Dodany: 22.11.2022 14:49|Autor: fugare

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Córka
Ferrante Elena

4 osoby polecają ten tekst.

Mamma


Znam wiele matek, którym trudno pogodzić się z opuszczeniem przez ich dzieci rodzinnego domu i rozumiem je, ale nietrudno mi również utożsamić się z wyznaniem narratorki wygłoszonym na początku tej powieści: „Kiedy moje córki przeniosły się do Toronto, gdzie od lat mieszka i pracuje ich ojciec, ze zdziwieniem, ale i z zażenowaniem odkryłam, że nie odczuwam żadnego bólu, co więcej, jest mi tak lekko, jakbym dopiero teraz wydała je na świat. Po raz pierwszy od prawie dwudziestu pięciu lat opuścił mnie niepokój związany z troską o nie” [1].

„Córkę” Eleny Ferrante przeczytałam niedawno. Nie oglądałam nominowanego do wielu nagród, z Oskarami włącznie, filmu nakręconego w 2021 r. na podstawie powieści, ani nie czytałam słynnego cyklu neapolitańskiego, od sukcesu którego tak naprawdę rozpoczęła się międzynarodowa medialna dyskusja o tajemniczej pisarce (a może pisarzu, lub jak spekulują niektórzy, „spółce” autorów?), której tożsamości nie udało się jeszcze rozszyfrować. Wydawnictwo Sonia Draga wydało „Córkę” w 2017 r., już po ukazaniu się w Polsce wszystkich części cyklu „Genialna przyjaciółka” , choć książka powstała znacznie wcześniej: została wydana we Włoszech aż sześć lat przed pierwszym tomem tej bestsellerowej serii (w 2006 r.). Zainteresowała mnie, bo jej tematyka wydawała mi się być dobrym uzupełnieniem moich wcześniejszych lektur m.in. „Songu nauczycielki” i „Spadku” Vigdis Hjorth, „Testamentu” Niny Wähä oraz „ Mama odeszła” Joyce Carol Oates. Wszystkie, poza „Córką”, co do której nie można mieć pewności, zostały napisane przez kobiety i o kobietach. Przez córki - o matkach i córkach, bo tak w wielkim skrócie można by określić ich tematykę. Nie wiem, czy ma to aż tak wielkie znaczenie, bo przecież znajomość psychologii, wrażliwość, umiejętność obserwacji i doświadczenie dają również pisarzom-mężczyznom możliwość oraz prawo do stworzenia doskonałych pod względem psychologicznym, powieściowych portretów kobiet i ich wewnętrznych rozterek i problemów. Szczególnie te związane z macierzyństwem i relacjami na linii córka-matka wydają się trudne do pokazania przez mężczyznę. Trudne, ale nie niemożliwe. Jest zresztą na to wiele literackich dowodów, choćby cykl powieści Hrabala, który napisał swoje „Wesele w domu”, „Vita nuova” i „Przerwy” z kobiecego punktu widzenia - swojej żony Eliški. Tryptyk, choć nie traktuje o macierzyństwie, jest dowodem na niezwykłą umiejętność autora patrzenia na świat i na siebie samego oczyma swojej żony. Wracając do „Córki”, nie bez znaczenia w odbiorze tej powieści jest za to fakt, że jako czytelniczka, sama jestem córką swojej matki, co oczywiste, ale również matką córek, co daje mi dodatkową perspektywę i w pewnym sensie tłumaczy szczególne zainteresowanie tym tematem.

Leda – bohaterka powieści - jest również matką dwóch dorosłych córek, które właśnie postanowiły przeprowadzić się do ojca do Kanady. Dobiegająca pięćdziesiątki rozwódka, wykładowczyni akademicka (podobnie jak Lotte - bohaterka „Songu nauczycielki”) staje się nagle osobą wolną od obowiązków i nic nie zapowiada, żeby miał ją dopaść z tego powodu „syndrom pustego gniazda”. Wprost przeciwnie – cieszy się z perspektywy nowego życia i zamierza rozpocząć je od wyjazdu na urlop do nadmorskiej miejscowości. Z pozoru beztroska, sielankowa atmosfera powieści zaczyna się zmieniać, choć w zasadzie niewiele się dzieje, a to, co następuje, w żaden sposób nie wykracza poza krąg zdarzeń, które mogą każdego z czytelników spotkać na wakacjach. Plaża, leniwy wypoczynek, lektura, sąsiedztwo innych ludzi i robione trochę z nudów obserwacje. Siłą tej powieści jest właśnie pokazywanie tych zwykłych wydarzeń w niezwykły sposób, oszczędnymi środkami, i kiedy np. Leda idzie leśną ścieżką w stronę morza, to czujemy piasek pod stopami i powiew morskiej bryzy. Wydarzenia zaczynają się jednak rozgrywać na dwóch planach: w głowie bohaterki i na plaży, gdzie jej uwagę przykuwa pewna - włoska z pochodzenia i jak najbardziej odpowiadająca stereotypowi tego określenia - rodzina. Nie będzie jednak wcale tak sielankowo i wakacyjnie, jak Leda zaplanowała, bo poza aktualnie rozgrywającymi się zdarzeniami powrócą do niej wspomnienia własnego macierzyństwa, małżeństwa i trudnej relacji z matką. Konfrontacja dojrzałej kobiety z poznaną na plaży młodą matką i jej córeczką, a zarazem osoby bardzo niestereotypowej z bardzo tradycyjną w swoich przekonaniach i zachowaniu rodziną, sprowokuje wiele z pozoru niewinnie wyglądających, ale w efekcie skomplikowanych sytuacji. Czytelnik czuje się czasami zdziwiony zachowaniem Ledy, chociaż jej przemyślenia i wspomnienia pomagają mu w rozszyfrowaniu powodów niektórych jej decyzji. Głównym problemem Ledy jest, jak można się już domyślić, macierzyństwo i wspomnienia z nim związane, a raczej, aby nie sugerować zbyt wiele potencjalnym czytelnikom, problem z brakiem możliwości przyjęcia go i przeżycia w standardowy i oczekiwany przez otoczenie sposób, którego doświadczyła jako matka kilkuletnich dziewczynek.

Powieść nie jest obszerna, ma niewiele ponad dwieście stron, ale porusza niezwykle ważne i aktualne problemy, o których wciąż mało, a jeśli, to niezbyt chętnie się mówi, przynajmniej w kręgach osób dojrzałych, jak bohaterka powieści. Macierzyństwo jest postrzegane wyłącznie jako ten okres, który powinien być przyjęty przez kobietę z pełną akceptacją wszystkich trudów i obowiązków, jakie na nią spadają, i z bezwzględnym podporządkowaniem się potrzebom dziecka i rodziny. Zazwyczaj instynkt macierzyński powoduje, że tak właśnie jest i pozwala na pokonywanie piętrzących się obowiązków z uśmiechem, a nawet radosne zaakceptowanie faktu, że nasze prawa i przywileje wraz z przyjściem na świat dziecka lądują na końcu rodzinnej kolejki potrzeb, często nieznacznie wyprzedzając rezydującego w niej psa i kota. Powracając jednak do należnego tej sytuacji poważnego tonu, nie zawsze jest tak idyllicznie, a przecież „Matka-Polka”, czy, jak w tym wypadku, „Matka-Włoszka” ma prawo do wyartykułowania swoich potrzeb, problemów, ma prawo oczekiwać wsparcia i tego, by nie być osądzaną i rozliczaną ze swojego macierzyństwa przez resztę życia. To ciekawa, inteligentnie pokazana historia, bardzo nieoczywista i choć nie mogę o sobie powiedzieć, że w pełni identyfikowałam się z postacią Ledy - starałam się jej nie osądzać. Zachęcam do skonfrontowania się z tą historią kobiety - nie tylko matki i mężczyzn - nie tylko ojców, bo przecież wszyscy mamy też Mammę.

[1] „Córka”, Elena Ferrante, tłum. Lucyna Rodziewicz-Doktór, wyd. Sonia Draga, 2017, s. 8.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1280
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: