Dodany: 11.03.2020 10:23|Autor: danutelka

Wędrówki Orfeusza


Zwykle bywa tak, że każda kolejna kontynuacja jest gorsza od pierwowzoru. Tym razem Paullinie Simons udało się stworzyć drugą część trylogii lepszą niż pierwsza. I, sądząc po średniej ocen, nie jest to tylko moje zdanie.

Przede wszystkim akcja toczy się bardziej wartko. Julian wyrusza na kolejne wyprawy w czasie, aby odnaleźć poprzednie wcielenia swojej ukochanej i uratować ją dla przyszłego życia. Jest jedynym, któremu udaje się powrócić do współczesności i choć mocno poraniony, wciąż próbuje na nowo.
Paullina Simons jest mistrzynią podróży w czasie. Tak jak w "Jeźdźcu Miedzianym" byliśmy w Leningradzie czasu wojny, tak teraz jesteśmy razem z Julianem w czasie jego kolejnych wędrówek.Trafiamy więc razem z nim do nędzy londyńskich slumsów, do Greenwich za czasów George'a Airy'ego, oglądamy pawilon Wystawy Światowej.
Ostatnia podróż Juliana jest inna. Nie tylko dlatego, że tym razem trafił daleko poza Londyn. Także dlatego, że wydaje się, iż stracił wolę walki o ukochaną, a ta wyprawa doszła do skutku siłą przyzwyczajenia. Być może tym razem chciałby odnaleźć kogoś zupełnie innego. Zbyt zajęty sobą zapomniał, że oprócz miłości jest jeszcze przyjaźń, równie ważna, a kto wie, może nawet ważniejsza? I teraz dopiero zrozumiał, że po stracie przyjaciela nawet życie z ukochaną nie miałoby pełni smaku.

Niestety także tym razem Julian nie jest panem ani swojego, ani cudzego losu. Niesiony wirem wydarzeń znów musi stanąć w obronie dziewczyny.
Czy tym razem mu się uda? Na odpowiedź autorka każe nam czekać do kolejnego tomu, który... jeszcze nie wyszedł!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 357
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: