Do tej pory nawet mnie bawiło to, jak ludzie przecierają oczy z zaskoczeniem, że piszesz sześć książek rocznie, że przeskakujesz z tematu na temat, z gatunku na gatunek. Śmiałem się zawsze, gdy na kolejnych fotosach, plakatach, bilboardach na pół budynku pisano o tym, że Remigiusz Mróz powraca! Stary, jestem pewien, że Tobie również uniósł się kącik ust, gdy zdałeś sobie sprawę, że to tak, jakby fanfarami odtrąbiono każdy Twój powrót z łazienki. Sześć książek rocznie, jedna na dwa miesiące – prenumeruję magazyny wychodzące z mniejszą częstotliwością – pisze Ćwiek w liście otwartym do Remigiusza Mroza. Autor Kłamcy przestał się śmiać, gdy wypłynęła informacja, że w lipcu ukaże się czwarta już w tym roku książka jego kolegi po piórze, mająca nosić tytuł Hasztag.
Sukcesu Mroza nie da się zakwestionować. Jego książki święcą triumfy na listach bestsellerów, można je znaleźć w każdej księgarni, zobaczyć, jak czytają je ludzie w tramwajach i autobusach… Mimo że autor ma całą rzeszę fanów, na którą niewątpliwie zapracował, nie tylko twórczością, lecz także podejściem do nich, nie brakuje głosów krytyki. Jeden z nich, niezwykle silny i dosadny, należy do Jakuba Ćwieka.
Choć Ćwiek na początku swojego listu zaznacza, że Mróz nie stanowi dla niego żadnej konkurencji, a nawet twierdzi, że mu kibicuje, zarzuca mu, że nawet jeśli pisanie w takim tempie, w jakim to robi, jest możliwe, to nie da się przy nim pisać dobrze. Wytyka koledze po piórze, że skacze po tematach i powierzchownie porusza ważne kwestie, że jego research jest niepogłębiony, przez co niektóre opisy do złudzenia przypominają notki z Wikipedii. Pisze także, że przy swoim napiętym grafiku zwyczajnie nie ma czasu na zdobywanie doświadczeń wartych opisania w książce.
Po opublikowaniu listu szybko utworzyły się dwa obozy – jedni zgadzają się z Ćwiekiem, inni bronią Mroza. A wy co sądzicie? Też uważacie, że autor powinien zwolnić tempo?
Cały list możecie znaleźć TUTAJ.
Edit: do listu Ćwieka odniósł się też Marcin Wroński, jego tekst znajdziecie TUTAJ.