Dodany: 28.11.2017 22:56|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nigdy nie wiadomo, kto przeskoczy


Namiętność do SF minęła mi jakieś …dzieści kilka lat temu i już nie zechciała powrócić. Ale od czasu do czasu trafiam na jakąś pozycję z pogranicza, w której elementy fantastyki naukowej, zmieszane z motywami ewidentnej fantasy, tworzą całkiem strawny, a nawet pociągający konglomerat. Do tego gatunku należą „Przedksiężycowi”.

Na skutek nierozwagi jednego z uczestników ekspedycja kosmiczna trafia na nieznaną planetę, gdzie odkrywa pozostałości wymarłej cywilizacji. Niestety, ruiny okazują się śmiertelną pułapką, z życiem uchodzi z niej tylko Daniel – właśnie ów astronauta, którego błąd sprawił, że się tam znaleźli. Kiedy odkrywa, na jakich zasadach funkcjonuje ten obcy świat, jest przerażony, ale nie ma wyjścia; wbrew wszelkiej nadziei będzie się starał przetrwać, poszukując coraz to nowych sposobów na wymknięcie się przeznaczeniu.

W olbrzymim mieście-państwie Lunapolis, zarządzanym przez tajemniczych Przedksiężycowych, od czasu do czasu zachodzi tajemnicze zjawisko zwane Skokiem, a w jego wyniku część obywateli bezpowrotnie znika. Panuje przekonanie, że spotyka to osoby mniej utalentowane lub mniej pracujące nad swymi umiejętnościami; dlatego też rodzice wkładają wszystkie pieniądze w odpowiednie zaprogramowanie genetyczne swojego potomstwa, a ludzie ze słabszą samooceną inwestują w dodatkowe „genozmiany”. Artysta plastyk Finnen miał nadzieję, że i on, i jego partnerka Alika przetrwają Skok, lecz dziewczyna dołączyła do trzech milionów ludzi, którym się to nie udało; niespodziewanie ocalała za to Kaira, córka znanego kolekcjonera dzieł sztuki. Wtajemnicza ona Finnena w pewien plan i choć ten nie wierzy w powodzenie tak szalonego przedsięwzięcia, postanawia jej pomóc, wciągając do tego jeszcze przyjaciela i znajomego…

Można oczekiwać, że ścieżki kosmicznego rozbitka oraz pary zbuntowanych młodych ludzi w jakimś punkcie się przetną, a nawet splotą, ale kiedy i z jakimi konsekwencjami? Co się wydarzy, gdy nastąpi kolejny Skok – czy szczęśliwcy dostąpią Przebudzenia, które ma być rodzajem raju na ziemi, czy te wszystkie opowieści to zwykły blef? I kim właściwie są Przedksiężycowi: czy to istoty nadprzyrodzone, czy ludzie dysponujący niewyobrażalnym potencjałem technologicznym, sprytnie kryjący się przed rodakami?

Odpowiedzi na te pytania próżno szukać w pierwszym tomie, w którym zresztą niewiadomych jest więcej. Czytelnik może tylko zgadywać, jaki mechanizm rządzi Skokami (szczerze mówiąc, wygląda to raczej na rodzaj magii niż na efekt choćby najbardziej zaawansowanego odkrycia naukowego), jak działają windy czasowe i dlaczego nie wszyscy mogą z nich korzystać, co sprawia, że w przeszłości zniszczenie materii postępuje tak szybko. Ale to mi aż tak bardzo nie przeszkadza, bo przywabia mnie przede wszystkim klimat, w jakimś stopniu przypominający ten stworzony przez Grzędowicza w „Panu Lodowego Ogrodu”: dość (ale nie nazbyt, przynajmniej na razie) mroczny, straszliwie tajemniczy, zmuszający do oczekiwania przez cały czas czegoś niespodziewanego. I styl, który staje się dla mnie w coraz większym stopniu wyznacznikiem wartości lektury. A sama historia na tyle mnie wciągnęła, że najchętniej już bym sięgała po tom drugi i trzeci.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 758
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: