Dodany: 03.12.2016 21:48|Autor: misiak297

Gdy życie mija na rozłąkach


"Bo męska rzecz być daleko, a kobieca – wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza."[1]

Nie sposób nie myśleć o pięknej piosence śpiewanej z taką pasją przez Alicję Majewską, gdy czyta się "Nie wracają na obiad. Notatki z czyjegoś losu" Stanisławy Fleszarowej-Muskat. Jej bohaterki nie czekają na brzegu, nie płaczą jak kobiety z piosenki. W pierwszej scenie zabijają czas brydżem. Trzy z nich "od wielu lat przynajmniej dwa razy w tygodniu zbierają się tutaj przy pokrytym zielonym suknem stoliku, żeby udawać, że nie żałują – naprawdę nie żałują – tego wszystkiego, czego brakowało w ich życiu, że uważają je za całkiem zwykłe i normalne, takie, jak życie innych kobiet"[2]. Jest jednak wśród nich jeszcze czwarta, Elżbieta, "ta najmłodsza, ta tak bardzo nieodpowiednio i niewłaściwie młoda przy tym stoliku"[3]. Ona nie umie udawać, nie nabrała jeszcze nawyków żony tego, który poślubił przede wszystkim morze. Nie umie się skupić na brydżu, zerka w stronę sąsiedniego pokoju, jakby spojrzeniem mogła zmusić znajdujący się tam telefon, żeby zadzwonił.

Julia i jej synowa Elżbieta mieszkają razem i dzielą ten sam los – ich mężowie przebywają na morzu. Zygmunt Sarnowski jest kapitanem, a Stefan, jego syn, pływa do Zatoki Perskiej po ropę. Zygmunt ma właśnie wrócić ze swojego ostatniego rejsu przed emeryturą. Julia – przez tyle lat dźwigająca brzemię samotnej żony – myśli o wspólnym czasie, który im pozostał, jako o drugim małżeństwie. Szykuje dom na przybycie męża, wspomina trudne samotne lata, rozmowy głównie przez telefon, pokusy, tęsknoty, frustracje, życie spędzone na czekaniu. Życie, które nie tak się zapowiadało, nie tak miało wyglądać:

"Julia przymyka oczy.
– Kiedy czasem o tym myślę, wydaje mi się, że to niemożliwe, żebym mogła to wszystko przeżyć. Że to nie byłam ja, ale ktoś inny, kto mi to potem opowiedział. Jakaś zupełnie inna dziewczyna… i inny młody człowiek, którego kochała"[4].

Elżbieta znajduje się dopiero na początku tej drogi, ale już wie, że "Samotność jest jak kalectwo, należy ukrywać je przed ludźmi, gdy z góry wiadomo, że postawiwszy natychmiast diagnozę, nie będą potrafili z niego uleczyć"[5]. Boi się, że jej losy będą takie jak Julii. Jest jeszcze młoda, zagubiona, tęskni nie tylko za Stefanem, ale i za innym życiem.

Drugi wątek tej minipowieści, przypominający w charakterze prozę Conrada (niebezzasadnie zaczytuje się nim pewien młody człowiek), rozgrywa się podczas ostatniego rejsu Zygmunta Sarnowskiego. Kapitan również wspomina, zaczyna patrzeć na pewne sprawy inaczej, żegna się z dotychczasowym życiem. Fleszarowa-Muskat pokazuje samotny świat tej części "morskiej rodziny", która pływa na statkach. Ograniczona przestrzeń, poczucie obowiązku, ciężka praca, odpowiedzialność, wreszcie: wielkie niebezpieczeństwo – to wszystko jest udziałem załogi. Ta część "Nie wracają na obiad", choć nie tak statyczna jak fragmenty poświęcone Julii i Elżbiecie, zdaje się jednak równie duszna i równie smutna.

Stanisława Fleszarowa-Muskat pokazuje dwa światy – marynarzy i ich żon – silnie związane ze sobą, a zarazem bardzo odległe, niemal dosłownie rozłączone. Czy można tak funkcjonować? Trzeba – i bohaterowie muszą się z tym pogodzić. Jednak za ich pogodzeniem się kryje się tylko rezygnacja. To piękna proza, pełna sugestywnych, świetnie odmalowanych scen. Wypełniona niebanalnie ukazanymi emocjami.

Na zakończenie – fragment, który urzekł mnie szczególnie. Cóż za pomysłowość opisu, jakie piękno języka! Spójrzcie:

"Julia wciąż nie śpi. Morze za oknem różowieje coraz bardziej w pierwszej poświacie. Ciemnieją w niej już sylwetki statków na redzie, pogaszono na nich światła. Julia sięga znów po lekarstwo, ale odkłada je po namyśle, zapala papierosa. Podciąga nogi i kładzie na kolanach popielniczkę. W ogrodzie odzywają się ptaki, Julia boi się spojrzeć na zegarek, wie, która może być godzina, skoro meble w pokoju odzyskują ostrość konturów, a fotografia na stoliku zaczyna wyłaniać się z mroku bielą jej ślubnej sukni"[6].


---
[1] Piosenka "Jeszcze się nam żagiel bieli"; słowa: Wojciech Młynarski, wykonanie: Alicja Majewska.
[2] Stanisława Fleszarowa-Muskat, "Nie wracają na obiad", w: tejże, "Czarny warkocz", wyd. Glob, 1991, s. 5.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 13.
[5] Tamże, s. 7.
[6] Tamże, s. 30.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 439
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: