Dodany: 05.07.2010 12:00|Autor: aleutka

Chemia stosowana


Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam – miasto książek jest niebezpiecznym blogiem. Ledwie się człowiek rozejrzy, rosną mu stosiki na biurku, stołach i laptopie, i nie tylko. Stosiki są malownicze, intrygujące i tak dalej, ale doba wciąż ma zaledwie dwadzieścia cztery godziny.

No ale też stosiki prowadzą do poznania Flavii de Luce, więc będę się dalej narażać, z całą pewnością.

Alan Bradley kontynuuje najlepsze tradycje Hitchcocka – zaczyna się od wybuchu, a potem może już być tylko ciekawiej. Poznajemy więc Flavię w momencie, gdy – uwolniwszy się z więzów i zarzuciwszy warkocze w pozycji bojowej na plecy – za pomocą spinki do włosów otwiera drzwi szafy, w której ją uwięziono. Czy można po czymś takim odłożyć książkę? Ja nie potrafiłam.

Zaczęłam wręcz współczuć oprawcom Flavii, zwłaszcza gdy zaprowadziła mnie na piętro tego ogromnego, samotnego domu, w którym mieszka i pokazała laboratorium swojego szalonego przodka naukowca, w którym to laboratorium dziewczę nasze oddaje się swojej pasji do chemii, ze szczególnym uwzględnieniem trucizn.

No a dalej jest coraz ciekawiej, jak już wspomniałam. Najpierw pojawia się cała gama postaci z Dickensem w tle – szalony tatuś filatelista, przedziwna gospodyni i jej ciasto z kremem, zdaniem Flavii godne chleba krasnoludów, jeszcze dziwniejszy szofer oraz dziewczęta o uroczych imionach Daphne i Ophelia, które to dziewczęta siostry Kopciuszka wpędziłyby w potężny kompleks niższości. Orientujemy się dość szybko, że Flavia nie jest typowym Kopciuszkiem. Wszyscy, którzy mają rodzeństwo i oczywiście kochają je... na ogół... no więc, wszyscy oni serdecznie się uśmieją czytając o siostrach de Luce. Potem pojawia się martwy ptak na progu, a potem rudy trup w ogrodzie... Oczywiste, że Flavia nie może tego tak zostawić prawda?

Poza rozlicznymi wybuchami śmiechu, przeplatanymi nieoczekiwaną czułością, gryzieniem palców i innymi rozrywkami tego typu książka zapewnia też inne atrakcje. Jest napisana z szacunkiem dla czytelnika, który, jak wiemy, nie lubi się nudzić, nie lubi papierowych postaci i monotonii donikąd nieprowadzącej. Ta książka iskrzy i nie pozwala się nudzić.

Co mnie szczególnie ujęło – to fakt, że autor nie wpadł w pułapkę Lemony'ego Snicketa. Nie znajdziemy tu nużących na dłuższą metę, powtarzanych trików, irytujących sztuczną genialnością dzieciaków i papierowych łotrów. Flavia jako narrator jest akurat na tyle dziecinnie zarozumiała i przekonana o własnej nieomylności, ile jest niezbędne, aby uwiarygodnić jej sposób myślenia i ubawić czytelnika. Jak można jedną postać uczynić równocześnie irytującą i czarującą? Zastanawiam się wręcz, czy nie kupić córeczce zestawu „Mały chemik” w bliżej nieokreślonej przyszłości. Jeśli miałby jej zapewnić podobny poziom niezależności, ciekawości świata, inteligencji i chęci przygód - kto wie... Może ta odrobina zarozumiałości nie będzie taka zła. Tylko trzeba uważać – to zdumiewające, do jakich wniosków potrafi dojść młody, nieskażony stereotypami umysł w zetknięciu z laboratorium chemicznym. A oglądanie dorosłych w krzywym zwierciadle spojrzenia Flavii jest równie niebezpieczne, wybuchy śmiechu mogą bowiem osiągnąć zbyt wysoki poziom decybeli.

Co mnie ujęło jeszcze bardziej – to, że autor tworząc galerię archetypowych niemal postaci nie poddał się stereotypom i wzbogacił wzajemne relacje tychże postaci. To, że tak potrafił otoczenie godne horroru i realizmu magicznego (ileż znajdziemy domów z laboratorium chemicznym na piętrze i pierwszym wydaniem "Traité élémentaire de chimie" Lavoisiera w bibliotece? Nawet w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku – w których umiejscowiona jest akcja – domy takie nie były chyba zbyt powszechne) – uczynić realnym w młodzieżowej powieści kryminalnej, nie gubiąc nic z jego magii.

Tak, ta książka też ma w sobie magię, zdecydowanie. No i oczywiście zagadkę kryminalną, komedię, łamigłówkę, sztuczki magiczne i masę innych tajemnic, które sprawiają, że jest taką świetną rozrywką.

Całe szczęście, że są już dalsze tomy...



[Recenzję zamieściłam na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2547
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: