Dodany: 31.03.2022 21:48|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kto zdradził Anne Frank
Sullivan Rosemary

1 osoba poleca ten tekst.

Anne Frank – zagadka rozwiązana (?)


Czy Anne Frank trzeba dziś przedstawiać? Nawet, jeśli ktoś nie czytał jej słynnego „Dziennika”, z pewnością o niej słyszał. Urodziła się w Niemczech w 1929 roku. Gdy Hitler doszedł do władzy, Anne razem z rodzicami i starszą siostrą Margot ze względów bezpieczeństwa wyemigrowali do Holandii, gdzie Otto Frank prowadził dobrze prosperującą firmę. Jednak i do Amsterdamu dotarły nazistowskie prześladowania. Wobec groźby wywiezienia Margot do obozu pracy przymusowej, rodzina Franków musiała się natychmiast ukryć. Wybór – naprawdę zmyślny – padł na oficynę w firmie Ottona Franka przy Prinsengracht. To właśnie tam, za sprytnie zamontowaną biblioteczką, mieszkali Frankowie, a później również państwo Van Pels z synem Peterem i dentysta Fritz Pffefer. Ich pomocnikami byli pracownicy firmy: Miep Gies, Bep Voskuijl, Johannes Kleiman oraz Victor Kugler.

Przed ponad dwa lata, które spędziła w oficynie, Anne Frank prowadziła dziennik w formie listów do wyimaginowanej przyjaciółki Kitty. Błahe, typowo dziecięce zapiski szybko ustąpiły błyskotliwym, a nierzadko bardzo poruszającym obserwacjom. Anne dorastała, odnajdując w sobie rozmaite emocje, szlifowała też pióro. Chciała, aby jej zapiski po wojnie ujrzały światło dzienne. To wstrząsająca relacja z życia w zamknięciu – bo przecież oficyna, która była ich schronieniem równocześnie stała się więzieniem. Nawet dziś, kiedy dobrze znamy tę historię (a także mamy za sobą nieznośne, ale także odbywające się w o wiele bardziej komfortowych warunkach doświadczenie izolacji towarzyszącej wybuchowi pandemii), trudno myśleć o tym bez odczucia zgrozy. Mała przestrzeń, osiem osób, znajomych, a jednak po części obcych, brak możliwości wyjścia, dopływu świeżego powietrza, konieczność zachowania ciszy i nader daleko posuniętej ostrożności, narastające konflikty, ciągły strach przed ujawnieniem kryjówki, a w konsekwencji niepewność własnego losu – to wszystko składało się na życie tych ludzi. Oficyna stała się nie tylko schronieniem, ale i więzieniem. Wszystko skończyło 4 sierpnia 1944 roku, kiedy mieszkańcy oficyny zostali wydani i aresztowani, a następnie rozdzieleni. Wojnę przeżył jedynie Otto Frank. Sama Anne zmarła w lutym 1945 roku w Bergen-Belsen, prawdopodobnie przekonana, że nikt z jej najbliższych nie przeżył. W zamknięciu czyniła wielkie plany (a czytelnik, bogatszy o dzisiejszą wiedzę, może tylko czytać o tych nigdy niezrealizowanych zamiarach ze ściśniętym sercem). Chciała być pisarką. Została nią, choć umarła. Jej jedyne, niedokończone dzieło do dziś jest czytane, tłumaczone, analizowane, ekranizowane, przerabiane, inspiruje kolejnych twórców.

Jest w tej strasznej historii również zagadka – kto wydał mieszkańców oficyny? Przez wiele lat próbowano znaleźć odpowiedź. Przeprowadzono dwa śledztwa – jedno niedługo po wojnie, drugie na początku lat sześćdziesiątych. Pojawiły się rozmaite teorie (wśród potencjalnych winnych znaleźli się m.in. kolaborantka, pracownik biura czy sprzątaczka). Kilka lat temu emerytowany oficer FBI Vincent Pankoke i jego zespół postanowili na nowo zająć się tą wojenną „cold case” i dotarli do nowych dowodów, a może i do rozwiązania zagadki. O tym traktuje obszerny reportaż śledczy Rosemary Sullivan „Kto zdradził Anne Frank”, opisujący kilkuletnią pracę zespołu, analizowanie na nowo dokumentów, badanie (przy pomocy najnowocześniejszych metod) kolejnych wątków, tropów i podejrzanych, szukanie potomków świadków wojennych wydarzeń. Publikację opatrzono znaczącym podtytułem: „Nierozwiązana tajemnica czy pilnie strzeżony sekret?”. Takie śledztwo to nie tylko wyzwanie, ale także próba poukładania historii, oddania sprawiedliwości ofiarom potwornej zbrodni Holocaustu:

„Podobnie jak dla wszystkich zaangażowanych w śledztwo, także dla Vince’a praca ta nie miała wymiaru abstrakcyjnych badań historycznych. Wojna wyzwoliła niezaprzeczalne zło. Ludzie, których dotknęła, byli prawdziwi, a przeżywane przez nich frustracje i sukcesy – namacalne. Ich tragedie wzbudzały żywe emocje”[1].

Trzeba powiedzieć, że to publikacja przygotowana bardzo uczciwie. Wszystko zostaje poprzedzone obszernymi – choć nie rozwlekłymi - rozdziałami poświęconymi temu, co działo się z mieszkańcami oficyny, a zatem nawet ktoś, kto nie zna dziennika Anne Frank i okoliczności jego powstania, zyska niezbędne do dalszej lektury zaplecze. Rosemary Sullivan nie stara się zwrócić na siebie uwagi, jest niemal narracyjnie nieobecna. Opisuje śledztwo krok po kroku, bez chaotyczności, przejrzyście. Kolejne tropy zostają rzetelnie omówione. Nieoczekiwanie czyta się ten reportaż w ogromnych emocjach, w napięciu jak najlepszy kryminał. Gdy pojawiają się nowe ustalenia, zignorowane dowody, kolejne nader obiecujące hipotezy (niestety, często okazujące się ślepą uliczką), trudno odłożyć tę książkę. Zespół wnikliwie bada kolejne możliwości i je odrzuca. Wreszcie udaje im się – jak sądzą – dotrzeć do prawdy. Znamienne jest poczynione podsumowanie: „choć członkowie zespołu byli przekonani o słuszności wyciągniętego wniosku, odkrycie to nikogo nie cieszyło”[2]. Tak, odsłonięcie kulis tej sprawy przygnębi również czytelnika.

Gwoli uczciwości trzeba dodać, że ustalenia zespołu Vince’a Pankoke’a zostały już zakwestionowane. Jeden z historyków nazwał je nawet „oszczerczym nonsensem”[3]. Sam Pankoke w jednym z wywiadów radiowych szacował, że istnieje aż 85% prawdopodobieństwa co do słuszności tej teorii, ale jednocześnie asekurował się – trudno mieć absolutną pewność blisko 80 lat po wojnie. Czy zatem można uznać, że zagadka związana z amsterdamską oficyną została rozwiązana?

Czy to przedwczesne odtrąbienie sukcesu, czy też nie, trzeba przyznać, że sama książka napisana jest świetnie. A przesłanie płynące z historii Anny Frank i innych ofiar Holocaustu pozostaje aktualne do dziś. Te słowa brzmią jak – niestety, wciąż potrzebna – przestroga:

„Być może zastanawiasz się, jaki jest sens pytania o winnego zdrady Anne Frank w tak odległych czasach wojennych. Otóż taki, że blisko 80 lat od zakończenia tamtej apokalipsy popadliśmy w samozadowolenie i myślimy podobnie, jak sądzili dawniejsi Holendrzy – że to się nie ma prawa tutaj wydarzyć. Współczesne społeczeństwo zdaje się jednak stawać coraz podatniejsze na ideologiczne podziały i ulegać kuszącej wizji autorytaryzmu, zapominając o prostej lekcji: faszyzm, jeśli pozwolić mu zaistnieć, już w stadium początkowym daje przerzuty.
Świat Anne Frank nie pozostawia najmniejszych złudzeń. Czym są prawdziwe narzędzia wojny? To nie tylko przemoc fizyczna, ale również retoryczna. Próbując ustalić, jak Adolfowi Hitlerowi udało się przejąć władzę, amerykańskie Biuro Służb Strategicznych zleciło w 1943 roku sporządzenie raportu wyjaśniającego jego taktykę: »Nigdy nie przyznawać się do potknięcia ani błędu; nigdy nie brać na siebie winy; w danej chwili skupiać się tylko na jednym wrogu; obwiniać tego wroga za wszelkie niepowodzenia; wykorzystywać każdą okazję do wzbudzenia politycznej zawieruchy«”. Wkrótce hiperbola, ekstremizm, zniesławienie oraz pomówienie staną się powszechnymi i ogólnie akceptowanymi środkami sprawowania władzy”[4].

Brzmi znajomo?

Warto przeczytać tę książkę - historia Anne Frank nie powinna zostać zapomniana.

[1] Rosemary Sullivan, „Kto zdradził Anne Frank. Nierozwiązana tajemnica czy pilnie strzeżony sekret?”, tłum. Piotr Cieślak, Wydawnictwo Harper Collins Polska, Warszawa 2022, s. 142.
[2] Tamże, s. 346.
[3] Por.: https://www.dw.com/pl/kto-wyda%C5%82-rodzin%C4%99-anne-frank-nowe-odkrycia-i-w%C4%85tpliwo%C5%9Bci/a-60482711 [dostęp on-line: 31.01.2022].
[4] Rosemary Sullivan, dz. cyt., s. 30-31.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 754
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: