Dodany: 26.07.2019 17:34|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nieczarodziejska, lecz pożyteczna mikstura


„Rękopis znaleziony w smoczej jaskini” to dość dziwna pozycja, bo ni to leksykon, ni to opracowanie systematyczne, ni to zbiór esejów.

Że nie ten pierwszy, widać od razu, bo tylko niektóre rozdziały („Materia magica, czyli Mały Magiczny Leksykon Alfabetyczny”, „Bestiariusz Sapkowskiego” i „Stwory światła, mroku, półmroku i ciemności”) zawierają treść pod postacią haseł z objaśnieniami.

Opracowanie systematyczne powinno objąć całość literatury danego gatunku, równo traktując wszystkie podgatunki, motywy, tematy i dzieła wszystkich uprawiających ten gatunek twórców; oczywiście trzeba przy tym mieć wzgląd na punkt czasowy, w którym opracowanie zostało stworzone – wiadomo, że nikt nie jest w stanie napisać o czymś, co będzie mógł przeczytać dopiero za kilka lat – ale jeśli coś było już w księgarniach w chwili, gdy autor opracowanie tworzył, powinno zostać uwzględnione, choćby krótko. Tu, jak się łatwo zorientujemy, są w tym zakresie luki. Można nie lubić i nie cenić twórczości Roberta A. Salvatore’a, uważając, że ktoś pisujący „książki osadzone w światach stworzonych na potrzeby gier RPG i komputerowych, których fabuły nadto wydają się zwykłym zapisem seansu gry” [1] nie zasługuje na uznanie, ale nie sposób ją zignorować, omawiając motyw mrocznego elfa; tymczasem Sapkowski wspomina jedynie o „Córce mrocznego elfa” Elaine Cunningham – i w oryginale, i w polskim przekładzie wydanej później, niż cała wyjściowa trylogia, stanowiąca początek wielotomowej „Legendy Drizzta”.

Subiektywizm, do którego się zresztą autor uczciwie przyznaje, i dość demonstracyjna erudycyjność, włącznie z nieprzetłumaczonymi cytatami w językach obcych, sugerują, by patrzeć na „Rękopis…” raczej jako na zbiór esejów, ale co wówczas począć ze wspomnianymi wcześniej rozdziałami-leksykonami i rozmaitymi, czasem długimi na dwie stronice, wykazami? I jak się do tego ma bardzo momentami swobodny (raczej felietonowy, niż eseistyczny) styl ze wstawkami w języku nader potocznym: „wściekł się i walnął”[2], „popili się jak nieboskie stworzenia”[3], „Uups… Hmm…”[4]?

Tak czy inaczej, jest to rzecz w jakimś stopniu pionierska i choćby z tego względu warta przeczytania. Dziś już wiemy, ile ostatecznie tomów „Świata Dysku” napisał Terry Pratchett i na czym skończyła Rowling cykl o Harrym Potterze, natomiast wiele pozycji tu wymienionych wciąż jeszcze pozostaje w Polsce nieznanych lub słabo znanych, nawet przez fanów fantasy, którzy – nie dowiedziawszy się z niniejszego kompendium, że „znajomość mniej niż 30 pozycji, ale więcej niż 15 [z wybranego przez autora kanonu 85 tytułów/cykli, z których wcale nie wszystkie przetłumaczono na polski – przyp.rec.] pozwala być tylko Fanem Trzeciej Gildii”, któremu „w dyskusjach o fantasy nie wolno zabierać głosu (…), a znajomość mniej niż 10 (…) czyni Tępakiem”[5] – polubili ten gatunek za sprawą innych akurat utworów.

Nie powinniśmy się oszukiwać, że jeśli przeczytamy „Rękopis…”, będziemy wiedzieć o fantasy wszystko, co wiedzieć zechcemy. Z tym założeniem nie doznamy większego rozczarowania, za to zyskamy trochę podpowiedzi, co by tu jeszcze (zwłaszcza z klasyki gatunku) można przeczytać, oraz piękne argumenty na rzecz tezy, że fantasy nie jest wcale mniej warta od SF i od każdej innej literatury, która „uczy, a jakże. (…) Trzech rzeczy, które wymienię w kolejności ważności. Po pierwsze, literatura uczy ojczystego języka i wskazuje miejsce tego języka wśród innych języków, ułatwiając zrozumienie i porozumienie między ludźmi. Po drugie, literatura uczy kultury, której częścią jest zarówno wiedza o tym, że Kongo leży w Afryce, a Laos w Azji, jak i to, że (…) do rozśpiewanej chaty w Bronowicach podchodzi Chochoł, a nie Las Birnamski. Po trzecie, literatura uczy życia godziwego. A tych trzech rzeczy, excusez moi, moi drodzy, ale myślę, że literatura fantasy uczyć może równie dobrze jak SF. I jak każda inna”[6].

[1] Andrzej Sapkowski, „Rękopis znaleziony w smoczej jaskini”, wyd. SuperNOWA, rok wydania niepodany (z indeksu bibliotecznego wynika, że wypożyczyłam wydanie z 2008 r.), s. 33.
[2] Tamże, s. 60.
[3] Tamże, s. 143.
[4] Tamże, s. 197.
[5] Tamże, s. 221.
[6] Tamże, s. 27.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 587
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: