Dodany: 19.11.2018 18:23|Autor: RenKa76

Najważniejsze to iść...


Olga zobaczyła Klemensa przez okno w tramwaju. Nie mogła o nim zapomnieć. Pomyślicie: miłość. Nic z tych rzeczy. Chociaż… Co to w ogóle jest ta miłość? Ktoś zna definicję, punkty od do, niechybne objawy, nie do pomylenia… Antoni widział Marzenę przez szybę sklepu meblowego. Stawał przed tą szybą i udawał, że ogląda komodę wiedząc, że to głupie i on na głupka wygląda. Igor stał oparty o większe od siebie grabie, kiedy z domu wyszła Olga. Wyszła, zrobiła kilka kroków i spektakularnie się wywaliła. Klemens zobaczył plecak przy śmietniku. Plecak miał urwaną klapę, był stary i brudny, więc Klemens go pokochał, tak jak zwykło się kochać – po prostu, głupio, za nic. Takie były początki. A potem było życie: ślub, mieszkanie na osiedlu, dziwny syn, poranna kłótnia i wywrot przez lewe skrzydło. Albo tak: siedzenie na trawie wygrabionej z liści, esemesy w zeszycie, ponowne spotkanie, „Nikt nie idzie”, życie wali się na głowę, a ojciec po raz ostatni gra Rachmaninowa. Albo i tak: plecak po brzegi załadowany balonami; najpierw czerwone, potem zielone, żółte i różowe; jakaś śrubka, szczotka, durszlak, na koniec swego istnienia obdarowane dziwną miłością. I wszystko to prowadzi do la grande finale – podniebnego lotu motolotnią.
Jakub Małecki, piewca Krain Nigdzie tym razem akcją swojej nowej powieści uczynił Warszawę. Warszawa, stolica, żadna tam zapadła dziura na obrzeżach Nigdziebądź jest małym, cichym, pokątnym jakby bohaterem „Nikt nie idzie”. Bo co z tego, że miasto wielkie? Przecież ludzie ci sami – jak to u Małeckiego: zastygli w swoim losie jak muchy w bursztynie. Powtarzają, że lubią to swoje „nic się nie dzieje, i dobrze”, cicho mruczą hymny pochwalne na cześć stagnacji. Bo przecież: „Spośród wszystkich złych sposobów na spędzenie życia „prawie nic” wydawało jej się sposobem najlepszym” [1]. Bo jeśli coś się zmienia, zmienia się cały świat. Tylko czy na dobre? A „prawie nic” jest znane, jest szare jak kłębek włóczki, który snuje się przez życie cicho, bezszelestnie, spokojnie. Bohaterowie Małeckiego żyją na marginesie i jakoś ten margines przyrósł im do jestestwa. Czy źle być marginesem? Skąd! Jakub Małecki przyzwyczaił nas do takich właśnie bohaterów – innych i tą innością pięknych. Innych, choć zwykłych. Sam Małecki, na tle naszych rodzimych autorów, jawi się jako swój własny bohater: osobny, marginalny, tylko swój i niepowtarzalny. W „Nikt nie idzie” znowu delikatnie i z czułością pochyla się nad człowiekiem ułomnym, chorym, osobnym, delikatna kreską kreśląc portret Klemensa, ubranego w dwie kurtki dziecka w ciele dorosłego mężczyzny.
O czym tak w ogóle jest „Nikt nie idzie”? Jak zawsze – o ludziach, o życiu, o miłości. Najbardziej o miłości. O znikaniu i pojawianiu się; o tym, że jedni znikają z naszego życia tylko po to, żeby inni mieli miejsce na swoje pojawienie się. O dorosłym dziecku, którego ojciec spadł z nieba i które teraz, jakby zaklinając przeszłość, wypuszcza czasem w to niebo kolorowe balony. O kobiecie i mężczyźnie, którzy całe swoje dotychczasowe życie spotykali i rozstawali się, obijali o siebie jak kulki w automacie, raz razem, to znowu osobno. Trochę o Japonii pożerającej braci, trochę o samolotach, trochę o zeszytach z różnościami, a trochę o fortepianie. O miłości, najbardziej jednak o miłości. Delikatnej jak koronka, łatwej do rozerwania, trudnej do posklejania, kruchej jak kolorowa bombka. O miłości jak balonik: może polecieć wysoko, ale czasami pęka z hukiem…
„Nikt nie idzie” kończy się sceną, w której bohaterowie odchodzą do samochodu. Idą, odwrotnie niż w tytule. Gdzie idą? Czy do konkretnego celu, czy po to, by wrócić do swojego „prawie nic”? Nie wiem, ale to jest wspaniałe. Bo mogę sobie wyobrazić setki ich następnych historii. Bo skoro idą, to chyba po coś. Idzie się zwykle po coś. Wam radzę – idźcie do księgarni, po nową książkę Małeckiego. Zawsze warto.

[1] Jakub Małecki, "Nikt nie idzie", wyd. SQN, rok 2018, str. 43

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 366
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: