Dodany: 09.11.2023 08:52|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Opowiedziane po latach


„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzucającego cień na Rosjan, choćby tylko wzmianki, że w czasie wojny jeden kradł, a inna uprawiała seks pozamałżeński (co prawda została jeszcze w tamtych czasach zekranizowana, ale po takich zmianach, że zostało tylko imię głównego bohatera i jeszcze dwa czy trzy inne, oraz wątek romansowo-erotyczny). Ale co się odwlecze, to nie uciecze – dziś jest dostępna, więc postanowiłam ją przeczytać dla uczczenia setnych urodzin autora, którego losy stanowiły oczywistą inspirację dla postaci tytułowego bohatera.

Bogdan zwany Bożkiem – tak samo, jak Hen – w chwili wybuchu wojny miał 16 lat, tak samo po różnych perypetiach zawędrował w głąb ówczesnego Związku Radzieckiego, gdzie przez kilka lat przymierał głodem, to pracując jako zwykły robotnik, to uczęszczając do seminarium pedagogicznego w Samarkandzie, gdzie poznał przyszłą żonę. Tak samo też nie udała mu się próba dostania się do tworzącej się na wygnaniu armii Andersa, może dlatego, że nie miał jeszcze 21 lat, a może dlatego, że tam preferowano Polaków, którzy nie tylko obywatelstwo, ale też nazwisko i geny mieli czysto polskie. Co z reszty fabuły jest prawdą, a co zostało podretuszowane (tu zmienione imię, tu nazwisko, tu jakiś inny szczegół) – wie sam autor, a część także i ci czytelnicy, którzy uważnie śledzą jego wypowiedzi w prasie, radiu czy telewizji, bo wówczas, czy to zapytany przez dziennikarza, czy spontanicznie, przywołuje konkretne sceny z własnych wspomnień (dokładnie w dniu jego setnych urodzin obejrzałam w telewizji nagrany przed bodaj dwoma laty program „Hen i wojna”, w którym pisarz opowiada w skrócie swe wojenne doświadczenia, ilustrowany scenami z filmów nakręconych wg jego utworów lub scenariuszy – stąd wiem, że epizod z kolegą usiłującym protegować Bożka podczas rekrutacji do armii został utrwalony niemal dosłownie). A ta reszta to przede wszystkim prezentacja ludzkich postaw w obliczu zagrożenia (nikt nie wie, czy w pewnym momencie nie zostanie uznany za wroga i wywieziony gdzieś, gdzie ślad po nim zaginie) i nieustannej deprywacji (brakuje wszystkiego: jedzenia, pościeli, butów, zwłaszcza uchodźcom, którzy muszą prosić o pracę, choćby najgorszą, bo inaczej nie są w stanie przeżyć; brakuje też, i jakże często, szacunku człowieka dla człowieka). Jedni, tak jak dawny znajomy Bożka z poprzedniego miejsca pracy, opierają swoją filozofię przetrwania na zorganizowanej przestępczości, inni na drobnych kradzieżach i oszukaństwach, jeszcze inni na znalezieniu osoby, która z miłości podzieli się tym, co ma. Jedni na niepowodzenia reagują agresją, inni załamaniem i poddaniem się. On sam balansuje gdzieś pośrodku, nie mając już prawie sił, żeby samemu o siebie walczyć, a za wszelką cenę pragnąc pozostać prawym i uczciwym...

Pierwsza część tej historii, relacjonowana przez narratora zewnętrznego, skupia się bardziej na – powiedzmy ogólnie – okolicznościach zewnętrznych. Druga, którą opowiada sam Bożek, koncentruje się na jego relacjach z kobietami, które im bliżej końca, tym bardziej przeistaczają się w relację z jedną kobietą, coraz mocniejszą i pełniejszą. Ta pierwsza jest doskonała, ta druga momentami bywa lekko nużąca (może dlatego, że to ja osobiście nie przepadam za długimi historiami miłosnymi?), ale ani na moment nie traci wyrazistości i tak typowej dla autora językowej perfekcji.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1730
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: