Dodany: 14.01.2017 18:07|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Kiedy nadzieja umyka, zawsze jeszcze coś zostaje


"Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość" to dobra, mądra rozmowa z jednym z mniej licznych duchownych katolickich, dla których wiara jest nie tylko zbiorem przepisów do bezwzględnego przestrzegania lub podkładką do wzbudzania w wiernych poczucia winy. Nie tylko o religii; także o dziwnych ścieżkach, jakie doprowadziły chłopca z rodziny niemal zupełnie laickiej do odkrycia w sobie powołania kapłańskiego, o problemach, jakie napotyka w kościelnej organizacji człowiek niepełnosprawny, o pomocy innym ludziom, o dostrzeganiu w nich dobra i o radzeniu sobie z własną nieuleczalną chorobą. Ileż w tym szczerości, kiedy zbliżający się do kresu życia, choć według statystyki dopiero na jego półmetku, kapłan powiada: „Ale nie wiem, jak przekonać młodych ludzi, że tak warto żyć. Ani nie wiem, jak ich, do jasnej cholery, przekonać do piękna Eucharystii albo do piękna tego, z czym się ksiądz spotyka dzięki spowiedzi”[1]!

Z niektórymi poglądami w kwestiach zasadniczych mniej ortodoksyjny chrześcijanin może się nie zgodzić, ale sporo tu padło mądrych stwierdzeń, wartościowych dla każdego niezależnie od wyznawanej religii.
Na przykład:
„Pacta sunt servanda: umów trzeba dotrzymywać. Do tego wcale nie trzeba być wierzącym, wystarczy być przyzwoitym”[2];
„Wolę niewierzącego personalistę, który w drugim widzi drugiego przez duże D, niż pseudowierzącego utylitarystę, który drugiego wykorzystuje do swoich partykularnych celów. Człowiekiem w żadnym wypadku nie wolno posługiwać się użytkowo, ponieważ uderza to w jego godność. Wolność i godność to dla mnie kluczowe pojęcia. Chrześcijaństwo, gdy ich nie szanuje, przeradza się w swoją karykaturę”[3];
„O cud można się modlić, ale cudu nie należy się spodziewać”[4];
„Jeśli się okaże, że śmierć to zwykłe game over, wcale nie jestem tym przerażony. Po prostu wynikać z tego będzie tyle, że jesteśmy najinteligentniejszą formą istnienia białka. Taki scenariusz wydaje mi się logiczny, ale bardzo mało prawdopodobny. I nawet gdyby miał być prawdziwy, to w żadnej mierze nie jest argumentem za tym, żebyśmy byli łajdakami”[5].

A skąd w tym wszystkim ta polędwica? Czy to przypadkiem nie jakieś bluźnierstwo, nadzieję – jedną z cnót wiary chrześcijańskiej – zastępować kawałkiem mięsa? Cóż, kiedy już nie ma nadziei, zawsze jeszcze można uznać, że „życie jest takie ciekawe, takie smaczne”[6] i zjeść „pyszną, krwistą polędwicę medium red w sosie pieprzowym lub rokforowym”[7]. Teologii w tym za grosz, ale ile człowieczeństwa!...

[1] Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka, „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość”, wyd. WAM, Kraków 2015, s.47.
[2] Tamże, s.47.
[3] Tamże, s. 101.
[4] Tamże, s. 112.
[5] Tamże, s. 199.
[6] Tamże, s. 223.
[7] Tamże, s. 243.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1219
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: