Dodany: 13.05.2019 11:30|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Cóż nam przyjdzie z poznania asystenta szwaczki?


Skusiło mnie przed przeczytaniem tej książki zajrzeć, co piszą o niej anglojęzyczni czytelnicy na Goodreads; dominowały oceny 1 i 2 w skali pięciostopniowej, a pierwsze zdania najczęściej zaczynały się od „Co za rozczarowanie!” lub coś w tym rodzaju. Ale skoro już mi ją udostępniono, postanowiłam jednak przeczytać. Nie, nie było aż tak tragicznie – ale do prawdziwie dobrych biografii jednak sporo brakowało. Bo to w gruncie rzeczy nie jest biografia – i nie dlatego, że napisana została jeszcze za życia portretowanej postaci, ale dlatego, że gdyby wybrać z niej fakty z życia Sir Terry’ego, to zmieściłyby się chyba w jednym rozdziale. No, może w trzech, bo rozdziały są krótkie. Reszta to:
a/ eseistyczne rozważania autora na temat wybranych pozycji z twórczości Pratchetta, z analizami związków pomiędzy fantasy i SF oraz sporą porcją cytatów z różnego rodzaju literatury,
b/ pięćdziesiąt pięć stron rozmaitych aneksów i uzupełnień, w tym kompletny wykaz wszystkich wydań (włącznie z opisami okładek) utworów Pratchetta, opublikowanych do roku 2011, takiż wykaz wszystkich ich ekranizacji (z wyszczególnieniem nie tylko reżysera, scenarzysty i obsady, ale PEŁNEJ ekipy, włącznie ze stanowiskami takimi jak „Cieśle (…), Asystent modelarza rekwizytów (…), Technik protetyk (…), Twórca tekstur(...). Goniec (...). Asystent szwaczki (...)”[1], co w przypadku każdego filmu zajmuje kilka stron!) oraz lista utworów z zakresu fantastyki, które autor uważa za najważniejsze.

Co prawda – za to należałby się plus – osobny rozdział poświęcony został kotom, ale cóż z tego, kiedy mieści się on na niecałych trzech stroniczkach; co najgorsze, nie zawiera nawet kultowego cytatu „KOTY SĄ MIŁE”[2], czego nie zastąpią ani dwa cytaty z twórczości Roberta Heinleina, ani banalne, niemające wiele wspólnego z tematem zakończenie: „Dla niektórych cywilizacji koty miały ogromne znaczenie, a ich wpływ na fantastykę pozostaje równie silny. Niech za przykład posłużą »Kot w butach«; »Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami« Kiplinga czy Kot z Cheshire z »Alicji w Krainie Czarów«. Wszystkie są wyjątkowo mądre i odważne. W telewizyjnym serialu »Czerwony karzeł« kot jest sprytny i zawsze o krok przed pozostałymi członkami załogi. W przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej orangutanów fikcyjne koty nie mogą narzekać na brak atencji. Powód jest prosty: wielu pisarzy je lubi”[2].

Za bardzo to chaotyczne, za bardzo zdawkowe, żeby dostarczyć pełnej satysfakcji, choć nie ukrywam, że parę cytatów z Sir Terry’ego wprawiło mnie jednak w nastrój nostalgicznego zadowolenia - zwłaszcza dwa, dowodzące, że dzieliłam z tym wspaniałym pisarzem przynajmniej jedno doświadczenie czytelnicze:
„Pewnego dnia bibliotekarz przesunął w moją stronę trzy związane sznurkiem książki i powiedział: Sądzimy, że to ci się spodoba. I to był »Władca Pierścieni«, którego przeczytałem w ciągu dwudziestu czterech godzin”[3],
i przynajmniej jeden pogląd na literaturę:
„Nie sposób tego dostatecznie mocno podkreślić, że zanim zostanie się pisarzem, trzeba być czytelnikiem, w dodatku czytelnikiem wszystkiego”[4].

[1] Craig Cabell, "Terry Pratchett: Życie i praca z magią w tle", przeł. Elżbieta Gepfert, wyd. Prószyński i S-ka, 2015 (e-book), s. 177-181.
[2] Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo", przeł. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka, 1997, s. 14.
[3] Craig Cabell, op.cit., s. 167.
[4] Tamże, s. 24.
[5] Tamże, s. 24.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 334
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: