Dodany: 18.09.2018 22:24|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Zielone pędy nad pogorzeliskiem


Czasy młodości moich rodziców są dla mnie okresem, w który zawsze chętnie zaglądam za pośrednictwem literatury, czy to beletrystycznej, czy dokumentalnej. Większość autorów, których dzienniki weszły w skład antologii „Wstaje świt”, należy co prawda do odrobinę starszej grupy wiekowej – w roku zakończenia wojny liczącej sobie 18 i więcej lat – ale znalazły się i dwie gimnazjalistki, których zapiski miałam nadzieję skonfrontować z zasłyszanymi w domu wspominkami. Rodzice opowiadali przede wszystkim o ubóstwie – o jeździe na buforze pociągu towarowego, żeby nie wydawać na bilet, o garnuszku smalcu, stanowiącym podstawę wyżywienia na stancji, o jedynych dwóch parach skarpetek pranych na zmianę, o fartuszku szkolnym uszytym z paskudnie sztywnego czarnego płótna i pantoflach gimnastycznych mazanych na mokro kredą, by wydawały się bielsze – i o ogromnym pędzie do wiedzy, przepisywaniu całymi nocami (ołówkiem lub piórem maczanym w kałamarzu, tak!) podręczników, których bywało dwie czy trzy sztuki na całą klasę, o radości, że wreszcie nie trzeba płacić za naukę, dzięki czemu dzieciom wiejskiej i miejskiej biedoty, które przed wojną w najlepszym razie mogły zamarzyć o posadzie zawodowego podoficera albo urzędniczki na poczcie, nagle ukazała się perspektywa kształcenia na lekarzy, inżynierów, ekonomistów, tłumaczy. O polityce – prawie wcale, co najwyżej jakieś wzmianki, jak to stary nauczyciel śpiewu po kryjomu uczył „panienki” ewidentnie niezalecanych przez szkolne władze „Czerwonych maków na Monte Cassino”.

A tymczasem w dziennikach obu piętnastolatek tej tematyki najwięcej. Basia, uczęszczająca najpierw do szkoły rolniczo-handlowej w Sycynie, a potem do „przyspieszonego” gimnazjum w Zwoleniu i mieszkająca na stancji, którą wciąż odwiedzają „leśni”, pisze: „Podobno w lasach nadal jest mnóstwo oddziałów partyzanckich, a na wiosnę na pewno wybuchnie wojna, bo Zachód się nie zgodzi, żeby Sowieci okupowali Polskę. (...) wielu kolegów i koleżanek nie darzy sympatią partyzantów. Są przecież różne dziewczyny, niektóre mają braci i narzeczonych w milicji, a może nawet i w UB, a walka trwa”[1]; „ulotki to odezwa wydana przez kilku dowódców WiN (m. in. „Zagończyka”, „Orła”, „Zaporę”, „Harnasia”), jak Polacy mają głosować w zbliżającym się referendum. Wszędzie pełno plakatów nawołujących do głosowania »3x TAK«. A nasi dowódcy wyjaśniają, dlaczego trzeba głosować »3xNIE«”[2]; „czytałam w »Przekroju« reportaż o amnestii. Mają podobno zwalniać z więzień ludzi, nie będą karać tych, co się sami ujawnią”[3].

Jej rówieśniczka Krysia, warszawianka, mieszka z matką w służbowym pokoju w akademiku i najpierw flirtuje, a trzy lata po wojnie zaręcza się ze studentem, o którym „wszyscy mówią, że jest bohaterem i że chociaż wojna się skończyła, on nadal działa w partyzantce”[4]; pod wpływem innego chłopca zapisuje się też do „Wici”, bo uważa, „że jeśli młodzież miejska chce naprawdę pracować dla wsi, to trzeba przyjmować”[5]. Niezależnie jednak od życia uczuciowego i towarzyskiego bardzo sobie ceni możliwość edukacji – „czasami to ogarnia mnie taka pasja, że dla nauki mogłabym poświęcić wszystko, nawet życie rodzinne”[6], a narzeczonego krytykuje „za lekceważenie nauki jako wielkiego daru wolności”[7]. Ale też poświęcenia mają swoje granice, bo nie jest gotowa zapisać się do ZMP i „iść tam, udawać, okłamywać, wszystko dla świstka, który zaświadczy, że byłam aktywistką i który będzie miał znaczenie przy możliwościach dostania się na studia”[8].

Osiemnastoletni Mieczek, sierota wygnany przez wojnę z kresowego dworku i pomieszkujący kątem u znajomych, pomimo swego inteligencko-ziemiańskiego pochodzenia w pierwszych dniach po wyzwoleniu wstępuje do milicji, sam nie wiedząc, co go do tego skłoniło – „fanfaronada, chęć paradowania z bronią czy też ochota robienia bolszewickiej kariery”[9] – ale niebawem zostaje zwolniony z racji niespełnienia kryterium wiekowego, co też przyjmuje z niekłamaną ulgą i... o mało nie zapisuje się do ZWM („jednakowoż barwa tego stowarzyszenia wydała mi się zbyt czerwona, więc wycofałem się zawczasu”[10]), by ostatecznie swój czas dzielić między „Wici” i Sodalicję Mariańską. Nadrabia kilkuletnią przerwę w nauce, a przy tym na bieżąco śledzi wydarzenia w polityce, zamieszczając w dzienniku szczegółowe, czasem całostronicowe ich streszczenia. Nawiązawszy kontakt z krewnymi osiedlonymi na Ziemiach Odzyskanych, obserwuje stosunki między wciąż jeszcze mieszkającymi tam Niemcami a ludnością napływową.

Będący w tym samym wieku Bronek z podłowickiej wioski, pragnący połączyć prowadzenie gospodarstwa z poszerzeniem horyzontów intelektualnych, podsumowuje nadejście nowej rzeczywistości słowami: „teraz trzeba działać (...). Ten wyskoczy, kto bacznie patrzy, kto gotowy z otwartą głową brać się za bary z losem”[11], „czas stworzyć demokratyczną i chłopską Polskę, która by nam znośne warunki zagwarantowała”[12]. Ale i on, choć ma lewicowe przekonania, nie jest do końca pewien, czy to ma tak wyglądać, jak wygląda: „Dla mnie jest oczywiste, że parcelacja i ustawa o upaństwowieniu zakładów przemysłowych to sprawa słuszna. Gdzieś jednak rodzi się wątpliwość (...). Gdyby ktoś mi powiedział, że nasze gospodarstwo rolne nie jest od jutra nasze? Czułbym się pokrzywdzony”[13].

Trzy pozostałe pamiętnikarki to już metrykalnie dorosłe kobiety. Dwudziestojednoletnia Marysia z małego miasta pod Warszawą dopiero po wojnie zyskuje sposobność nauki w gimnazjum i może przez to edukacyjne zapóźnienie ma jednak wrażenie, że jest „dziewczynką potrzebującą opieki, rady i czułości”[14], a może też i dlatego, że tą opieką i radą nie posłuży jej ani nieżyjąca matka, ani bezradny ojciec, ani owdowiała siostra wychowująca małe dziecko. W ciągu czterech powojennych lat kończy szkołę średnią i rozpoczyna studia nauczycielskie, pracując równocześnie a to w świetlicy, a to na kursach nauczania analfabetów. I choć sama nie doświadcza żadnych represji, biorąc udział w akcji protestacyjnej przeciwko zdejmowaniu krzyży ze ścian w pomieszczeniach uczelni, dostrzega minusy nowego ustroju, a sytuację polityczną ocenia nawet przesadnie negatywnie („… ci stojący na czele nie mówią już o Polsce. Polski nie ma, będzie tylko jedną z republik Rosji”[15]).

Starsza o trzy lata Irena, warszawianka, zmianom ustrojowym nie poświęca zbyt wiele miejsca w swoim dzienniku, poza wzmianką o aresztowaniu kuzyna z powodu „pisma »Naprzód«, którego był redaktorem. (…) Obawiali się, że mogłoby być za bardzo przesiąknięte duchem polskim”[16]. Ma na głowie dokończenie rozpoczętych w konspiracji studiów medycznych i poszukiwanie zaginionego po Powstaniu narzeczonego, w którego śmierć, podobnie jak i jej niedoszła teściowa, nie chce uwierzyć.

Najstarsza, dwudziestopięcioletnia poznanianka Felicja, zaraz po wojnie podejmuje pracę w Urzędzie Informacji i Propagandy, potem w redakcji czasopisma kulturalnego. Mogłaby mieć sporo powodów do krytyki nowego ustroju, bo jej bliscy przed wojną należeli do elity finansowej i choć stracili w kryzysie niemal cały majątek, raczej nie mieli lewicowych poglądów. A jednak jest dość powściągliwa w ocenach, zauważa tylko: „Komunizm opiera się na materializmie, z którym ani rusz nie godzę się”[17] i marzy „o pracy tylko dla sztuki”[18].

Oprócz jednej z dziewcząt, której emocje krążą między żałobą a nadzieją, wszyscy pozostali flirtują, kochają się z wzajemnością lub bez, chodzą na spacery, na zabawy – tak jak to bywa u nastolatków i młodych dorosłych. Przeżyli koszmar wojny, niejednokrotnie pożegnali na zawsze kogoś z krewnych czy przyjaciół, żyją w warunkach niemal spartańskich – po kilka osób w jednej izbie, często bez wody i prądu, z całym ruchomym mieniem mieszczącym się w paru tobołkach – a jednak potrafią się cieszyć życiem. Są jak odrosty byliny, wypuszczające zielone pędy nad pogorzeliskiem. Oto potęga młodości!

Szkoda tylko, że tych dzienników tak mało.

[1] antologia „Wstaje świt: Dzienniki młodych z pierwszych lat powojennych”, wyd. Ośrodek Karta 2017, s. 212.
[2] Tamże, s. 217.
[3] Tamże, s. 222.
[4] Tamże, s. 227.
[5] Tamże, s. 230.
[6] Tamże, s. 233.
[7] Tamże, s. 251.
[8] Tamże, s. 254.
[9] Tamże, s. 14.
[10] Tamże, s. 23.
[11] Tamże, s. 273.
[12] Tamże, s. 276.
[13] Tamże, s. 303.
[14] Tamże, s. 125.
[15] Tamże, s. 167.
[16] Tamże, s. 180.
[17] Tamże, s. 109.
[18] Tamże, s. 104.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 661
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: