Dodany: 06.06.2009 20:49|Autor: dansemacabre

Książka: Wyjście z Egiptu
Aciman André

2 osoby polecają ten tekst.

Barwna i osobista Księga Wyjścia...


Piękna, mądra i poruszająca powieść. André Acimana czyta się ze wzruszeniem i to jedna z tych książek, w których opowiadane zdarzenia ożywają tak silnie, jakby nadal miały miejsce. A przecież to przede wszystkim opowieść o tym, co już minęło. O ludziach, którzy tworzyli wielką rodzinę, o Aleksandrii pozwalającej poznać swoje smaki, zapachy i barwy; w końcu o Historii i jej wpływie na sefardyjskich Żydów, którzy od lat dwudziestych do sześćdziesiątych XX wieku próbowali odnaleźć swe miejsce w Egipcie, skąd jednak w końcu musieli odejść…

Problem, z jakim boryka się autor, to niekoniecznie problem własnej rodziny, której skomplikowane dzieje są rekonstruowane na kartach „Wyjścia z Egiptu”. Dla Acimana najważniejsze jest pytanie o to, czy żydowskie pochodzenie powinno napawać dumą, czy też jest powodem do wstydu. Postacie, jakie poznamy w tej książce, trudno jest ocenić jednoznacznie. Niektórzy potwierdzają wszystkie negatywne skojarzenia zrodzone ze stereotypowego myślenia o Żydach. Inni starają się swą żydowskość wtopić w orientalny świat, w którym – jak na ulicach Aleksandrii – mieszają się religie, życiorysy, przekonania i zwyczaje. Znamienne jest to, że opowieść Acimana rozpoczyna się od przedstawienia wuja Wilego, postaci bardzo niejednoznacznej i ekscentrycznej. Opowieść o człowieku, którego autor nie może zrozumieć, daje początek opowieści o Sefardyjczykach, którym trudno było się odnaleźć w Egipcie, ale którzy mieli problemy także sami ze sobą, ze zrozumieniem własnej religii. W rodzinie Acimana przez lata określenie „żyd” było na przemian symbolem dostojeństwa i upodlenia. W finale opowieści także ujawnia się ta niejednoznaczność. Cóż to bowiem za Żydzi, którzy ostatniego wieczoru przed ostatecznym opuszczeniem Aleksandrii mają problem z tym, jak się zachować podczas uczty sederowej? Najtrudniejszy wydaje się jednak problem asymilacji. Rodzina Acimana przez lata usiłuje stać się częścią Aleksandrii, ale przez cały czas z trudem tworzy poczucie wspólnoty między ludźmi tak bardzo od siebie różnymi. Pozostają jeszcze słowa wypowiedziane przez jednego z bohaterów książki, które w pewien sposób ilustrują tezy, o jakich wspominam: „Biedni Żydzi, nigdzie nie jesteście obywatelami, wszędzie zdrajcami, nawet wobec siebie”*.

Jeśli jednak ktoś pomyślał, iż jest to powieść smutna i poważna, jest w dużym błędzie. „Wyjście z Egiptu” to książka barwnie opisująca różnorodność. Babcie, ciotki, wujkowie Acimana, a wokół nich arabska służba oraz ważne egipskie persony. Ludzie w tej książce wciąż się ze sobą ścierają, w każdym rozdziale czuje się ogromne natężenie gwaru, który obrazuje między innymi lingwistyczny tygiel, w jakim znajdziemy język francuski, arabski, sefardyjski ladino, hiszpański, hebrajski i kilka innych. A kiedy słowa z tylu języków nie wystarczą, bohaterowie krzyczą, głośno się śmieją i wydają wiele innych dźwięków służących komunikacji niewerbalnej. Głośno zatem w opowieści Acimana… i mimo wszystko wesoło. Bo to naprawdę ciepła książka o miłości, przywiązaniu i serdeczności, chociaż tak trudno o nich bohaterom mówić wprost.

Spośród wielu fascynujących postaci tej książki wyróżnić trzeba na pewno matkę autora. Gigi, „al-tarsha”, głucha kobieta, która wydaje się słyszeć dużo więcej niż inni, od początku portretowana jest jako osobowość silna i kontrowersyjna. Aciman pokazuje także ogromne pokłady siły i determinacji, których matce nigdy nie brakowało, a które nie zawsze były dane jego ojcu, kiedy musiał podejmować życiowe decyzje. Wspomniany wujek Wili to druga z osób, które wywierają wpływ na dorastającego Acimana. Są także dostojne babcie, które uczą wnuka, czym jest duma oraz – co ważne – interesujące postacie drugoplanowe, egipscy służący, z którymi autor wchodzi w bliskie kontakty.

Myślę jednak, że najważniejszym bohaterem tej książki jest Aleksandria. Bajeczna Aleksandria, której już nie ma i którą Aciman doskonale pamięta. Wycieczki tramwajem, barwna rue Memphis, wybrzeże Morza Śródziemnego i letnia posiadłość rodzinna – wszystko opisane szczegółowo i tak sugestywnie, że podczas lektury chodzi się aleksandryjskimi uliczkami sprzed lat. To także miasto, do którego dopiero po pewnym czasie docierają echa egipskiego przewrotu z 1952 roku. Rodzina Acimana szczyci się koneksjami z królem Farukiem, a tymczasem działania Nasera zmieniają zarówno Egipt, jak i pozycję przybyłych z Konstantynopola Sefardyjczyków. Mimo tego, że z czasem Aleksandria przestaje być dla rodziny autora przyjazna, Aciman zapamiętuje to miasto jako miejsce, w którym nauczył się żyć i z którym wiąże go trwała emocjonalna więź.

To bardzo osobista i ujmująca Księga Wyjścia. Wyjścia, które po latach owocuje powrotem. Wracamy do Aleksandrii lat pięćdziesiątych oraz sześćdziesiątych ubiegłego stulecia i dzięki tej książce, zatrzymujemy się tam na dłużej. Po to, by poznać i przeżyć to, co ukształtowało Acimana, a co wciąż jest żywym wspomnieniem.



---
* A. Aciman, „Wyjście z Egiptu”, tłum. Elżbieta Jasińska, wyd. Czarne, 2009, s. 246.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2715
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki 26.09.2010 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra i poruszają... | dansemacabre
Dobrze napisane. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale i tak tekst odzwierciedla to, o czym jest powieść. I co najważniejsze zachęca do czytania. Jakiś czas temu przeczytałem i do tej pory mam problem, dlaczego ta książka do mnie nie przemówiła. Często o niej myślę. Coś odkrywam. Sądzę, że jeszcze ją przekartkuję.
Użytkownik: domus1 06.02.2011 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze napisane. Nie ze w... | jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki
A mi najbardziej podoba się opowiadanie o własnej rodzinie przez dziecko. Dzięki temu czytając "Wyjście z Egiptu" wciąż miałem skojarzenia z serialem "Cudowne lata". Tak, ta książka, to takie orientalne "Cudowne Lata"
Użytkownik: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki 07.02.2011 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi najbardziej podoba s... | domus1
Ja wiem, być może... To również jest piękne. W zasadzie zawsze jest piękne, bardziej wrażliwe, jeżeli stosunki rodzinne opisuje dziecko. Jednakże widząc tylko to, odrzucamy mnóstwo innych spraw. Trzeba pamiętać, że w "Cudownych latach", które skądinąd uwielbiam, bohaterami są dzieci, młodzież, a wszystkie ważne sprawy społeczne, polityczne, ekonomiczne są jednak trochę na uboczu głównego nurtu. Tutaj jest odwrotnie. Dziecięctwo jest w środku poważnych zmian, dziecko obserwuje dorosłych i wyłącznie nimi jest otoczone.
Użytkownik: domus1 09.02.2011 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wiem, być może... To r... | jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki
Zgadzam się w całej rozciągłości. Narrator koncentruje się na tematach znacznie poważniejszych niż to, czy kocha się w nim dziewczyna z sąsiedztwa, choć i tego typu fragmenty się pojawiają (np cały wątek "szkolny" oraz o korepetytorach - choć tam tez nie jest to w celach, hmm, obyczajowych, a po to raczej by pokazać pewne relacje zachodzące między poszczególnymi narodowościami po przewrocie), ale, jak słusznie zauważyłeś, są na marginesie opowieści. Takie po prostu było moje pierwsze skojarzenie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: