Dodany: 19.12.2021 22:03|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Jak żyć po ziemiańsku?


Recenzja oficjalna PWN

Recenzent: dot59

Jak świat światem, ludzie zawsze narzucali innym ludziom, co wypada, a czego nie wypada robić, obejmując dokładnymi zaleceniami praktycznie wszystkie sfery życia, od spraw wagi zasadniczej (wiadomo, księżniczce nie wypadało pokochać świniopasa, a tym bardziej go poślubić!), poprzez kwestie przyziemne i trywialne, ale niewątpliwie wpływające na relacje międzyludzkie (jak estetyka ubioru, higiena osobista, kontrolowanie różnych przejawów fizjologii), po zupełne drobnostki, na które normalnie zwróciliby uwagę tylko pedantyczni szczególarze (w rodzaju techniki zaginania rożka przy bilecie wizytowym, albo kąta, pod jakim należy układać sztućce na podstawce). Nie wiadomo, kto i kiedy, ale wiadomo, że na pewno we Francji ktoś nadał takiemu zbiorowi zasad nazwę savoir-vivre (dosłownie: wiedzieć, jak żyć). A że Francja przez dłuższy czas dyktowała całej Europie i ziemiom przez nią skolonizowanym wszelkie możliwe mody i obyczaje, w całym kręgu kultury zachodniej przyjęli to określenie wszyscy, którzy choćby liznęli trochę francuszczyzny. Czyli w praktyce ci, którzy zdobyli wykształcenie obszerniejsze, niż sama nauka czytania, pisania i prostych działań arytmetycznych. Ta reszta, która skończyła edukację na paru pierwszych klasach szkoły podstawowej (czy, jak ją wcześniej zwano, powszechnej, elementarnej, ludowej) albo wcale jej nie zaczęła, najczęściej nie musiała się zastanawiać, czy wie, jak żyć, potrzebując się skupić na tym, żeby w ogóle jakoś przeżyć. Ale już nieliczni jej przedstawiciele, którzy spróbowali się wybić nad swoją sferę, albo nawet pozostać w jej obrębie, ale na nieco wyższym poziomie w hierarchii społecznej (vide np. służba folwarczna i służba dworska), nie mogli się obyć bez znajomości pewnego zasobu przyjętych prawideł ubioru i zachowania. Część reguł różniła się w zależności od kraju, od dominujących w danej populacji uwarunkowań kulturowych i religijnych, ale generalnie rzecz biorąc, ta sama klasa społeczna wszędzie kierowała się mniej więcej tymi samymi prawidłami.

To właśnie zjawisko w odniesieniu do sfery ziemiańskiej (którą można w uproszczeniu zdefiniować jako ludzi utrzymujących się z wielkich posiadłości ziemskich – uprawianych przez chłopów pańszczyźnianych, a po ich uwłaszczeniu przez pracowników najemnych – i posiadających tytuły czy to arystokratyczne, czy szlacheckie; „szlachectwo było istotne, bo większość rodzin ziemiańskich je posiadała. Natomiast ci, którzy formalnie nie mieli szlachectwa, najczęściej też odwoływali się do niego kulturowo”[1]) postanowił opisać Tomasz Adam Pruszak, sam wywodzący się z ziemiańskiego rodu o kilkusetletniej historii. Za punkt odniesienia przyjął dwudziestolecie międzywojenne, kiedy to polskie ziemiaństwo – już nieograniczane restrykcjami i sankcjami zaborców, a jeszcze niezagrożone powojennymi zmianami ustrojowymi – przeżywało okres swoistej prosperity, mogąc bez przeszkód kultywować swoje tradycje i wzmacniać pozycję społeczną. Równocześnie jednak postanowił nie zapominać o istnieniu „współczesnego stylu życia polskich potomków ziemian, w tym arystokratów”, by „pomóc zwłaszcza młodszemu pokoleniu polskich ziemian w podtrzymaniu lub odnowieniu swojej tożsamości kulturowej”[2]. W kolejnych rozdziałach swojej publikacji metodycznie omawia zagadnienia takie, jak: „Sposób i styl bycia”, „Wygląd i ubiór”, „Relacje międzyludzkie”, „Stół i posiłki”, „Szlachectwa, herby i tytuły”, „Wychowanie i edukacja dzieci”, „Wnętrza mieszkalne”, „Pojazdy”, „Służba” i wreszcie „Zakończenie – tło międzynarodowe”[3].

Czytelnikowi obeznanemu z literaturą okresu międzywojennego czy też ze wspomnieniami osób urodzonych w ostatnich dekadach XIX i pierwszych XX wieku niemal wszystkie podawane tu informacje mogą się wydać znajome (mnie osobiście na przemian stawały przed oczyma stosowne fragmenty głównie z „Marii i Magdaleny” Magdaleny Samozwaniec, a w drugiej kolejności z „Trędowatej” Heleny Mniszkówny, która to powieść, aczkolwiek fabularnie ciut przerysowana i literacko nieporadna, doskonale ilustruje niemal obsesyjne trzymanie się zasad dobrego wychowania w środowisku posesjonatów), ale nawet i dla niego będzie to lektura ciekawa i pouczająca. Bo czy na przykład wiemy, ile jest dziś „w Polsce szkół nawiązujących sposobem edukacji i wychowania do krajowych i zagranicznych elitarnych szkół przedwojennych lub tego typu istniejących do dzisiaj uczelni głównie angielskich”[4]? Albo gdzie można dyskretnie sprawdzić, czy nasz nowy znajomy naprawdę ma prawo nosić sygnet z herbem? Z kolei dla miłośnika historii dodatkowym wabikiem będzie mnogość zdjęć z epoki (nie wszystkie, oczywiście, są wyśmienitej jakości – ale pamiętajmy, że w większości pochodzą sprzed kilkudziesięciu albo i stu lat!) i cytatów z rozmaitych wspomnień i opracowań, których pełne dane znajdziemy w liczącej prawie sześć stron (drobnym maczkiem) bibliografii; zwłaszcza źródła wydane w postaci książkowej tak nęcą, że aż chciałoby się zaraz, nie bacząc na powinności, popędzić z ich listą do biblioteki i przynieść choćby ze trzy czy cztery…

Jeśli chodzi o szatę zewnętrzną, od razu widać, że „Ziemiański savoir-vivre” wchodzi w skład serii wydawniczej „W przedwojennej Polsce”: charakterystyczny format i utrzymana w tym samym stylu grafika okładkowa nie pozostawiają co do tego wątpliwości. W porównaniu z innymi znanymi mi tomami tej serii tekst jest nieco słabiej dopracowany pod względem technicznym: zdarzają się literówki, połknięte przez chochlika drukarskiego spacje („podwzględem”[5]), zbędne łączniki („oświet-lenie”[6]), pojedyncze błędy językowe różnych kategorii („jakie cechy powinien spełniać…”[7], „wsuwały się w cholewę oficerków”[8]). Na szczęście nie ma ich tylu, by przesłoniły czytelnikowi wartość poznawczą publikacji.

[1] Tomasz Adam Pruszak, „Ziemiański savoir-vivre”, wyd. PWN, 2021, s. 21.
[2] Tamże, s. 18.
[3] Tamże, s. 4.
[4] Tamże, s. 293.
[5] Tamże, s. 251.
[6] Tamże, s. 299.
[7] Tamże, s. 34.
[8] Tamże, s. 94.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 257
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: