Dodany: 22.01.2024 08:39|Autor: janmamut

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Kontrwłodarze dla Carly


No, przecież kontrkonkurs!

1. Gdy jednak obowiązki radnych i burmistrzów objęło następne pokolenie o bardziej nowoczesnych poglądach, zobowiązanie pułkownika wywołało protesty. Pierwszego stycznia któregoś roku wysłano do panny E. nakaz podatkowy. Przyszedł luty, ale nie przyszła odpowiedź od panny E. Wysłano wtedy grzeczny, lecz suchy list z prośbą o przybycie do urzędu, oczywiście w czasie, jaki jej najbardziej odpowiada. Po tygodniu sam burmistrz napisał jeszcze raz do panny E. proponując wysłanie po nią swego samochodu. Otrzymał odpowiedź na kawałku starego czerpanego papieru, wykaligrafowaną okrągłym pismem a zblakłym atramentem, że adresat nie opuszcza już domu. Do listu, bez komentarza, dołączony był nakaz podatkowy.
Wyświetleń: 783
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: carly 22.01.2024 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No, przecież kontrkonkurs... | janmamut
Czy dobrym tropem jest literatura angielskojęzyczna?
Użytkownik: janmamut 23.01.2024 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dobrym tropem jest li... | carly
Jak najbardziej.
Użytkownik: carly 24.01.2024 07:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak najbardziej. | janmamut
Muszę poprosić o mataczenia, ten samochód kompletnie mi do niczego nie pasuje...
Użytkownik: janmamut 24.01.2024 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę poprosić o mataczen... | carly
Samochód co prawda nie jest opisany, ale na ile znam życie, miał koła ze szprychami i otwartą kabinę. A wiele lat później w tym kraju bez samochodu nie da się żyć.
Użytkownik: janmamut 05.02.2024 06:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę poprosić o mataczen... | carly
Rozumiem, że należy podać.

Była to Róża dla Emilii (Faulkner William) (dokładniej, opowiadanie tytułowe). I tak się zastanawiam, jaki to miało nakład w "Kolibrze". Szacowałbym na 200 tysięcy egzemplarzy.
Użytkownik: janmamut 05.02.2024 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że należy podać... | janmamut
O, znalazłem!

Nakład: 100 260 egzemplarzy.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2024 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że należy podać... | janmamut
Opowiadanie wyszło też m.in. w zbiorze Czerwone liście (Faulkner William) – niestety, nie mam pod ręką, by sprawdzić nakład (choć nie wiem, w czym by to pomogło?).
Użytkownik: janmamut 05.02.2024 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Opowiadanie wyszło też m.... | LouriOpiekun BiblioNETki
No i oczywiście w dwutomowym zbiorze opowiadań. To o nakładzie było w ramach refleksji na temat czytelnictwa w złym socjalizmie. Teraz pewnie 20 tysięcy to już wielki sukces.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2024 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: No i oczywiście w dwutomo... | janmamut
No, to stwierdzenie o czytelnictwie może otworzyć dość szeroką dyskusję! Nakład to jedno – czytelnictwo drugie. Mogły być powody propagandowe lub inne wyższych nakładów, niekoniecznie liczono się także z opłacalnością ekonomiczną przedsięwzięć. Poza tym współcześnie część nakładów przechodzi do postaci elektronicznej (e-booki, audiobooki), no i za prylu czytanie było bardziej preferowaną rozrywką z tytułu braku dostępu do innych: 1-2 kanały tv, brak Internetu itd.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2024 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: No, to stwierdzenie o czy... | LouriOpiekun BiblioNETki
No i niektórym ten brak innych rozrywek wychodził na dobre, bo o ile zasmakowali w czytaniu, to się w jakiś sposób rozwijali, czy to w sensie wzbogacania słownictwa, doskonalenia własnego stylu wypowiedzi, czy wiedzy o świecie, czy choćby wyobraźni. Z czwórki moich dziadków i licznego ich rodzeństwa tylko dwie osoby miały małą maturę, reszta skończyła na szkole cztero-lub sześcioklasowej - a proporcja czytających do nieczytających była wśród nich mniej więcej jak 5-6:1. To byli ludzie, którzy regularnie korzystali z bibliotek, może niekoniecznie wypożyczając z nich lektury nowatorskie i bardzo ambitne, raczej polską i obcą klasykę: Sienkiewicza, Reymonta, Orzeszkową, Kraszewskiego, Dumasa, Hugo itd., którą często powtarzali po kilka-kilkanaście razy (jeden z dziadków - co ciekawe, nie ten, który całe życie przemieszkał na wsi - moich "Chłopów" zaczytał na śmierć, działając w systemie: jedna książka z biblioteki - "Chłopi" - druga książka z biblioteki - "Chłopi"...). Dla takich czytelników warto było wydawać w tych dużych nakładach, choćby po to, żeby zaopatrywać wiejskie biblioteki.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2024 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: No i niektórym ten brak i... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niestety, wygląda to na dowody anegdotyczne :/ Obawiam się, że godzien pochwały dziadek był raczej ewenementem. Hobby mocno wspieranym przez Partię był "spirytyzm". Z drugiej strony obecnie mnóstwo wartościowych, acz nieznanych rzeczy, drukowanych onegdaj, spisuje się na straty – bo półki bbteczne trzeba zapełnić nowościami, którymi niektóre wydawnictwa strzelają jak cekaem, a pamięć o nich znika wraz z zakończeniem akcji promocyjnej. Z jeszcze innej strony z kolei BARDZO brakuje dzisiaj wielu pozycji nietłumaczonych, a będących na Zachodzie klasyką – ponieważ była linia ideologiczna, podług której warto było tłumaczyć (spójrzmy choćby na braki w Literacka Nagroda Pulitzera 1917-1979 czy Nagroda Goncourtów 1903-1969 ). Nie wiem, czy spodziewać się jednak nadrabiania – ponieważ i dziś linie ideologiczne działają, dodatkowo owa ekonomiczna opłacalność stała się absolutnym wyznacznikiem decyzji o wydaniu/wznowieniu. Choć przyznaję na marginesie, że jestem pozytywnie zaskoczony wznowieniami w ostatnich latach wielu pozycji z klasyki, szczególnie właśnie Faulknera i Huxleya! Uf, strasznie zakręciłem…
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2024 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, wygląda to na d... | LouriOpiekun BiblioNETki
No, niestety, sama byłam świadkiem, jak z mojej poprzedniej biblioteki wywalano liczne tytuły wydane w latach 50-60, tylko dlatego, że były już niemodne, choć ideologii to się raczej w nich nie należało dopatrywać. A zapychano półki kiepskimi thrillerami i romansidłami. No, OK, taka literatura też być musi, ale ja o wiele bardziej wolałabym trochę tych Goncourtów z I połowy minionego wieku (tym bardziej, że francuskiego nie znam na tyle, żeby książki czytać, więc nawet jeśli są już dostępne w domenie publicznej, to i tak nie dam rady się przegryźć), niż wciąż nowe wariacje na temat "domku pod sosną" i "żony, która odkrywa, że jej mąż nie jest tym, za kogo się podaje"...
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2024 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No, niestety, sama byłam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobrze napisane! A z ideologią to chodziło mi nawet nie o to, że w książkach miała być "jedyna słuszna wizja", ale że raczej nie zabierano się za tłumaczenie tych, które zbyt mocno prezentowały wizję przeciwną.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2024 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze napisane! A z ideo... | LouriOpiekun BiblioNETki
To racja, choć chyba nie było jakiegoś ścisłego klucza, że nic nie wolno - Mauriaca np. za PRL tłumaczyli, czy jedną z moich ulubionych powieści medycznych "Ciała i dusze" van der Meerscha, gdzie wątek religijny jest wyraźnie akcentowany.
Użytkownik: Artola 06.02.2024 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No, niestety, sama byłam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niestety, u nas zadziało się podobnie, kiedy z bibliotek osiedlowych/dzielnicowych stworzono sieć biblioteki miejskiej. Wyrzucono brutalnie wiele cennych pozycji, skarbów wręcz, tylko dlatego, że brakowało miejsca na nowości i że te starsze były "nierotujące" :( Teraz nie uświadczy się w bibliotece miejskiej nic wydanego przed bodajże 2000 r, a może i później nawet. Same kolorowe okładki czytadeł różnej maści :(
Użytkownik: janmamut 06.02.2024 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No, to stwierdzenie o czy... | LouriOpiekun BiblioNETki
Trochę propagandy rzeczywiście było, bo jeśli ktoś pokazywał, że w kapitalizmie może być źle, mógł mieć i 400 tysięcy egzemplarzy (wydawało mi się, że tak było z którymś Caldwellem, ale nie mogę znaleźć). Ogólnie jednak dobrze było mieć znajomą w księgarni, bo przy mniejszych nakładach książki znikały błyskawicznie. Tymczasem te z "Kolibra" były nawet w kioskach "Ruchu".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: