Dodany: 07.11.2009 21:18|Autor: Silver72

Moja recenzja


Karty współczesnych powieści są zaludnione różnej maści dziwakami. Czasem są to dziwacy szokujący, czasem budzący politowanie, ale wielu na pozór wydaje się zupełnie zwykłymi ludźmi. Być może przez większość czytelników tak właśnie są odbierani, nawet autor opowiada ich przeżycia beznamiętnie. Nie inaczej jest w przypadku powieści słynnej intelektualistki francuskiej Simone de Beauvoir pod tytułem "Kobieta zawiedziona".

Simone de Beauvoir żyła w latach 1908-1985, mogłaby więc być prababką dzisiejszych młodych ludzi. Żyła jednak bardzo nowocześnie i niekonwencjonalnie. Była uczennicą i towarzyszką życia Jeana Paula Sartre`a, współpracowała z ruchami kobiecymi, pisała powieści, eseje i reportaże. Bohaterka opisywana przez nią w powieści "Kobieta zawiedziona" wydaje się przeciwieństwem autorki, choć tak doskonale udało jej się wcielić w rolę kobiety, że uważa się tę książkę za prawie autobiograficzną. Ale dlaczego zaliczyłam Monikę, bohaterkę "Kobiety zawiedzionej" do dziwaków? Nie wiem jak innych, ale mnie ta postać po prostu drażni. Poznajemy Monikę i jej męża Maurycego, gdy oboje są niewiele po 40. Monika zaczyna pisać pamiętnik i już po kilku dniach naprawdę ma o czym pisać, bo mąż wyznaje jej, że od pewnego czasu ma kochankę. Jest nią 38-letnia prawniczka Noellie, kobieta ładna, wykształcona, aktywna zawodowo, rozwódka z dorastającą córką. Czytając dalsze zapiski Moniki, poznajemy prostą fabułę, okraszoną wielką ilością wspomnień i rozmyślań zdradzanej kobiety. Wyłania się z nich przygnębiający obraz osoby, która uczyniła mężczyznę sensem swojego życia, a raczej etatowym dostarczycielem sensu każdego następnego dnia. Kiedy Maurycy zaczyna dzielić swój czas pomiędzy żonę i kochankę, a czyni to w zdumiewająco beztroski i jawny sposób. Monika odczuwa pustkę, jaką stała się jej egzystencja. Przez całe życie była bowiem opleciona na swoim mężu jak bluszcz. Wychowała dwie, teraz już dorosłe córki, nigdy nie pracowała, żyła tylko jako ozdobnik mężczyzny. Gdy rola się skończyła nie wie, co ze sobą począć. Niby to zastanawia się nad swoimi wadami, tak naprawdę jednak podświadomie oskarża swoją rywalkę. Niby to zastanawia się nad tym, czy dobrze przeżyła życie, ale... Trzeba sobie uczciwie powiedzieć - Monika jest po prostu próżniakiem. Jej codzienność to spanie do oporu, spacerowanie bez celu, przesiadywanie w kawiarniach lub u niezbyt lubianych koleżanek, nałogowe chodzenie do kina i czytanie - gdyby nie te zainteresowania, umarłaby chyba z nudów. Kiedy zostaje na całe tygodnie sama w domu, nie przyjdzie jej nawet do głowy, żeby odprawić gosposię, która wykonuje za nią wszystkie czynności domowe! Monika cały czas rozmyśla na wszelkie możliwe sposoby nad swoją nową sytuacją. Wydaje się, że potrafi ją inteligentnie ocenić i wyciągnąć jakieś wnioski. Jednak pozostają tylko jałowe rozmyślania. Ona nie dostrzega tego, co przyciągnęło jej męża do tak innej Noellie, bo jest na to zbyt zarozumiała. Nasza bohaterka chętnie ocenia wszystkich wokół, analizując ich zachowania i cechy, nie potrafi tylko spojrzeć obiektywnie na samą siebie.

Dzisiaj po latach od napisania tej książki, bardzo modne stało się hasło "zasługuję na miłość", które należy sobie często powtarzać. Monika też próbuje to robić - ale niestety, od tego nie wracają mężowie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3373
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: novax 25.06.2010 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Karty współczesnych powie... | Silver72
Witam ;)

No, no.. a czyżby autor tekstu miał jakieś osobiste powody, by tak oceniać bohaterkę opowiadania ?

Próżniactwo nie jest powodem, dla którego można by odjąć wartości przemyśleniom Moniki. Jej sytuacja jest czymś, z czym wielu ludzi mogłoby się identyfikować. A nie każdy potrafi dojść do takich wniosków jak nasza bohaterka. I właśnie dlatego czyta się książki - by czasem lepiej zrozumieć siebie i innych. Wykorzystując nadmiar czasu "próżniaków", którzy nie próżnują, tylko myślą.

Simone miała wyraźne upodobanie do pisania wszelkiego rodzaju pamiętników (np. posługuje się tą formą w Siłą Rzeczy), tutaj przez dokumentację niejako historii rozpadu małżeństwa, nadaje swojemu opowiadaniu charakter autentyku. Na żywo uczestniczymy w zmieniających się emocjach narratorki.

Urwanie opowieści sugeruje, że są sytuacje, nad którymi nie można już rozpaczać. Za zamkniętymi drzwiami już nigdy nikt się nie pojawi, nie można nosić takiej nadziei. Trzeba żyć, trzeba (nie ma wyjścia) korzystać ze swojej wolności i kształtować swój los w nowych okolicznościach.

Pozdrawiam!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: