Ostatnio rzuciła mi się w oczy dyskusja o tym, że użytkownicy coraz rzadziej aktywnie działają na Biblionetce. I to w sytuacji, w której oglądalność serwisu rośnie w tempie kilka razy większym niż internetowa norma. Zacząłem się zastanawiać nad tym problemem, bo ja sam również zmniejszyłem swoją społecznościową aktywność na serwisie. Jednak w odróżnieniu od dyskutantów, którzy byli "starymi wyjadaczami" (tak wynikało z dyskusji), spojrzałem na problem oczami "nowicjusza".
Wnioski do jakich doszedłem nie są budujące. Muszę powiedzieć, że najbardziej odpycha mnie na Biblionetce atmosfera niechęci (momentami wręcz wrogości) wobec nowych użytkowników oraz osób, które lubią poczytać nie tylko "wybitne dzieła". Niemal każda dyskusja, w której biorą udział "nowi", mający odwagę wyrazić swoją opinię niezgodną z linią myślenia "starych", kończy się "cyfrowym linczem" tych pierwszych. Nie twierdzę, że wszyscy wieloletni użytkownicy serwisu tak mają, ale w dyskusjach zazwyczaj dominuje głos tych, którzy czują potrzebę podkreślenia swojej wyższości nad "pożeraczami pulpy". A skoro tak jest, to wiele osób (w tym ja) nie chce brać udziału w takich rozmowach... Efekt jest prosty - na forum kilkadziesiąt osób na krzyż wyraża swoje, wciąż te same opinie, a życie na serwisie zamiera.
Druga sprawa jest powiązana z pierwszą. Teksty dodawane przez "nowych" (i nie tylko one - redakcja również jest dobrym celem ataków) są często "miażdżone" przez starszych użytkowników. Nawet jeżeli nie jest to robione wprost, to odbywa się to w ramach prywatnych wiadomości. Teksty w stylu: "Takie zasady pisowni poznaje się w podstawówce" czy "Czytasz byle co i piszesz byle co", nie są czymś co skłania nowych użytkowników do zaglądania na serwis. Jeżeli ktoś zamiast pomocy i przyjaznej dłoni, otrzymuje tylko falę krytyki, to szybko rezygnuje z jakiejkolwiek działalności na rzecz serwisu i szuka dla siebie lepszego miejsca.
Żeby jednak nie było tylko czarnowidztwa. Chociaż ostatnio mniej intensywnie udzielam się "społecznościowo", to wciąż Biblionetka pozostaje moim ulubionym serwisem o książkach. Dlaczego? Bo w warstwie merytorycznej pozostaje najlepszym (moim zdaniem) serwisem o tej tematyce na rynku. Bo znajduje się tu grupa pasjonatów, którzy tak jak ja kochają książki (chociaż ich głos często ginie w jałowych dyskusjach). Bo jest inna od zdominowanych przez biznesowe powiązania serwisów. Wszyscy obecni na rynku są tu traktowani w miarę jednakowo (kto jeszcze pisze o małych, pozbawionych budżetu reklamowego imprezach regionalnych typu "Czytanie książek w Przeworsku"?). Pewnie - na serwisie pojawiają się reklamy, a część tekstów na pewno wiąże się z wymiernymi korzyściami, ale nie jest to zbyt uciążliwe dla użytkowników - żadnych reklam w środku tekstu, żadnych g... zasłaniających cały ekran czy upierdliwych, wielkich banerów, których w żaden sposób nie można zmniejszyć.
Pora na podsumowanie. Czy Biblionetka jest skazana na społecznościową śmierć? Chyba nie, ale jeżeli "grupa trzymająca nieformalną władzę" na serwisie, nie zmieni swojego podejścia do nowych użytkowników, na serwisie może zapanować marazm i stagnacja. Chów wsobny nigdy się nie sprawdza, dlatego i Biblionetkowicze powinni zrobić wszystko by "świeża krew" czuła się tu jak w domu.
Moja poprzednia czytatka:
Potęga reklamy
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.