywożonego mięsa czy trunków”[3].
Wszystko to było możliwe dzięki osobistym znajomościom z carem Aleksandrem I i jego urzędnikami. Część z nich, co nie dziwne, była wielkimi przeciwnikami działań Małego Księcia, wzmacnianie gospodarcze Królestwa Polskiego uważała za zagrożenie dla Rosji. Jednocześnie innych udało się przekonać, że brak deficytu w tej części kraju jest korzystny dla unii personalnej i samego cara, będącego koronowanym w Warszawie królem Polski. A deficyt budżetowy Drucki -Lubecki zlikwidował! Ba nawet zapewnił budżetowi nadwyżkę, która mogła być przeznaczana na inwestycje. Wydał decyzję o budowie rządowej warzelni soli w Ciechocinku, założył Towarzystwo Kredytowe Ziemskie i Bank Polski, dążył do industrializacji ziem Królestwa, rozwijał hutnictwo, górnictwo i włókiennictwo. Za jego czasów budowano Kanał Augustowski i nowoczesne drogi. Dzięki swoim wpływom w Petersburgu doprowadził do zniesienia bariery celnej między Rosją i Polską, co zapewniło wyrobom polskim nieograniczoną niemal możliwość zbytu na terenie Rosji i tranzyt przez Rosję dalej do Azji.

O tym wszystkim, a także o wielu innych przedsięwzięciach ministra skarbu pisze ciekawie historyk, doktor nauk humanistycznych Mariusz Głuszko w książce „Franciszek Drucki-Lubecki i cud gospodarczy Królestwa Polskiego”. Została ona wydana w nowotworzonej serii „Wielcy niedoceniani”. Zaiste Mały Książę nie był zbyt popularny wśród rodaków (któż lubi tego, co każe płacić podatki i spłacać długi…). Nie ma swojego pomnika. „Postać księcia nie cieszy się zbyt dużą popularnością we współczesnej Polsce. Przypomniano sobie o jego zasługach w 2009 r. Z okazji 180. rocznicy założenia Banku Polskiego, umieszczając wizerunek Lubeckiego na okolicznościowej złotej monecie o nominale 200 zł. Inną pamiątką po Lubeckim jest kasztanowiec zasadzony przez księcia w 1827 roku, który można zobaczyć na przy ulicy Elektoralnej w Warszawie. Jak na tak liczne dokonania w dziedzinie gospodarczej politycznej, nie doczekał się zbyt wielu dowodów w pamięci u współczesnych” [4]. Na trwale jest zapisany tylko w kamieniach. W 1918 roku od nazwiska Ksawerego Druckiego - Lubeckiego nazwano minerał lubeckit, odmianę psylomelanu występującą w Miedziance koło Kielc.

Trochę szkoda, że to zapomniana postać. Działając w służbie publicznej, Lubecki poświęcił wiele lat sprawom państwowym kosztem rodziny. W 1807 r. mając dwadzieścia osiem lat, uzyskując dyspensę od papieża, poślubił swoją czternastoletnia siostrzenicę, z którą miał wg autora książki szóstkę dzieci (Wikipedia podaje siedmioro). Jego najmłodszy syn umarł tuż przed wybuchem powstania listopadowego, mimo to Lubecki pojechał do cara Mikołaja próbując powstrzymać interwencję rosyjską w Królestwie Polskim. To, jak wiemy z historii, była misja z góry skazana na porażkę. Do Polski już nigdy nie wrócił. Do swojej żony pisał: ”Od 1810 roku, jeśli policzę wszystek czas, w którym służbowe obowiązki nas rozłączały, wszak to strach bierze, wszakże w samym Petersburgu (razem licząc) blisko 6 lat przebywałem. Można nawet powiedzieć, że ciągle byliśmy jak w gościach, jak w tymczasowości, a pouczona mi praca zawsze przechodziła zakres przedmiotu, do którego byłem mianowany, tak, że więcej czasu poświęcać musiałem na obiekta obce memu urzędowaniu” [5].
Mnie biografia Franciszka Ksawerego zafascynowała, chciałabym poczytać więcej o jego życiu prywatnym i rodzinie. I to jest jedyne moje zastrzeżenie do tej książki, ale widocznie nie było zbyt wiele źródeł historycznych na ten temat, więc nie można było tego rzetelnie opisać.

[1] Mariusz Głuszko, „Franciszek Drucki – Lubecki i cud gospodarczy Królestwa Polskiego”, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021, s. 158.
[2] Tamże, s. 71.
[3] Tamże, s. 125-126.
[4] Tamże, s. 161.
[5] Tamże, s. 160-161.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 74
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: