Dodany: 03.08.2010 22:42|Autor: Kalakirya

Sezon na egzotykę


"Sezon migracji na Północ"At-Tajjiba Saliha ukazuje historię mężczyzny, który po kilku latach wraca do rodzinnej wioski w Sudanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że podczas jego nieobecności w wiosce osiedlił się Mustafa Sa'id - tajemniczy mężczyzna, który od pierwszych chwil przykuwa uwagę głównego bohatera. Z czasem obcy staje się przyjacielem, jednak nie trwa to długo, bowiem pewnego dnia Mustafa znika, a opiekę nad swoją żoną i dziećmi powierza przyjacielowi - głównemu bohaterowi książki Saliha.

Książka sudańskiego pisarza porusza wiele istotnych problemów, dzięki czemu stanowi niejako soczewkę, w której skupia się to, co charakterystyczne dla kultury opisanej przez autora książki, a mianowicie kolonializm i wzajemne przenikanie oraz zderzenie się dwóch różnych światów - Europy, do której udaje się główny bohater i egzotycznego Sudanu, z którego pochodzi on i cała jego rodzina. Owo zderzenie bardzo wyraźnie widać we fragmencie ukazującym powitanie dawno niewidzianego mieszkańca:

"Każdy zadawał mi pytania i ja robiłem to samo. Pytali mnie o Europę. Chcieli wiedzieć, czy ludzie są tam tacy sami jak my, czy też różnią się od nas? Czy życie jest tanie czy drogie? Co ludzie robią zimą? Podobno kobiety nie zasłaniają twarzy i tańczą publicznie z mężczyznami? Nasz sąsiad, Wad Rais, spytał, czy to prawda, że mężczyzna może tam żyć z kobietą w grzechu i się nie żenić"[1].

Widać tutaj bardzo wyraźnie naturalną ciekawość tego, co znajduje się poza naszym zasięgiem - chociaż mieszkańcy Sudanu mieli swoje zasady i swoje życie, interesowała ich Europa, która w ich mniemaniu była czymś egzotycznym i dziwnym, chcieli wiedzieć o niej jak najwięcej. To nie jedyny fragment ukazujący zderzenie Północy z Południem - w dalszej części książki bardzo dobrze widać, jak postrzegany jest mieszkaniec egzotycznego kraju, który nagle znajduje się w Europie:

"Rozmowa zeszła na moją rodzinę i tym razem, wcale nie przesadzając, wyznałem jej, że jestem sierotą i nie mam nikogo bliskiego. Potem znowu zacząłem kłamać i opisałem, w jaki okropny sposób straciłem ojca, co wycisnęło jej łzy z oczu. Powiedziałem bowiem, że miałem sześć lat, gdy moi rodzice zginęli wraz z trzydziestoma innymi osobami, ponieważ zatonął statek, który przewoził ich z jednego brzegu Nilu na drugi. Wtedy nastąpiło coś, co w moim odczuciu było bardziej właściwe niż wyrazy ubolewania, jako że ubolewanie w tego rodzaju sprawach pociąga za sobą nieobliczalne następstwa. Oczy dziewczyny zabłysły:
- Nil! - zawołała w ekstazie.
- Tak, Nil.
- A więc mieszkaliście nad brzegiem Nilu?
- Owszem. Nasz dom stał nad samym brzegiem Nilu, tak że obudziwszy się w nocy, mogłem z mojego posłania wysunąć rękę przez okno i chlapać nią w wodzie aż do zaśnięcia..."[2].

Ten fragment z kolei pokazuje, że inność i egzotyka od zawsze fascynowały Europejczyków. Strach, który przez lata był obecny we wzajemnych relacjach mieszkańców różnych kontynentów, ustąpił miejsca ciekawości i ekscytacji.

Moje pierwsze spotkanie z innością, na które zaprosiło mnie Wydawnictwo Smak Słowa, nie wypadło najlepiej. "Sezon migracji na Północ" od samego początku jawił mi się jako książka interesująca, poruszająca ważne problemy związane z tożsamością i inną kulturą - tak też w rzeczywistości było, do czasu, gdy przeczytałam ostatnie zdanie i zamknęłam książkę stwierdzając, że nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Jedno jest pewne - książka nie poruszyła mnie i pozostawiła swego rodzaju niedosyt. Lubię egzotykę, ale nie w takiej formie i sposobie przedstawienia - trochę naiwnym i właściwie niepokazującym niczego nowego, niczego, o czym nie wiedziałabym już wcześniej. Być może jest to kwestia czasu, w którym książka została wydana - muszę zaznaczyć, że po raz pierwszy wyszła w 1966 roku, po czym utwór ten został uznany za bluźnierczy i pornograficzny, a na dodatek wpisano go w Egipcie do indeksu ksiąg zakazanych. Z całą pewnością tematyka, jaką poruszył jej autor była wówczas czymś nowym, o czym nie zwykło się mówić (i być może w niektórych częściach świata nadal się nie mówi), jednak dziś stosunek do tej książki i problemów w niej ukazanych zmienił się diametralnie, o czy może świadczyć przekład na ponad 20 języków i miliony sprzedanych egzemplarzy na całym świecie. Czasy się zmieniają, zmienia się nasze postrzeganie inności - to, co kiedyś było tematem tabu, dziś nie robi już takiego wrażenia. I chociaż książka "Sezon migracji na Północ" nie zainteresowała mnie w szczególny sposób, to wierzę, że znajdą się osoby, dla których historia w niej przedstawiona stanie się punktem wyjścia do ciekawych i inspirujących rozważań.

Na koniec dodam, że niezwykle interesujący jest fakt, iż na naszym rynku pojawia się coraz więcej "egzotycznych" powieści i historii ukazujących różne miejsca, do których normalnie nie mielibyśmy dostępu - bądź czasu na to, żeby je zwiedzić czy zobaczyć. Smak Słowa nie jest jedynym wydawnictwem, które daje swojemu czytelnikowi taką możliwość, natomiast tym, co wyróżnia książki tego wydawnictwa jest fakt, że tytuły są wybierane z największą starannością, a oprawa graficzna i edytorska czyni z nich małe perełki, po które czytelnik sięga z wielką przyjemnością. Wierzę, że następne spotkanie z książką tego wydawnictwa, a mianowicie z "Chicago", zrobi na mnie większe wrażenie i wywoła emocje, które jeszcze długo po przeczytaniu książki nie będą w stanie opaść.



---
[1] At-Tajjib Salin," Sezon migracji na Północ", przeł. Jacek Stępiński, wyd. Smak Słowa, 2010, str. 12.
[2] Tamże, str. 39.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1487
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: