Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Tak się zastanawiałem, co jest w tej książce takiego, że wydaje mi się kompletnie niewiarygodna, byle jaka, płaska. I podczas czytania powyższej opinii olśniło mnie. Steinbeck w ogóle nie pokazuje nam swojej podróży, nie pokazuje swojego bycia w niej, jej doświadczania, to tylko zbiór spostrzeżeń post factum, wypreparowanych i cyzelowanych pod czytelnika. Tym jest cały czas zainteresowany – jak tu się przedstawić przed czytelnikiem, co mu powiedz...
„«trupie odgrzebanym z antycznych ruin pod koniec XVIII wieku» gdzie uczą takiego słownictwa?" Częściowo już w dzieciństwie, częściowo podczas edukacji. Można znaleźć te słowa w pierwszym lepszym słowniku języka polskiego. Mnie natomiast zastanawia, gdzie uczą takiej pisowni: bez wielkich liter rozpoczynających zdanie, bez kończących je kropek i przecinków w oczywistych miejscach, a do tego zdradzającej nieznajomość ortografii (Pierwsza Wojna ...
Jako diagnoza kondycji duchowej Zachodu dziełko to może budzić uznanie, przede wszystkim z uwagi na rok wydania, a co za tym idzie, jego na poły profetyczny charakter. Mówię "na poły", bo w państwach zachodnich, po których ledwo co przejechał się walce kontrkultury, już wtedy dało się pewnie sporo tych pęknięć zobaczyć. Raspail zresztą akcentował znaczenie destruktywnego fatalizmu bierności, pochodu owiec nad przepaść, tymczasem, jak widzimy, rz...
Tymczasem na takiej Wikipedii mowa jest o wyraźnym rozróżnieniu nadziei powszechnego zbawienia i apokatastazy, a cytowana tam wypowiedź ks. Hryniewicza świadczy o tym, że odrzucał tę drugą, a przyjmował pierwszą. Wygląda więc na to, że określenie "nadzieja apokatastazy" jest wewnętrznie sprzeczne.
Z przeczytanej onegdaj książki "Cień wiatru" nie pamiętam już praktycznie nic, co w sumie wyróżnia to czytadło na tle innych lektur – bo z większości książek, nawet tych, które nie pozostawiły we mnie jakiegoś specjalnego śladu, pamiętam jeden szczegół czy dwa. Tutaj nic. No fenomen, normalnie. W pamięci pozostały chyba tylko wrażenia towarzyszące zapoznawaniu się z tym tworem, uczucie zażenowania głupimi porównaniami lub metaforami i jakimiś pry...
Wygląda na to, że skłamałem wówczas dla efektu, ale nie dałbym sobie też ręki uciąć, że nie przeczytałem tej powieści więcej niż trzy razy. Ale nie wydaje mi się, abym to zrobił aż pięć razy. Trzy – na pewno. A co do tej "miłości" – po prostu nie widzę nic wartościowego w "kochaniu" się w swoich wyobrażeniach. Głębokość czy intensywność tej emocjonalnej burzy w żaden sposób nie może świadczyć na jej korzyść. Jest to bardzo niedojrzałe i z cał...
To wypowiedź sprzed wielu lat. Dzisiaj już nic nie czuję w związku z trzykrotną lekturą "Lalki" w przeszłości; nie zajmuje mnie to w ogóle. Myślę też, że całkiem sporo osób przechodzi tak głupią "miłość" jak Wokulski. A czy wówczas czułem się samotny w swojej analizie? Chyba nie aż tak. Na poziomie uniwersyteckim, w gronie polonistów, powstawały już publikacje traktujące "Lalkę" jako utwór premodernistyczny, naświetlające nie wątek romansowy i di...
Doprecyzowując: określenia "świat" używam przenośnie (jako pewnego dominującego paradygmatu kulturowego reprezentowanego przez większość komentujących), wiem, że sprawa nie miała chyba aż takiego rozgłosu.
A rewolucja francuska, która położyła fundamenty pod nasze jakże światłe czasy, i puszczenie z dymem bądź zniszczenie innymi metodami znacznej części dziedzictwa kultury monastycznej (w tym, a jakże, masy książek) przyszło na myśl czy nie przyszło? Nie trzeba odpowiadać, wiem, że nie przyszło. Wszystko ma się bowiem ułożyć w prosty... no dobrze, darujmy sobie eufemizmy, prymitywny ciąg asocjacji sytuujący jedną stronę w sferze światłości, a drugą...
Społeczny korektor... Nadal wierzę, że coraz więcej redaktorów i korektorów będzie reagować wzruszeniem ramion (albo śmiechem) na takie łajdackie ogłoszenia, również te z propozycjami kuriozalnych stawek, zupełnie nieadekwatnych do wysiłku i czasu włożonego w tę jakże niewdzięczną pracę.
Podsumujmy: dwie osoby zapoznały się z utworem, który nie przypadł im do gustu, i uznały, że w przyszłości nie będą ryzykować podobnego doświadczenia i swój cenny czas przeznaczą na lekturę książek innych autorów. Doprawdy, niepojęte. A choćby źródłem ich obaw był światopogląd, a nie walory artystyczne, to co w tym niepojętego? Nie każdy musi przedkładać artyzm nad wartości.
Nie wiem, czy królowa, bo za wiele fantastyki nie czytałem, prawdę mówiąc, czytałem jej bardzo niewiele. Po przylgnięciu do tolkienowskiego typu fantasy było mi jednak nieco trudniej przyswoić sobie „Ziemiomorze” Le Guin. Jej powieści nie mają szerokiej panoramy i są mniej plastyczne w moim odczuciu, przez co rozumiem koncentrację na jednej postaci, pewną mglistość spowijającą to, co składa się na świat przedstawiony, niewielką interakcję między ...
Ale że co? Dziewczyna za ladą w sklepie jest jakoś zobowiązana do znajomości tego autora? Nie no... Empik to sklep sieciowy, korporacyjny, a nie jakaś księgarnia z duszą prowadzona przez książkowych freaków znających najstarsze i często najnudniejsze ramoty. Jeszcze rok, dwa i Proust będzie miał ten sam status rozpoznawalności wśród szerszych rzesz ludzi co, dajmy na to, Anatol France czy inny Henry Fielding.
Nigdzie nie twierdziłem, że Celine usprawiedliwiał zło czy dokonał jego apoteozy w swojej książce – on „tylko” sugerował, że świat wygląda tak, a nie inaczej. Raczej nie opisuje tego wszystkiego z entuzjazmem. A czy mówi nam to coś o Celinie? W trakcie lektury wypisywałem sobie – jak to mam w zwyczaju – cytaty z utworu, w sumie zebrało się z kilkadziesiąt. I później, gdy je sobie przeczytałem, to aż ręce opadły, to było bowiem jak destylat, esenc...
Przeczyt... tzn. odsłuchałem jednego audiobooka w swoim życiu – to był „Wierny Rusłan” Władimowa. Nie powiem, źle się nie słuchało, ale odnoszę wrażenie, że tradycyjne czytanie lepiej służy bardziej, powiedzmy, refleksyjnej lekturze. Audiobooka można sobie wprawdzie zatrzymać, ale to nie to samo, litery, zmaterializowane na stronie, krzyczą bowiem do czytelnika, zwracają na siebie uwagę, nie dają o sobie tak łatwo zapomnieć. No i chyba lepiej tak...
Ta mapka to dowód na to, że od czytania książek rozumu nie przybywa, a fetyszyzowanie czytelnictwa w ujęciu procentowym to jeden z zabobonów współczesności.
Herling-Grudziński rzeczywiście nie cieszy się uznaniem autorki, nie tyle przez styl – bo temu Sariusz-Skąpska nie ma nic do zarzucenia, przeciwnie, docenia pisarski kunszt twórcy „Innego świata” – ile przez wspomniane uproszczenia w wymowie i przekazie prawdy o tamtych czasach i doświadczeniach. A i same uproszczenia może by jej tak nie drażniły, gdyby nie etykietka moralisty, z którą nazwisko Herlinga-Grudzińskiego zwykle się łączy, nie bez prz...
To taki żarcik, prawda? Bo trudno wyrokować o wspaniałości tej czy innej literatury na podstawie preferencji biblionetkowiczów. O procentowej przewadze współczesnej literatury w czytelnictwie decydują przede wszystkim walor aktualności (nie tyle nawet problemów, ile zwyczajnie - pojawienia się na rynku) i machina reklamowa.
Muszę wyznać, że im dalej byłem podczas lektury tej biografii, tym starszy Beksiński wydawał mi się coraz bardziej antypatyczny – bynajmniej nie chodzi mi tu nawet o słowa, czyny, sposób wychowania Tomasza, stał mi się antypatyczny, powiedzmy, psychologicznie, taki nudno-obmierzły, jak zbyt długo przetrzymywany w słoiku ogórek kiszony, którego pleśń już oblazła. Tak jakoś miałem. Żeby było śmieszniej, splendid isolation Beksińskiego nie jest m...
„(...) przez pryzmat doświadczeń życiowych autora” to kluczowa część, która trafność i przenikliwość tych obserwacji stawia pod znakiem zapytania. Przez ten filtr „Podróż do kresu nocy” więcej mówi o samym Celinie i pewnym sposobie patrzenia na świat – tak jak napisałem w komentowanym tekście – niż o samym świecie i ludziach.
Dziękuję za opinię. Myślę, że warto tę powieść przeczytać, chociażby po to, żeby się wypróbować. Autor bardzo się stara zohydzić rzeczywistość :)
Moje wątpliwości budzi metodologia badań, a raczej stosunkowo nieliczna grupa ankietowanych, według mnie niemiarodajna. Osobną kwestią jest fetyszyzacja czytania (książek), której istotą jest ilościowy, a nie jakościowy charakter – czyż nie w ten ideał wstrzeliwały się bzdurne inicjatywy w stylu „Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”?
„Tym razem konkurs dotyczy internetów (...)” - do poprawy.
Ja też dziękuję :)
O, i to jest to. Nażarci bezpośrednimi wizualizacjami, które koniec końców pozbawiają introspektywnych wycieczek, szukamy czegoś o emocjach obdzieranej ze skóry i szatkowanej ofiary, a to są w stanie zaoferować przede wszystkim książki. Delicje. I jak gustownie. A czy zmijen znalazł już informacje, co morderca czuje, jak planuje morderstwo, o czym wtedy myśli i dlaczego, itd. Czy to, jakimś dziwnym trafem, nie wymagało już pieczołowitej kweren...
Wartość tej książki nie leży w historycznym ujęciu ani jej walorach poznawczych, tylko w humanizmie i doskonałym skontrastowaniu sylwetek Brotteauxa, Longuemare'a, Atenais z postacią Gamelina. Bo jakoś dziwnym trafem natura ludzka nie może nigdy dać się związać ideałom rewolucjonistów i zawsze prędzej czy później kończy się terrorem. Spojrzenie Brotteauxa jest do cna ludzkie, a nie utopijne. A jeśli chodzi o wcześniejszą dyskusję, to zajrzałem...
Wciąż trudno. Mimo wszystko.
"Komu bije dzwon" Hemingwaya.
Mam nadzieję, że wystąpi jeszcze ks. Boniecki z wykładem na temat satanizmu. Ach ta biblioszpetka :)
Co ma piernik do wiatraka? Napisałem, że za parę lat nikt nie będzie już pamiętał ani o Jelinek (o tej już mało kto zresztą pamięta), ani o Mo Yanie. O tym ostatnim zresztą aktualnie mało kto wie, chociaż niewykluczone, że trochę ekstatycznych tańców się na nim odprawi za światłym przykładem elit od światowych tryndów. To, czy pisarstwo Mo Yana ma większą wartość od wydalin jelinkowych nie ma tu nic do rzeczy.
Czasami się dziwię, że tak wielu ludzi wciąż traktuje poważnie te nagrody. Połowa laureatów to już dzisiaj zapomniane nazwiska, które i dawniej budziły ogromne kontrowersje (nagrody zgarniali na ogół drugorzędni albo trzeciorzędni literaci, podczas gdy wielcy twórcy, zarówno awangardowi jak i klasyczni, pozostawali bez Nobla). Nie chodzi zatem tylko o ostatnie dwa dziesięciolecia. Znaczna liczba nagród przyznana została wedle sympatii szwedzkich ...
Rzecki był zoofilem, a nie homoseksualistą, a Ir był jego małą "przytulaneczką". Stary Mincel był sadystą i na zapleczu trzymał najpewniej akcesoria do BDSM, dlatego też Katz chodził zawsze taki zestrachany. Nie wspominając już o wyraźnie masochistycznych skłonnościach Wokulskiego i swoistym fetyszyzmie Łęckiej, która miała za sobą niejeden stosunek z posążkiem Apolla.
Miałem dać poniższy tekst w czytatce, ale zobaczyłem, że napisałaś dobrą recenzję, pod którą jest dość gwarno, zatem postanowiłem się doczepić tutaj. Nie zmieniałem już nic w treści. Dmitrij Wołkogonow w książce "Lenin: Prorok raju, apostoł piekła" postanowił dać upust swoim rewizjonistycznym zapatrywaniom. Oto zagorzały komunista, już po "wolcie światopoglądowej" i buszowaniu w moskiewskich archiwach, wydaje trylogię "Wodzowie", w której zdej...
I jeszcze w ramach uzupełnienia: Chciałbym ostrzec przed wstępniakiem Stanisława Miki, który „uziemił” Le Bona przy pomocy typowo propagandowych praktyk. Uwagi, dotyczące ogólników, jakimi posługuje się Le Bon można wytłumaczyć. Autorowi wstępniaka chodzi tu o samą nieprecyzyjność terminu „tłum”, jednakże warto zauważyć, że sam wywód francuskiego autora dotyczy przede wszystkim tłumu w rozumieniu społeczno – politycznym, czyli pewnej zbiorowoś...
Coś więcej poza tym bzdurnym westchnięciem niespełnionego erudyty? Mędrcze, być może na fakultetach poświęconych Oświeceniu doszliście już do nowych odkrywczych wniosków, ale wytykanie komuś łączenia sentymentalizmu z Rousseau jest póki co niepoważne. Jak już się fatygujesz gimnastykować swoje palce erudyty, to nie bełkocz, tylko argumentuj i mów jasno, co, gdzie i dlaczego jest nie tak.
Nic mi nie wiadomo o tym, żebym uchodził za idiotę na tym portalu, także jeśli określasz kogoś w ten sposób, rób to w swoim imieniu. Histeryczna reakcja wcale mnie dziwi.
Ach, ten wredny Kościół; instytucja, która z wszystkich instytucji znajdujących się pod okupacją uratowała najwięcej Żydów. O żadne też zamiatanie i wymiatanie spod dywanu nie chodzi. Ani o to, żebyśmy nie popadli w samozachwyt. Po spłaceniu odszkodowań przez Niemców, organizacje żydowskie skierowały swoje oczy w inną stronę. Początkowo była mowa o bierności, później współodpowiedzialności, a ostatnio już zostaliśmy poinformowani, że powinniś...
Znać maestrię słowa, ale nie rozumiem, jak można bronić "Nostromo" na poziomie kompozycji. Conrad rozlał budyń, a potem zaczął w nim rzeźbić, czy to świadczy o wartości tej książki? Ogromny, źle doszlifowany materiał. Sylwetki bohaterów zbudowane przy pomocy wieloakapitowych opisów w narracji trzecioosobowej nie uzyskają żadnej materialnej ciężkości w czasie trwania fabuły. Ich całokształt budowany jest właśnie przez te opisy, co sprawia, że prze...
Wypieszczone, wycackane, wystylizowane z nieuniknioną warstwą epickości, krótko mówiąc: milion lat świetlnych od powieści J. R. R. Tolkiena. Ale kokosy powinien zbić, wszak o to tylko chodzi.
"Do stworzenia pełnej recenzji poruszającej wszystkie motywy od a do z potrzeba solidnego przygotowania z teorii literatury, literaturoznawstwa, psychologii, filozofii itd., a na to niestety, jak pisał klasyk, <<umysłu mi nie staje>>" E tam, to już praca badawcza, a nie recenzja (nawet "pełna").
Czyżbyś brał jakieś prywatne kursy z postkolonializmu?
Dobra recenzja. Mną również owładnęło coś na kształt nostalgii podczas czytania "Doliny Issy". Prawie każde wakacje spędzałem w dzieciństwie na wsi u dziadków, a i w roku często tam bywałem. Cieszę się, że miałem szansę poznania dzieciństwa od tej strony, a że w pobliżu mieszkali moi kuzyni, to i bawić się miałem z kim. A jeśli chodzi o książkę, to nie uważam jej za arcydzieło, ani za największe dokonanie Miłosza, jednak to właśnie do tego utworu...
Płonne nadzieje, Inis! Ja wprawdzie listu nie podpiszę, ponieważ wychodzę z założenia, że katolicyzm powinien być katolicyzmem, a nie ekumeniczną hybrydą i mówię to jako nie - katolik. Natomiast neutralność światopoglądowa Biblionetki może budzić obiekcje, zapewne ten kaganiec nałożony na użytkowników jest powodem kolosalnej przewagi wątków konkursowych, itp. Ale nie nasz folwark, zasady ustala góra. Jej prawo. Jak komuś nie pasuje, może tu nie w...
Ja w sprawie tekstu Mateusza Wielgosza, który jest odpowiedzią na artykuł Ewy Drab w "Stopklatce". Krótko: Rzeczywiście tendencja do rozmiękczania istnieje we współczesnym kinie akcji; istnieje także tendencja do nadawania pozornego realizmu po przez pozorną psychologizację postaci - ma to skutki opłakane, ponieważ wychodzi z tego ni pies ni wydra. Dramat nie powstanie, bo taka psychologizacja jest grubymi nićmi szyta i na potrzeby dynamiki sc...
Ciekawe, czy macie w planach też podobne inicjatywy w innych miastach (mnie interesowałaby Warszawa).
A, to przepraszam. Nie pozostawiło to żadnych śladów w mojej pamięci.
Nie biorę Prusa od roku, ale w ostatnich dniach przyszyły do mnie wydane wreszcie "Literackie notatki o kompozycji" (ponad 700 stron) tegoż autora, także szykuje się ponowny detoks w ramach którego zaaplikuje sobie pewnie "Anię z Zielonego Wzgórza" albo "Dzieci z Bullerbyn" Nie będę już spierać się o te sentymenty, bo rzecz ma się chyba w innym rozumieniu pojęć. A o pojęcia na ogół nie ma co łamać kopii. Sentymenty i sentymentalizm zawsze koja...
Gdy widzę, że ktoś pisze o "Lalce", to już mi siebie szkoda. Najczęściej jestem świadkiem powierzchownego odczytania powieści Prusa. W Twoim przypadku - jak na pierwszą lekturę "Lalki" - i tak nie wygląda to źle. Wyszedłeś poza hipotetyczne zauroczenie panoramą Warszawy oraz socjologią i zwróciłeś uwagę na warstwę psychologiczną. Wciąż jednak roztrącasz tylko przybrzeżny muł, nie wiedząc, że kilka metrów dalej jest głębia. Nie wyczułeś czym pulsu...
Twój tekst skłonił mnie do sięgnięcia pamięcią do czasu, kiedy czytałem powieść Odojewskiego, a także do notatek i za nic w świecie nie potrafię połączyć owego podziwu natury, o którym wspominasz, z treścią książki. Naprawdę jest tam czas na rozglądanie się wokół, kontemplowanie, zachwyt, a nawet chociażby nostalgię (ta może przewija się w kilku fragmentach)? W moim odczuciu "Zasypie wszystko, zawieje..." pokazuje nam ziemię chaosu i ludzkich nam...
Nic, tylko ręce załamać! Wszak napisałem, że błędem jest odczytywanie tej literatury w całkowitym wyabstrahowaniu od tego, co mamy dzisiaj. I nie chodzi tu o proces sztucznej aktualizacji, ale o ciągłość w procesie tworzenia się nowoczesnej podmiotowości i innych aspektów znamiennych dla naszej epoki. Wspomina o tym w swojej pracy Gloger, i ja, o złudna nadziejo, próbowałem zasygnalizować to w powyższym tekście. To nie jest zabawa teoriami, które...
Recenzja i komentarze są dowodem na to, że książka z powodzeniem poddała się procesowi aktualizacji. Problem inności stanowi bowiem leitmotiv naszych czasów, a perspektywa podmiotowa jest dominująca, stąd wnioski o "szukaniu własnej tożsamości". Tak, w XXI wieku jest to palący problem, bowiem nasza tożsamość jest w gruzach. Powieść Orzeszkowej jest natomiast odzwierciedleniem scjentystycznych obsesji pokolenia młodych pozytywistów, a problem asym...
Proszę bardzo. Cieszę się, że przypadł Ci do gustu.
Dziękuję.
Pierwowzór - czyli "Niebo nad Berlinem" - jest o wiele, wiele lepszy. Nie wiem, na ile jesteś obyta z kinem, ale film Wandersa może przytłaczać bogactwem treści. Anioły potrafią czytać w myślach i większą część filmu stanowi coś na kształt strumienia świadomości, tzn. pojawiają się urwane myśli napotykanych osób. Jest tam sporo lirycznych i metaforycznych partii. Wątek miłości anioła do akrobatki z cyrku jest istotny i w pewnym momencie zaczyna w...
To nowsza, bardziej "holyłódzka" wersja "Nieba nad Berlinem". W sumie, może powinnaś pójść za tą radą i obejrzeć "Miasto aniołów", a film Wandersa lepiej sobie odpuść.
Szkoda, że szukasz tylko książki, bo "Niebo nad Berlinem" pasowałoby do tego idealnie. Jest to świetny, poetycki i niezwykle klimatyczny film Wima Wendersa. Scenariusz Petera Handke i wspomnianego reżysera wydany został wprawdzie w formie książkowej, ale nie ma polskiego tłumaczenia, o ile mi wiadomo i nie jest dostępny w Polsce. http://www.amazon.de/Himmel-%C3%BCber-Berlin-Ein-Filmbuch/dp/351802406X
Gwoli wyjaśnienia, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, to pod zaborem rosyjskim nie było źle. Było dobrze. Do recenzji nie jestem przekonany. Nie lubię tekstów, w których pada wiele wzniosłych i wybitnie pochlebnych epitetów, które należy przyjąć na wiarę. Znać jednak entuzjastyczne, młode, dziewczęce pióro, więc pewnie jeszcze się wyrobisz, tym bardziej, że samo sklejanie zdań idzie Ci bardzo dobrze. Jeśli przeholowałem w swoim krytykanctwie,...
Jeszcze nie czytałem. Ani biografii, ani utworów Lovecrafta. Ale słusznie nagroda przyznana właśnie tej recenzji. Gratuluję.
Bo nie ma innej opcji wyboru, niestety. A szkoda, bo chyba każdy, kto miał okazję zapoznać się z pracą Nycza - ale też pewnie z wieloma innymi naukowymi publikacjami odnotowanymi w Biblionetce - odczuwa jakiś dysonans. Literatura popularnonaukowa na pewno to nie jest.
O. Do Bukowskiego ciągle się zabieram i zabrać się nie mogę, bo myślę o jego twórczości globalnie i jakoś czasowo tego w wyobraźni pogodzić nie mogę. Nie wiem więc, czy to jest dobra książka. Ale wiem, że ten tekst powyżej jest dobry. Ciekawe, czy pisałaś w amoku "poczytelniczym" (bo czasami tak jest, że po filmie albo książce mówimy przez jakiś czas językiem bohaterów albo narratora, bądź usiłujemy przynajmniej) i stąd te barwne frazy gdzieniegd...
Skoro był Wojaczek i mowa o nihilizmie - który i tak często jest tylko desperackim wołaniem o wartości - to może również Andrzej Bursa?
No, ja polecę może "Przejście przez Morze Czerwone" Romanowiczowej. W przyszłym tygodniu spłodzę jeszcze jakiś tekst o tej książce i umieszczę go w Biblionetce.
Z czystej, niewinnej ciekawości: czym różni się pesymizm w dobrym tonie od pesymizmu w złym tonie? Czy ten drugi jest równoznaczny z broszurami wyznawców New Age i alertami szalonych ekologów?
Bezczelnie i arogancko stawiasz w mniej lub bardziej zawoalowany sposób znak równości między paleniem i piciem. Picie to stygmat psychiczny, który pozostaje u najbliższych alkoholika na zawsze. Nie ma porównania. Kończę, bo to ja zacząłem, a autor - pomimo powyżej głupiej wypowiedzi - ma prawo domagać się dyskusji na temat książki. Przepraszam i pozdrawiam
Ależ nie obawiajcie się! Zaraz po wejściu podatku od książek, Pan minister Zdrojewski obiecał, że czytelnictwo na pewno się zwiększy. Powinniśmy mu zaufać.
Drogi Panie - Pan wybaczy mi tę burżuazyjną tytulaturę - dokonał Pan rzeczy niebywałej: w komentarzu zawarł Pan autokomentarz i niech on będzie podsumowaniem.
Niepotrzebnie się pan fatygował. Wystarczyło podać link do tej zacnej strony: http://www.1917.net.pl/?q=node/2534 Dobrze wszyscy wiemy, że wy robiliście swoje, a my swoje. Wy kierowaliście się wytycznymi obcego państwa i nie widzę potrzeby, żeby nad wami się rozczulać, toteż nie dam się złapać w pułapkę taniej licytacji - i tak każdy rozsądny człowiek wie, że najwięcej krwi mają na rękach wasi ideologowie. Rzecz ma się w fundamentach i...
Ciekawe, czy chodzi o piekło, które pijane świnie urządzają najbliższym.
Ale, czy rzecz ma się w dopuszczalności, czy też w natarczywej ekspansji obcych wyrażeń w miejsce istniejących polskich?
PS acz w przypadku wspomnianego słowa zgadzam się z WBrzoskwinią. Inna sprawa, kiedy jakieś określenia wchodzą wraz z np. nowinkami technicznymi (komputer, video), a inna, kiedy sprawdzone i dobre wyrażenia ("Od redakcji") zastępuje się z uporem śmiesznymi efemerydami, które chyba mają brzmieć inteligentnie. Przepraszam z\za komentarz pod komentarzem.
Bo Polacy nie gęsi, ALE swój język mają. Pozdrawiam purystę językowego.
To by się mijało z celem i prawdą. Taka, a nie inna ocena "Pana Tadeusza" swoje źródło ma w demokracji i rozwoju środków masowego przekazu. Nadeszły słuszne czasy dla katastrofistów, ale nie tych od klęsk naturalnych, lecz katastrofistów etycznych, społecznych, cywilizacyjnych. Będzie jeszcze gorzej i zdaję sobie sprawę, że taka konstatacja trąci twardogłowym pesymizmem. Niestety, wiele osób widzi problem, ale nie widzi źródeł problemu. A one się...
Świetna strona. Tak na oko. Wpisałem "Heidegger" i było. Wpisałem "Jauss" i nie było. Ale na pewno będzie pomocna. Dziękuję!
Kiedy miałem 10 lat obejrzałem 10 minut "Egzorcysty" (1973) i bohaterka tegoż filmu prześladowała mnie przez kilka następnych nocy. Niestety, moja wyobraźnia jest przeczulona szczególnie na punkcie długowłosych dziewczynek w prześcieradłach, które nie bawią się lalkami jak przystało na dziewczynki. Unikam takich filmów. Rozumiem, że niektórzy przechodzą do porządku dziennego po obejrzeniu takiego dzieła, ale rozumiem też, dlaczego podczas wyświet...
Czy ktoś spotkał się z określeniem "wydarować" zamiast "podarować" w sensie: "Nie mogę sobie czegoś podarować"? Czy też jest to charakterystyczne wyłącznie dla mojej rodziny?
Recenzja ma już 5 lat, a gorąca dyskusja toczyła się dwa lata temu i, chociaż brałem pod uwagę napisanie własnego tekstu, postanowiłem wypowiedzieć się tutaj. Na wstępie muszę podpisać się pod pewnymi tezami obecnymi w komentarzu Tajsona i jednocześnie nie zgodzić się z opinią wyrażoną w recenzji. Ewaryst (istnieją dwie wersje jego imienia?) od początku był zwolennikiem Republiki. Jego sylwetka jest słabo naświetlona w początkowych partiach ut...
Ciekawe, czy torby duże. Trzeba tam będzie jutro zajrzeć.
Też uważam, że jest to najsłabsza część Trylogii. To już nie jest powieść historyczna, jak słusznie zauważono, ale romans. Od "Potopu", a nawet "Ogniem i mieczem" dzieli tę powieść przepaść. Oczywiście, wiedziałem, czego się spodziewać po "Panu Wołodyjowskim", ale nie sądziłem, że ckliwa, fikcyjna strona urośnie do takich rozmiarów. Jest to zdecydowanie najbardziej ponura część. Głuche, mroczne, pozbawione życia stepy. Taka też wydaje się Rze...
Bardzo trafna i przejrzysta recenzja. Czytałem ten utwór w tamtym roku i mogę powiedzieć, że ja potraktowałem Iwonę wyłącznie jako figurę przeciwieństwa, katalizator działań i zmian zachodzących na dworze. W ogóle nie doszukiwałbym się w tym dramacie pełnokrwistych postaci, czy to w przypadku tytułowej bohaterki, czy innych postaci. To dramat, w którym tematem jest zagadnienie Formy, a takie nie skonkretyzowane postaci jakoś lepiej się do teg...
To apoteoza wsi czy dworku szlacheckiego? Bo to jest istotna różnica. W tym miejscu warto się zastanowić, dlaczego chłopi, którzy podążali do Łodzi, wybierali pracę tam, a nie życie na wsi. Pozdrawiam
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że książka pokazuje doskonale świat chłopów polskich (zakładam też, że narodowość w przypadku tej warstwy społecznej nie grała jeszcze wtedy takiej roli). W "Chamie" odezwały się tradycyjne u Orzeszkowej fobie, które doprowadziły do podziału na "złe miasto - dobra wieś". Franka jako produkt miejski jest wręcz demonizowana, Paweł (ale także inni mieszkańcy wsi) nobilitowani. Na pewno niesłuszne jest dopatrywanie się...
A pozwolę sobie nadmienić, że w "Lalce" jest też sporo...Lublina. Pierwowzór sklepu (a przecież ten jest w dużej mierze centrum świata "Lalki") znajduje się, owszem, na Krakowskim Przedmieściu, ale w Lublinie. Jan Mincel, pierwowzór starego Mincla z powieści leży na cmentarzu przy ul. Lipowej. Pozdrawiam!
Andersen musiał być nie tylko człowiekiem wrażliwym, ale także nadwrażliwym. A może właśnie to drugie przede wszystkim? Zgadzam się z zastrzeżeniami przedstawionymi w recenzji. Faktycznie, Andersen nie rozpisywał się za bardzo. Dostajemy w jego autobiografii szereg nazwisk i nazw geograficznych, ale nic ponadto. Ewentualnie krótko opisane wrażenia. Niestosowny wydaje się więc tytuł autobiografii. Pozory baśni ma jedynie dzieciństwo opisane pr...
Nie chciałem rozpoczynać nowego tematu i uznałem, że najlepszym miejscem na zgłoszenie mojej uwagi będzie właśnie ten wątek. Chodzi mi mianowicie o pewien szczegół, a dokładniej o ocenę 4,5 i jej odpowiednik słowny. Niestety nijak nie potrafię w swojej wyobraźni postawić wyrażenia "całkiem dobry" nad "dobry". Według mnie to pierwsze świadczy, że danej rzeczy przyznajemy wartość dodatnią z ociąganiem i nie do końca w pełni. Czy naprawdę nie widać ...
Zależy z czym to się wiąże. Bo jeśli z namiętną lekturą romansów, to tak, należy się wstydzić. A jak ktoś nie przeczytał "Lalki", a przeczytał szereg innych wartościowych książek, to nie ma w tym nic wstydliwego. Ale do tego należy przecież dodać jeszcze inne elementy. Ktoś może być kolekcjonerem modeli samolotów z II Wojny Światowej, interesuje się tym okresem, czyta książki dotyczące tych mało przyjemnych dla ludzkości czasów (i nie ma czas...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)