Dodany: 27.07.2010 22:01|Autor: Nausicaa

Wierzę w globalne ocieplenie.


Wprawdzie kochany prof. Olejniczak zwykł sugerować, iż tkwimy po uszy w interglacjale, ale ostatnie dni przekonały mnie do zmiany poglądów. Nawet czytać się nie chciało.

Wstyd po prostu się przyznać, że w ciągu ostatniego miesiąca tak mało przeczytałam. Na początek "Zagadka Kuby Rozpruwacza" Pilipiuka. Tego autora zaliczam do pociągowych z talentem. Mimo, iż opowiadanka do inteligentnych nie należą, wiele jest istotnie zabawnych, a postać głównego menela i samozwańczego egzorcysty Wędrowycza (bo bohaterem nazwać go nie w sposób) jest wyrazista i zapada w pamięć. No i ten Myślący Bimber ("Tatuś?") XD Bardzo przyjemne.

Ha ha! Jestem na 15 pozycji na liście architektury w Gdańsku! Wystarczyło przejść egzamin wstępny - dostało się mniej osób niż było wolnych miejsc. Uczciłam to radosne wydarzenie przerobieniem "Kursu rysowania" Barbera,a mój szkicownik zatłoczyli sprośni nudyści :) Więcej tam porad niż kursu, a i szkice autora piątki u moich nauczycieli by nie dostały - za dużo tam "krzyżykowania" a za mało... malarstwa w rysunku. Naprawdę. Rekompensuje to jednak szerokie spojrzenie na rysunek klasyczny. Nie wiedziałam, że ołówek grafitowy wynaleziono dopiero w XVI w., a przedtem używano rysika ze srebra!

Póżniej znalazłam na działce stare dziełko André Frossarda - "Credo", choć napisane prozą, poetyckie rozwinięcie wyznania wiary. Oprócz samej treści jest dla mnie ważna również otoczka każdej książki, od jakości wydania po historię powstania. Tymczasem okazuje się, że ojciec autora był przez ponad 30 lat liderem francuskiej partii komunistycznej. Widocznie zapomniał, że jeśli chce się wychować dzieci na ateistów, należy prawić im surowe kazania :)

Trzecia część tasiemca Goodkinda "Miecz Prawdy" była od strony językowej dobrze napisanym heroic fantasy. Niestety m.in. zakończenie, sprawiające wrażenie napisanego byleby jak najszybciej wysłać książkę do druku, zniechęciło mnie do przebijania się przez kolejne "cegły". Tymczasem wbrew sobie zrobiłam wielki come back i 250 pierwszych stron łyknęłam od razu. "Świątynia Wichrów" to powrót do dobrej formy Terry'ego z czasów debiutu. Choć nadal dbałość o realizm (w przeciwieństwie do patologicznej szczegółowości) mieszka pod innym adresem, strumień zdarzeń ma ładną wewnętrzną logikę, lepsze są motywy działań. Przede wszystkim jednak jest ekscytująco jak w dobrym filmie sensacyjnym oglądanym wieczorem a nawet zabawnie. I chce się więcej.

c.d.n.





(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 328
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: