Dodany: 21.12.2012 14:11|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pierwsze damy II Rzeczpospolitej
Janicki Kamil

5 osób poleca ten tekst.

Bomba w koszyku z włoszczyzną, czyli niecodzienne żywoty pań prezydentowych


„Pierwsze damy…” nabyłam z przeznaczeniem na prezent gwiazdkowy; tematyka dobrana do zakresu zainteresowań osoby obdarowywanej, ładna, solidna okładka i renoma wydawnictwa w zasadzie dawały gwarancję zadowolenia, skusiło mnie jednak, żeby delikatnie poprzeglądać książkę, czy aby gdzieś w środku nie przyczaiły się jakieś buble i czy jest, potocznie mówiąc, „czytalna”. Przerzucenie kartek i przeczytanie prologu skończyło się czterema godzinami nieprzerwanej lektury, podczas której ze wzrastającym zaciekawieniem poznawałam sylwetki trzech przedwojennych pań prezydentowych (niewiele brakowało, a mogłyby być cztery, lecz żona pierwszego prezydenta II RP, Gabriela Narutowicza, zmarła dwa lata przed objęciem przez niego urzędu, którym zresztą z wiadomych przyczyn nie zdążył się nacieszyć, tak więc zaszczytne stanowisko pierwszej damy przypadło tylko jednej pani Wojciechowskiej i dwóm kolejnym paniom Mościckim).

O małżonkach prezydentów III RP wiemy prawie wszystko – jakie odebrały wykształcenie i co robiły, nim trafiły do Belwederu, jakie mają/miały ulubione potrawy, hobby, kolor włosów, najbardziej udane i najbardziej nietrafione kreacje; nie ma bodaj w Polsce pisma ilustrowanego z wyższej czy niższej półki, które nie miałoby przynajmniej raz na okładce fotografii którejś z nich albo nie przeprowadziło z żadną wywiadu, a jeszcze radio, jeszcze telewizja... A kto potrafi powiedzieć to samo o Marii Wojciechowskiej czy Michalinie i Marii Mościckich? Chyba tylko zawodowi historycy, choć i oni mają niełatwe zadanie, bo liczba źródeł, z których mogą czerpać, już wyjściowo była znacznie skromniejsza, a pewnie nie wszystkie przetrwały wojenną pożogę. Mimo to jeden z nich podjął się trudu zebrania wszystkich dostępnych informacji, a efekt… zaskakujący! Cóż to były za ciekawe postacie, zwłaszcza dwie pierwsze!

Oto Marysia z Kiersnowskich, która po ukończeniu nauki na poziomie szkoły średniej tak angażuje się w pracę partyjną w PPS, że nie chce patrzeć na żadnych mężczyzn poza towarzyszami z konspiracji. Gdy pierwszy narzeczony po aresztowaniu traci zmysły, ona rzuca się w wir pracy jeszcze intensywniej, by dopiero koło trzydziestki, po bardzo krótkiej znajomości, poślubić następnego konspiratora i wyjechać z nim do Anglii. Z nim, ale faktycznie bez niego - bo on stale w rozjazdach. A i po powrocie do kraju nie lepiej; małżonek stale zajęty a to organizowaniem spółdzielczości, a to pomocą wojennym uchodźcom… więc koniec z jakąkolwiek działalnością, już tylko dom i dzieci. Po czym nagle grom z jasnego nieba: Stanisław zostaje powołany na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, a po paru latach obrany prezydentem. I jakże tu sprostać reprezentacyjnym obowiązkom, skoro się za młodu uczyło kluczyć po ulicach z torbami bibuły, a nie prowadzić eleganckie konwersacje, skoro się przywykło do samodzielnego „stania w ogonku” i mieszania w garnkach? …

Oto Michasia z Czyżewskich, zafascynowana starszym kuzynem Ignasiem, studentem politechniki i konspiracyjnym działaczem, niedostrzegająca, że on wybrał ją z rozsądku, by wychować sobie odpowiednią żonę. Potem – prawie identycznie jak u tamtej pary, tyle że zamiast bibuły były… własnoręcznie składane bomby (przenoszone na miejsce przeznaczenia w koszyku z włoszczyzną); biedowanie na emigracji (i tu znów drobna różnica – młoda pani Mościcka okazuje się zaradniejsza od poprzedniczki, nie tylko dając sobie radę z wychowaniem czwórki dzieci, ale i sztukując domowe finanse dochodami z korepetycji). I powrót do Polski, której formalnie nadal nie ma, a tam prawie od pierwszych dni coś, co pilnie domaga się wsparcia: kwestia równouprawnienia kobiet, której Michalina nie poniecha ani po odzyskaniu niepodległości, ani po wyborze małżonka na prezydenta…

Oto Maniusia z Hubal-Dobrzańskich (według wszelkiego prawdopodobieństwa z tych samych Dobrzańskich co słynny major), poślubiająca wbrew woli rodziców przystojnego oficera, który wkrótce okazuje się oszustem, co ma sposobność odkryć sam prezydent Mościcki. Małżeństwo zostaje unieważnione, a skrzywdzonej żonie przypada posada sekretarki pani prezydentowej; niebawem ciężka choroba pracodawczyni sprawia, że młoda kobieta staje się jej towarzyszką i opiekunką. Po pogrzebie żony owdowiały prezydent prosi Marię, by nie szukała innej pracy… a po trzech miesiącach składa jej małżeńską propozycję. I ona przyjmuje oświadczyny człowieka, który śmiało mógłby być jej ojcem…

Te trzy fascynujące historie, wsparte solidną bibliografią i zilustrowane pokaźną liczbą zdjęć z epoki, opowiedziane są z jednej strony lekko i ze swadą, a z drugiej – z maksymalnym obiektywizmem. Gdy autor przytacza opinię kogoś, kto wyraził się niepochlebnie o tej czy innej z bohaterek, równoważy ją opinią przeciwstawną; gdy dostrzega element biografii, który wydaje się zbytnio lukrowany lub przesadzony, zbiera stosowne kontrargumenty. I choć nie stroni od przytaczania anegdotek, jego narracja nigdy nie przybiera sensacyjno-plotkarskiego tonu. Aż szkoda, że nie starczyło materiału na dłuższe opowieści, bo tak napisane można by czytać bez końca!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2983
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiak297 21.12.2012 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: „Pierwsze damy…” nabyłam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetna recenzja! Książkę dodaję sobie do schowka.
Użytkownik: zochuna 23.12.2012 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: „Pierwsze damy…” nabyłam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Już dobry miesiąc temu zaczęłam czytać tę książkę i też uznałam, że jest bardzo dobra. Przeczytałam na razie tylko opowieść o pani prezydentowej Wojciechowskiej i musiałam lekturę przerwać, ale z przyjemnością do niej wrócę, tym chętniej, że i Tobie, Dot, się podobała:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: