Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
A tak, widziałam tę premierę. Tytuł jest cudowny, niemal tak piękny jak "Światłość w sierpniu". Trochę Faulknera już znam, ale co mi szkodzi powtórzyć ;)
Pięknie dziękuję osobie Mikołajowskiej z Siedlec za Zaścianek . Rozważałam, czy by przyszłego roku nie zrobić sobie rokiem faulknerowskim - no to teraz już nie mam wątpliwości :)
Kolejne potwierdzenie tego, że drugie tomy jakiegokolwiek cyklu się autorce nie udają. To, co w pierwszej części Autokorekty było sympatyczne, humorystyczne i świeże, tu zostało przerysowane tak, że zrobiło się niestrawne.
"Toń" i "Płacz" trzeba czytać po kolei, "Nomen Omen" można niezależnie od nich.
Książka miała wszelkie zadatki na dobre, niewymagające czytadełko, ale bardzo szybko autorka odpięła wrotki i sprawiła, że całość zrobiła się nudna i niestrawna.
O Białorusi dowiedziałam się z tej książki bardzo mało. Za to bardzo dużo - o przygodach autora, jego wędrówkach i pobłażliwej pogardzie, jaką żywi niemal dla wszystkiego, co jest inne niż w jego wyobrażeniach. Nie warto.
Jakie miłe zaskoczenie. Naprawdę dobrze napisana rzecz, zarówno językowo, jak i fabularnie. Motyw bohaterów z książki, którzy zyskują, by tak rzec, ciało, jest co prawda dość ograny, ale autorka ograła go na nowo i bardzo fajnie jej wyszło.
Nie warto. Przekombinowane i absolutnie nieprawdopodobne jest tu wszystko - bohaterowie i fabuła. Liczyłam na ten motyw głuchoty, bo sensowna reprezentacja by się przydała, ale właśnie ten wątek jest potraktowany bardzo na odwal i w zasadzie to tylko niepotrzebny rekwizyt.
Borze zielony, jaka to jest zła książka. Dziwię się, że znane i cenione wydawnictwo wypuściło taki bubel w całkiem niezłej poza tym serii. Szkolne wypracowanie w najgorszym wydaniu, ot co. Już po wypożyczeniu dowiedziałam się, że autorka jest oskarżona o plagiat popełniony w innej swojej książce. Cóż, kilka fragmentów w "Laponii" jest niemal żywcem zerżniętych z Wikipedii.
Ależ ta tendencja nietłumaczenia angielskich napisów ma już co najmniej z rok, hula po wydawnictwach YA aż miło. Wynika z faktu, że takie książki są ostro promowane, nierzadko przez samych autorów, na TikToku. I jasne, że polski nastolatek chętniej kupi książkę, której tytuł już mu się opatrzył na booktoku czy niechby i na bookstagramie. Mnie to irytuje głównie z tego powodu, że jak widzę angielski tytuł, to go omijam, bo zakłądam, że i treść po ...
1. Lewa ręka ciemności 2. Lód 3. Na zawsze w lodzie: Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina
Chodzi o Izaaka Newtona, rzeczywiście wybitnego i wyjątkowego człowieka.
Bardzo dziękuję Biblionetkołajowi M. za aż dwie książki: Najkrótszy przewodnik po sobie samym oraz Znaczy Kapitan . Będzie czytane!
W porównaniu z Czornyjem (Czornym?) Mróz to geniusz suspensu :D To jest pierwsza książka tego autora, która przeczytałam, i nie wiem, czy chcę sobie robić krzywdę czytaniem innych. Szczególnie, że opisy z niektórych okładek mocno sugerują upajanie się makabrą.
Ależ doskonały pastisz na komedie kryminalne! Napisany świetnie, z lekkością i swadą, momentami nieco hiperbolizujący i będący właściwie jednym wielkim rantem na polskich turystów za granicą - ale jakże sympatycznym (i prawdziwym). Nie spodziewałam się takiej rozrywki.
Rany boskie, jaka to jest zła książka. Pełna niedociągnięć, braku logiki, bezsensu, kartonowych bohaterów, rozwiązań z odwłoka wziętych... Epatowanie turpizmem i okrucieństwem jeszcze bym mogła zrozumieć, są ludzie, którzy lubią takie rzeczy. Ale wszystko razem - no nie, po prostu nie. Główny problem polega na tym, że autor zapomina, co powinni wiedzieć bohaterowie, i w rezultacie oni wiedzą dokładnie to samo, co autor - a co nijak nie wynika z ...
Zdecydowanie wybieram "Znaczy kapitan".
Zaskakująco dobra rzecz. Bez zadęcia, bez zbędnego moralizatorstwa, lekko i przyjemnie, a przy tym nie za lekko, ze smutkiem i nostalgią. Nie przeszkadzała mi nawet narracja prowadzona w czasie teraźniejszym – na całe szczęście, dzięki Światłości, nie w pierwszej osobie, bo takiego combo bym nie zniosła. Trochę mnie uwierał wątek romansowy – ale znów, na szczęście, nie był on pierwszoplanowy, a w dodatku przedstawiony bardzo niejednoznacznie i by...
Niespodziewanie natknęłam się na bardzo dobrą rzecz: Po drugiej stronie
Mogłabym wymienić, co mi się tu nie podoba i co jest nie tak, i lista byłaby długa, ale nie chce mi się. To jest książka napisana sprawnie pod względem rzemieślniczym, i tyle. Pomysły niezłe, choć w żadnym wypadku nie nowatorskie, ale za bardzo obudowane osobistymi sympatiami i antypatiami autorki. Krótko: autor ma zawsze rację, a jak się czytelnikowi nie podoba, to znaczy, że jest za głupi, by zrozumieć; biurokracja to najźlejsze zło i najlepiej...
No no, nie spodziewałam się, że to będzie aż tak dobre. Wymagające - uważności, ostrożności, przemyślenia. Wciągające. Każące odrywać się co jakiś czas i jeszcze raz przepowiedzieć sobie wszystkie fakty, żeby się nie pogubić. Z narracją, którą lubię – czyli w formie uporządkowanego strumienia świadomości. Wystarczająco lekkie, żeby nie przeciążyć emocjami; wystarczająco ciężkie, żeby nie zbyć wzruszeniem ramion; balansujące pomiędzy obyczajówką, ...
Mhhh... No nie dowiedziałam się z tej książki za wiele o Timorze Wschodnim. Gdyby nie to, że miałam już wiedzę pozaźródłową, to za diabła bym się nie zorientowała, o czym czytam. To nie jest reportaż sensu stricte, to zapis subiektywnych emocji, spostrzeżeń, wniosków – nie zweryfikowanych w żaden sposób ani nie podpartych przez szerszą wiedzę. Widziałabym tę książkę raczej w serii Sulina.
Nie jest to może najważniejsze, ale ujęło mnie, że autor pisze o osobie niebinarnej w rodzaju nijakim, bo ta osoba tak sobie życzyła, oraz konsekwentnie stosuje feminatywy. Chciałabym, żeby to był standard, a nie zjawisko podobne różowej krowie w zielone cętki. Podoba mi się styl autora, lekki, z humorem, a przy tym przekazujący dokładnie te informacje, jakie są potrzebne, i dokładnie tyle, ile trzeba. Autora zapamiętam i liczę na kolejne jego ...
Z jednej strony – porządne opracowanie, z przypisami, bibliografią i metodologią. Z drugiej – zbyt naukowe, zbyt hermetyczne, zbyt nieprzystępne, wymagające przestawienia się na czytanie książki naukowej, naszpikowane gęsto mnóstwem danych faktograficznych (nazwisk, nazw, pojęć) – nie to, żeby trudnych do zapamiętania, ale w wielu miejscach zbędnych. Z jednej strony – mnóstwo cytatów z pamiętników i wywiadów, przekazany punkt widzenia świadków...
Głupiutkie, naiwne, proste jak budowa cepa, sztampowe, przewidywalne... a jednak na swój sposób sympatyczne. Może dlatego, że doskonale wpisuje się w moje guilty pleasure. Czytadło na jeden wieczór, do przeczytania i zapomnienia, acz z przyjemnością postawię na półce, bo jest prześlicznie wydane.
Świetne! W pełni popularnonaukowe, autorka dba, by nawet skończony laik się nie pogubił. Wie, które informacje powtórzyć, które wyjaśnić dodatkowo, kiedy odesłać do rysunku bądź fotografii. Logiczny, zgrabny wywód, z licznymi przykładami na potwierdzenie bądź obalenie analizowanej hipotezy, a przy tym bez zadęcia i upierania się, że moja racja jest najmojsza. Może momentami jest trochę za dużo samej autorki i jej osobistych doświadczeń, ale tym ...
Zajrzyj na https://35mm.online/, jest tu kolekcja filmów polskich, tych "starych", opatrzonych dodatkowo napisami i audiodeskrypcją. Sama własnie sobie z tego wybieram. Na razie padło na Kieślowskiego - oprócz Trzech kolorów także "Krótki film o miłości" i "Krótki film o zabijaniu". Myślę, że do nieśmiertelnej klasyki można zaliczyć też takie filmy jak: - "Rejs", - "Sami swoi", - "Miś", - "Zakazane piosenki".
Podobało mi się, nie powiem. Dowiedziałam się sporo nowych rzeczy, podanych w fajny, przystępny sposób. Doceniam też, że autor nie silił się na humor w co drugim zdaniu i potrafił podejść z powagą do tematów, które takiej powagi wymagały.
To nie jest książka o jeżach. To jest książka o autorze, którego praca ma związek z jeżami.
Taki ciekawy temat, ale wykonanie... Chaos wszędzie, dygresja na dygresji i dygresją pogania, miotanie się chronologiczne i tematyczne w obrębie jednego akapitu, do tego ciężkie, niezgrabnie zbudowane zdania, nieśmieszne żarty i autorskie wtręty niezwiązane w żaden sposób z tematem. Szkoda.
Bardzo przeciętna książka, robiąca damę lekkich obyczajów z logiki, napisana potwornie złym językiem. To w zasadzie blogaskowe opko, nie wiedzieć czemu wydane drukiem.
M12 - czyżby to był Empirowy pasjans ? Choć tegoż tatusia pasuje jeszcze Cesarski poker
Lubię książki kucharskie, lubię kuchnię wegetariańską i wegańską, lubię próbować nowe potrawy... ale "Jadłonomię" raczej ominę. Próbowałam wiele razy przygotować jedzenie według przepisów z bloga i zawsze - zawsze! - wychodziło mi coś, no, mało smacznego. Nie doszłam, dlaczego, bo wszystko robiłam ściśle według przepisów, a i składniki były takie, jakie mi w pełni odpowiadają. W pełni, ale jednak widocznie w innych daniach.
Tak! O tę właśnie mi chodziło :) Widzę jednak, że dwie książki złożyły mi się w jedną, bo naprawdę byłam przekonana, że dotyczy ona słów już nieużywanych lub zmiany ich znaczenia - czyli tego, o czym są "Zapomniane słowa". Cóż, to oznacza, że kupię dwie książki, a nie jedną :D Dziękuję!
Właśnie się zorientowałam, że nie mogę skopiować Schowka do pliku .odt. W poprzedniej wersji zaznaczałam kursorem całą tabelkę i wszystko ładnie wklejało się do edytora tekstu. A teraz zonk - wkleja się pierwsza i ostatnia pozycja z zaznaczenia, w dodatku się rozjeżdżają. I teraz tak: czy to jest wina dziwnego formatowania schowka, czy ja nie umiem kopiować, czy może nie powinnam wklejać do OpenOffice, tylko do Worda? Kopiowanie jest mi potrzebne...
Znałam i stosowałam zamiast fuksji. Ale porównuję tylko do wersji poprzedniej, bo dla mnie obie są "nowe" :) Gdybym miała wybierać, to pewnie, że zostałabym przy niebieskiej, no ale skoro się nie da, to nie będę płakać, tylko się przyzwyczaję. W sumie i tak korzystam głównie ze Schowka i Katalogu, wszystkie inne teksty są mi obojętne.
W wersji mobilnej - na stronie Schowka rozjeżdżają się kategorie, po których można sortować książki: "Język" jest wysunięty mocno w prawo w stosunku do pozostałych. "Edytuj" i "Usuń" w schowku są bardzo blisko jedno pod drugim, trudno pacnąć palcem we właściwe miejsce. Kolor książek ocenionych mało czym różni się od nie ocenionych. Czy nie można by zostawić tytułów w Schowku fioletowych, tak jak jest to na stronie książki? Wtedy ta strażacka...
Będą, oczywiście :) Jak tylko się ukażą. Wydawnictwo zapowiedziało kolejne części na 13.02 i 01.03, ale zanim do mnie dotrą, zanim przeczytam i zbiorę się z siłami i czasem na tłumaczenie... No, trochę to potrwa. Ale z całą pewnością cykl będzie dostępny po polsku ;)
Tuż przed końcem roku: https://www.4shared.com/office/gCbkPp4xfi/wit_3.html :) Wszystkiego najlepszego W Nowym Roku! :)
Dziękuję!
Torciki są super :) Dziękuję!
Ano, torcik :) Dziękuję za życzenia :)
Mamo kochana, to już 10 lat?! Ha, jeszcze 8 i będę pełnoletnia :D Dziękuję za życzenia!
Nie koniec, niestety. "Świt" jest w trzech częściach, a potem będzie jeszcze "Południe", póki co nie wiadomo w ilu tomach. Z tym że autorka zapewnia, iż cykl jest skończony, teraz to, jak i kiedy będą wydane ostatnie części, zależy od wydawcy.
Dwie części "Świtu" można już czytać: https://www.4shared.com/folder/J_EHYVd8/Wiera_Kamsza.html
To poproszę adres :) Jednak będę mogła wysłać dopiero w poniedziałek.
O! Jeszcze nie wysłałam, więc jeśli właścicielka książki nie ma nic przeciw, mogę puścić do ciebie :)
Mo0onika się nie odezwała, więc w poniedziałek książka poleci do ciebie :)
W porządku, niech tak będzie :)
Tydzień temu napisałam wiadomość do użytkowniczki mo0onika z prośbą o adres. Nie dostałam odpowiedzi, a widzę, że użytkowniczka nie logowała się od 28 sierpnia. Co robić? Jest ostatnia w kolejce. Czekać - a nuż się odezwie - czy odesłać książkę do właścicielki?
Od dzisiaj książka jest u mnie :)
Też poproszę :)
"Pamięć Światłości" to jest, wydał Zysk i S-ka. Fantastyka, może się tłumaczce wydawało, że tak ma być..? Ale ona tam takich kwiatków nasadziła, że chyba wcale nie myślała, tylko tłukła w klawiaturę. W ogóle nie zapoznała się z poprzednimi częściami i nazwy własne tłumaczyła, jak jej pasuje, albo i nie tłumaczyła w ogóle (jak od początku cyklu "Children of Light" było tłumaczone jako "Synowie Światłości", tak tłumaczka zrobiła z tego [no owszem, ...
Pierwszy tom jest już przetłumaczony, została tylko redakcja. Staram się, żeby na dniach tekst poszedł do bety. W każdym razie - wszystkie części będą na pewno dostępne w tłumaczeniu :)
Faktycznie, było takie! Gdybym sobie przypomniała o Chmielewskiej, to pewnie łatwiej byłoby mi znaleźć właściwe słowo - te resztki tak mnie ogłuszyły, że długo nie mogłam sobie przypomnieć, co właściwie powinno być zamiast nich :D
"Cholernie irytuje mnie to, że tak powszechne jest przekonanie, że znajomość języka równa się znajomość branży, kontekstu i znaczeń." - och, jak ja cię rozumiem! Mnie to doprowadza do szału, jak mi się zgłasza ktoś z instrukcją obsługi spawarki albo z tekstem o astrofizyce i dziwi się, że łagodnie odmawiam, bo przecież jak to, przecież jestem tłumaczem, przecież mam umieć wszystko! O zgrzytanie zębów przyprawiają mnie też ludzie, którzy przysyłaj...
"Płaski teleskop" przypomniał mi o tym, jak może zdenerwować brak redakcji książki tłumaczonej przez dwóch tłumaczy. U jednego bohater, żeby przyjrzeć się sytuacji na polu walki, przykładał do oka lunetę, u drugiego - ten sam bohater w tym samym celu do tegoż oka przykładał zwierciadło. To zwierciadło tak bardzo mi do niczego nie pasowało, że nie zdzierżyłam i zapytałam anglojęzycznych znajomych, czy możliwe jest pomylenie tych dwóch słów w angie...
Bardzo możliwe, że to to! Jutro będę w bibliotece, to sprawdzę :)
Sama bym chciała takiego klienta! Z pazurów bym nie wypuściła :D "Człowieka rozsądnego" w jakiś sposób jestem w stanie zrozumieć, bo to wyrażenie leciało konsekwentnie przez cały tekst. Tłumacz się po prostu na nim zafiksował, sama tak miałam - radośnie sobie kiedyś tłukłam "Ministerstwo Spraw Zewnętrznych" i przez 30 stron nic mi nigdzie nie zaświtało. Na szczęście wyłapałam błąd przy sczytywaniu i aż się za głowę złapałam, że jak mogłam zapo...
Przy tłumaczeniach branżowych, szczególnie technicznych, baza słownikowa to jest podstawa i są tłumacze, którzy bez takiej bazy od klienta nie chcą pracować albo zastrzegają w umowach, że możliwe są rozbieżności. Mnie moje kochane biuro tłumaczeń podrzuca do redakcji wszystkie teksty w jakikolwiek sposób związane z historią, nie bacząc, archeologia to, historia sztuki czy może katalog muzeum bursztynu. Z tym że ja dobrze wiem, na co mnie stać i j...
W takim razie marny nasz, czytelników, los, jeśli nikogo rozsądnego już się w tej branży nie znajdzie. Choć może można sklonować? ;)
I mogłabyś żądać niewyobrażalnych stawek :) Znajomy tłumacz podzielił się historią, kiedy to jego klient twierdził, że skoro tłumacz bardzo dobrze zna język, to znaczy, że tłumaczenie zajmie mu mało czasu - a skoro tak, to nie powinien się domagać wysokiej stawki, tylko tę stawkę obniżyć (no bo jak mało czasu, to za co płacić, prawdaż). Co innego, gdyby nad tym tłumaczeniem siedział baaardzo długo, bo musiałby sprawdzać co drugie słowo... Tak ...
W zeszłym roku przeczytałam 100 książek. Kiedy napomknęłam o tym w luźnej rozmowie, usłyszałam, że to niemożliwe, że chyba nic innego nie robiłam, tylko czytałam, no ale prawda, ja nie pracuję, więc mogę sobie pozwalać na taką stratę czasu, ale mieszkanie to pewnie miałam zapuszczone, i tak dalej, i tym podobne. Poczułam się, jakby mi ktoś dał w twarz, bo nie dlatego wymieniłam liczbę, żeby się chwalić, ale dlatego, że zostałam zapytana, jak dużo...
Kończę czytać i zaraz będę prosiła o adres następną osobę - tylko nie wiem, kto nią jest. Na liście wpisana jest po mnie Szeba, ale w komentarzach widzę, że przed Szebą zgłaszała się Evusia.
Książka od dzisiaj u mnie.
Brzmi jak Życie na sprzedaż
Mam niejasne wrażenie, że nawet okładka była już gotowa i podano termin premiery. Rosjanie niestety nie tłumaczyli. Chyba że gdzieś krąży jakieś nieoficjalne tłumaczenie, ale jeśli nawet, to nie znalazłam.
Tym bardziej, że nie wydano tylko jednego - ostatniego - tomu. W przypadku Louis McMaster Bujold wydawca porzucił też cykl "Barrayar" i w porównaniu z tym, co już wydali, do wydania zostało mało, jakieś cztery czy pięć części.
Najbardziej bym chciała przeczytać całą serię "NightRunner" Lynn Flewelling (mogłabym niby przeczytać w rosyjskim przekładzie, ale jakoś nie lubię rosyjskich tłumaczeń książek anglojęzycznych), ale i "Światem Pięciu Bogów" bym nie pogardziła. Z takich lżejszych - chętnie bym doczytała "Protektorat Parasola" Gail Carriger.
Co jakiś czas szukam podobnego przedsięwzięcia (bo lista niedokończonych cykli frustrująco rośnie) i do tej pory nic nie znalazłam. A jaką książką byłbyś zainteresowany?
Znalazłam taki link: http://katedra.nast.pl/news.php5?id=17643 Liczba propozycji w późniejszym czasie znacznie się zwiększyła, dołączono m.in. fantastykę rosyjską.
Projekt był na etapie sprawdzania, czy się opłaca. Sprawdzano, ile osób zadeklaruje się, że kupi książki z proponowanych cykli. Na ile pamiętam, chodziło o wersje papierowe, nie wiem, czy w ogóle było brane pod uwagę, że książki mogą wyjść jedynie w formie e-booka. Co do tłumaczy - sama napisałam informację, że swoje amatorskie tłumaczenie jednego z cykli chętnie udostępnię do "prawdziwego" wydania, ale już nie otrzymałam odpowiedzi, a krótko pot...
Nie. Projekt został zawieszony po śmierci pomysłodawcy.
Czytałam jakiś miesiąc temu, to jeszcze pamiętam :) No i pewnie dlatego, że strasznie tę książkę zjechałam, a jak mówię do kogoś, co mi się w lekturze nie podoba, to zawsze lepiej zapamiętuję ;)
Był fragment, opisujący, jak Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu I to jest koniec, więcej scen z jej udziałem nie ma.
Mogę ustawić się w kolejce?
Ja! Ja chcę! Ale nie muszę być pierwsza w kolejce, mogę być trzecia :)
Część pierwsza ostatniego tomu jest już dostępna. Dzisiaj ją dorwałam, za parę dni będę czytać - więc gdyby ktoś chciał spoilery, to informuję, że pojawią się na blogu.
Ponieważ zobaczyłam tu fragment, którego się nie spodziewałam, a który mnie uradował i rozczulił niemożebnie, to czym prędzej zdecydowałam się na udział w konkursie :) I pierwszy mail z danymi awanturników już poszedł!
Wydawnictwo Eksmo umieściło pierwszą część "Świtu" w zapowiedziach na kwiecień.
A są, są :) Ostatni tom będzie się składał z kilku części, do pierwszej jest już gotowa okładka oraz ilustracje wewnętrzne. Konkretnej daty premiery jeszcze nie ma. Autorka udostępniła kilka ilustracji oraz spoilerów - w kwestii tych pierwszych można zajrzeć tu: http://odblaski-eterny.blogspot.com/2017/03/a-jednak-sie-kreci.html
Oj, znam, znam, aż za dobrze! Prawda, jak przedpiścy, w podręcznym stosiku mam coś koło 50 książek, ale się uparłam, że wybieram najpierw cztery, a potem z tych czterech jedną, po czym z żelazną konsekwencją czytam trzy pozostałe. Potem znów cztery i tak w koło Wojtek :) A i tak zawsze mam poczucie, że chciałabym czytać szybciej, bo już nie mogę się doczekać następnej... i często jest tak, że czytam cztery naraz :)
Bardzo, bardzo dziękuję Mikołajce z Siewierza za "Księgę szeptów" :) Omal nie zaczęłam czytać chwilę po otwarciu paczki, ale jednak się powstrzymałam i książka grzecznie poczeka do świąt - położę pod choinką, bo przecież to prezent :) Wszystkiego najksiążkowszego, Mikołajko!
Policzyłam, z ciekawości, własne zakupy i mogę stwierdzić, że jestem z siebie dumna - od początku roku ledwie 20 książek! Dwadzieścia! A nie sto dwadzieścia, jak jeszcze rok wcześniej :) Będą jeszcze na pewno cztery, bo te tytuły chcę mieć, no i liczę się z tym, że coś sobie kupię pod choinkę. Ale i tak nie przekroczę trzydziestu kupionych książek, co niewątpliwie jest sukcesem :)
Bardzo proszę nie traktować mnie protekcjonalnie, nie masz do tego żadnych praw ani podstaw. I tak, kończę tę wymianę poglądów, żałuję tylko, że w ogóle dałam się w nią wciągnąć. Ale naprawdę liczyłam na to, że dowiem się czegoś o samej książce.
Oczywiście, że wierzę, bo tak właśnie powinno być - w przypadku człowieka mają się liczyć umiejętności, a nie opakowanie. W przypadku książki - zawartość, a nie okładka. Nie mówiąc już o tym, że pseudonimy w literaturze to kwestia stara jak świat, niby dlaczego "Bronka" miałaby wyglądać na okładce gorzej niż "E...ly".
Y? Co ma piernik do wiatraka? Czy to, że uwielbiam zwariowaną, kolorową biżuterię, świadczy o mnie jako o fachowcu? Czy to, że przedstawiam się zdrobniałym imieniem, świadczy o tym, że gorzej będę pracować? Liczą się chyba wyniki, a nie okładka?
Autorka milczy na ten temat strasznie. Na początku czerwca komuś z wydawnictwa, odpowiedzialnemu za prowadzenie strony Vkontakte (ichni Facebook), wyrwało się, że książka jest już skończona i została przekazana redaktorowi. Na co osoba, odpowiedzialna za kontakty z prasą i szeroko pojętym fandomem, natychmiast tę wiadomość zdementowała. Krótko mówiąc, nadal nikt nic nie wie.
:) Wrzucaj, wrzucaj :) I czytaj :)
Oczywiście, fazę wtedy złapałam potężną - tak potężną, że douczyłam się rosyjskiego tylko po to, żeby przeczytać pozostałe tomy :) No a Roke Alva był najbardziej interesującą postacią pierwszej i drugiej części ;)
Sprawdziłam - Czerwień na czerwieni , co ma dużo sensu, bo na Biblionetkę trafiłam w poszukiwaniu informacji o kolejnych tomach :) Trafiłam... i zostałam :)
Chciałam napisać, że nie mam stosiku, za to mam obudowaną półkę "do przeczytania", i to tak wypchaną, że już się nic nie mieści i coraz to nowo kupione/pożyczone/wyszperane książki lądują na obudowie... no i uświadomiłam sobie, że te na obudowie są poukładane w stosiki :) Poza tym tuż przy łóżku, nie na podłodze co prawda, ale na kanapowych płaskich poduszkach (do niczego mi niepotrzebnych) leżą trzy malutkie stosiki: w czytaniu (zaledwie trzy ks...
Bo mnie znajoma zachęciła, mówiąc, że to tak dziwna książka, że ona chce z kimś o niej pogadać, bo może jednak dziwna jest nie książka, tylko znajoma :) No to czytam, bo co mi szkodzi. A poza tym od czasu do czasu lubię pomęczyć się ze złymi książkami - moją guilty pleasure niezmiennie pozostają książki Katarzyny Michalak, na ich tle Bonda to mały pikuś ;)
Po faktycznie dobrych "Polskich morderczyniach" kryminały Bondy rozczarowują. Przeczytałam dwa, a że jestem masochistką, to aktualnie męczę trzeci. Poprawy nie widzę, niestety. Swoją drogą, w "Tylko martwi nie kłamią" strasznie mnie irytowało wpychanie angielskich wyrazów i zwrotów do narracji. Od "Wszystko było bardzo correct." aż mi się ciemno w oczach zrobiło. Z kolei zabawa związkiem frazeologicznym "zejść z tego świata" przyprawiła mnie...
Wracałam ci ja ostatnio z konwentu z mocnym postanowieniem kupienia trzech książek, kupienia ich w księgarni internetowej, bo konwent był kameralny i miał tylko jedno stoisko książkowe, na którym akurat nie było tego, co chciałam. Siadłam zatem przed komputerem, wrzuciłam do koszyka Gambit i Łaska , po czym zawahałam się na dłuższą chwilę, bo nie mogłam sobie przypomnieć, co miało być tą trzecią chcianą. Myślałam długo. I bezskutecznie. Zirytował...
Chciałam tylko zwrócić uwagę, że w przypadku powieści sf za lata 2004 i 2005 dwukrotnie umieściłeś "Illion" Simmonsa. Tymczasem w 2005 tę nagrodę zdobył Neal Stephenson za Cykl Barokowy.
Popieram Marylka, świętą prawdę mówi - książki są do mania :) Sama mocno ograniczyłam kupowanie, bo wiadomo: brak finansów, brak miejsca, poza tym mam blisko domu świetnie zaopatrzoną bibliotekę (zaopatrzoną także w nowości). Jak dotąd udało mi się kupić zaledwie 12 książek w tym roku. Byłabym z siebie dumna, gdyby nie to, że 10 z nich kupiłam w ciągu ostatniego tygodnia... No ale taka promocja w MAGu, i w dodatku na książki, które chciałam mieć!...
Zapomniałam o linkach. Opierałam się na tym: http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Wielka_w%C4%99dr%C3%B3wka i na tym: http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php/Jean_M._Auel
Z tego, co widzę, to w wydaniach z lat 2003 i 2011 "Wielka wędrówka" i "Rzeka powrotu" zostały połączone w jednym tomie jako "Wielka wędrówka".
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)