Dodany: 12.02.2005 15:40|Autor: Bozena
"Walentynki"
Czas po temu, żebyśmy dowiedzieli się, jaka jest prawdziwa geneza dnia, który zwiemy "Walentynkami".
Sięgnijmy zatem po niezwykłą poetycką powieść Waltera Scotta (1771 - 1832) - ”Piękne dziewczę z Perth”. Autor powiadał, że nie ma chyba na świecie piękniejszej krainy niż ta, która rozciąga się wokół miasta Perth we wschodniej Szkocji. Tam umiejscowił akcję powieści.
Jest to historia z czasów późnego średniowiecza, mówiąca o miłości płatnerza (rzemieślnik wyrabiający zbroje) do najpiękniejszej dziewczyny w mieście, o ojcu tej dziewczyny - rękawiczniku (rękawiczki w dniu św.Walentego były ofiarowywane kochanym osobom); to opowieść o: walkach rycerzy, minstrelach (wędrowni śpiewacy), honorze, szkockim królu - dobrym lecz słabym, nikczemności i wielkości ludzkich charakterów.
Poza, niewątpliwie, artystycznymi walorami książki, w której precyzja prowadzenia akcji jest wyjątkowa, a język tchnie prawdziwą poezją - ma ona także w sobie wycinek prawdy historycznej. Ale też poczesne miejsce zajmują tu legendy.
Bohaterowie powieści zupełnie serio traktowali legendę wywodzącą się ze wschodniej Szkocji, która przywiodła ich do dosłownej „celebry” dnia św. Walentego.
Nie tylko ptaki tego dnia łączyły się w pary. Rycerz, który pierwszy w tym dniu obdarzył oblubienicę pocałunkiem, miał jej służyć przez cały rok (w owym czasie kobiety były traktowane z należną czcią i z szacunkiem). Potem drogi młodej pary rozchodziły się. A jeśli między młodymi zrodziło się uczucie lub istniało już wcześniej i... przetrwało, szczęśliwcy pobierali się.
W dzień św. Walentego (patron chorych) jesteśmy podekscytowani, wysyłamy kartki z życzeniami do tych, których kochamy lub darzymy szczególną sympatią, przytulamy bliskie nam osoby, a nie wiemy, gdzie bierze początek ta - wszak miła - tradycja.
Myli się ten, kto sądzi, że „Walentynki” dotarły do nas ze Stanów Zjednoczonych.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.