Dodany: 05.02.2017 15:20|Autor: Stellunia16

Ostatnia wola


"Ostatnia wola" Joanny Szwechłowicz wyglądała naprawdę ciekawie. Klimat II Rzeczpospolitej (choć u jej zmierzchu), atmosfera odciętej od świata wspaniałej, arystokratycznej rezydencji oraz zapowiedź mrożących krew w żyłach wydarzeń w związku z odczytaniem testamentu starej bogatej damy, która ogłasza swą rychłą samobójczą śmierć – to wszystko brzmi kusząco dla każdego wielbiciela kryminału.

Początki są obiecujące – motyw podróży pociągiem (nawiązujący do najlepszych tradycji gatunku) staje się pretekstem do zaprezentowania postaci dramatu, które rysują się wyraziście i niebanalnie. Krwiste dialogi pełne celnych obserwacji, stanowiące dużą wartość tej powieści, nastrajają pozytywnie do dalszej lektury. Podobnie jak kolejne wydarzenia – tajemnicza nagła śmierć jednego z głównych kandydatów do spadku, przykre spotkanie z odpychającą, złośliwą ciotką, która nie pozostawia suchej nitki na swoich krewnych i kwestię dziedzica jej majątku czyni jeszcze bardziej nieodgadnioną, no i w końcu upiorna noc, podczas której nad pałacem przetacza się burza, wysiada elektryczność oraz zamordowane zostają dwie osoby. Do akcji przystępuje benedyktyn ojciec Herbst, detektyw-amator, który rozpoczyna rekonstrukcję wydarzeń minionej nocy.

I na tym całe napięcie się kończy. Braciszek snuje się po pałacu, usiłując wciągnąć w swobodną rozmowę opornych krewnych i wydobyć z nich jakiekolwiek przydatne informacje. Czasem mu się to udaje, czasem nie, głównym problemem staje się natomiast jedzenie, bo wszyscy ciągle są głodni, ale nikt nie zamierza przygotować posiłku (służbę autorka usunęła, by zawęzić grono podejrzanych). Co jakiś czas na jaw wychodzą jakieś teczki, narracja prowadzona jest przez chwilę z perspektywy jakiejś osoby i zdradza jej myśli, ktoś ukrywa się na strychu, ktoś się do czegoś przyznaje itp., ale generalnie akcja się rozmywa. Dialogi i obserwacje, które z początku stanowią zaletę, w nadmiarze zaczynają męczyć. W końcu to kryminał czy powieść obyczajowa? Śledztwo nie pasjonuje i nawet rozwiązanie nie sprawia takiej przyjemności, jak zwykle.

To mogłaby być o wiele bardziej udana książka, gdyby została trochę skrócona i oczyszczona z nadmiaru niepotrzebnych dialogów i wątków. Momentami jest ciekawie, momentami nudno. I tak warto przeczytać, ale nie należy się spodziewać takich emocji, jak choćby przy lekturze Agathy Christie. Pomysł dobry, ale wykonanie raczej średnie.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 348
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: