Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Czy można tę książkę traktować jako niezależną powieść i brać się za nią bez zamiaru czytania kilku kontynuacji? Kontynuacje zostały napisane jedna za drugą w krótkim czasie kilkanaście lat po pierwszej części i przy współudziale innego pisarza; jak gdyby takim prawdziwym i jedynym słusznym "spotkanie z Ramą" był tom pierwszy, napisany przez Clarke'a jako gotowa powieść bez zamiaru jej kontynuowania.
Amy Winehause? Wiem, że nie była pisarką. ale chciałbym.
A czy pierwszy tom, "Gra Endera", można przeczytać jako samodzielną powieść, bez zamiaru czytania kontynuacji?
Trzeba po prostu wiedzieć przed wzięciem się za czytanie, że to jest typowe hard s-f; czyli, że nie dla każdego. Ale rozumiem, że książka może wymęczyć - sam się zmęczyłem, chociaż po skończeniu stwierdziłem, że jest bardzo dobra.
To prawda. Pomysły i rozmach są imponujące. Dodam tylko, że warte przeczytania jest jeszcze "Odzyskanie czasu" Baoshu - jest to "czwarty tom" serii wydany za przyzwoleniem Cixina Liu; zaryzykuję stwierdzenie, że równie dobry jak oryginalna trylogia a rozmachem i skalą przedstawionych wydarzeń nawet go przewyższa. Baoshu podjął się nie byle czego ale dał radę; zdziwiła mnie tylko niska średnia ocena (i mała ilość głosów) dla tej książki.
Pierwsze słyszę o tej książce. Stephenson - coś mi się obiło o uszy ale też nie znam. Z trylogii Egana Pierwszy tom - Kwarantanna - czytałem, też twarde sf ale bardziej przystępne niż Diaspora; jest tam sporo o fizyce kwantowej - funkcja falowa, kolaps funkcji falowej, superpozycja... Ma to duży wpływ na fabułę.
Chyba najtwardsze sf, jakie czytałem.
Też oceniłem "tylko" na cztery, moim zdaniem na więcej nie zasługuje. Nic specjalnego.
Chyba jednak nie był najlepszy, był "tylko" jednym z najlepszych, ale na pewno mógł być najlepszy. Lubię go oglądać na YouTube.
Tak, właśnie to; wydane razem z jeszcze jednym opowiadaniem. Czytałem dawno temu. Jeśli ktoś lubi takie klimaty jak np. bardziej znany "Buszujący w zbożu", to polecam.
Tak dawno napisałem ten komentarz, że już się z nim tak nieszczególnie zgadzam. King potrafił pisać naprawdę dłuuugie książki, ale "Wielki marsz" - teraz tak uważam - chyba jednak nie powinien być krytykowany za zbytnią długość. Jeśli chodzi o motyw samotności w "Wielkim marszu" było jeszcze takie opowiadanie pod tym względem podobne - "Samotność długodystansowca", naprawdę niezłe.
Do dziś nie wiadomo, czy to prawda. Ale czy wątpliwości te nie dotyczą tylko pierwszego z czterech tomów "Cichego Donu"?
Właśnie planuję przeczytać w najbliższym czasie. Ale pierwsze części "Rambo" i "Rocky" to były dobre filmy.
No witam. Dyskusję, do której mnie odesłałeś przeczytałem. Ciekawa rozmowa, ciekawe komentarze, chociaż osobiście nie opowiedziałbym się po żadnej z jej stron, demokracja mnie rozczarowuje, jednocześnie nie zdobyłbym się na opinię, że wolałbym być poddanym. Dorzucę tylko dla dobra dyskusji pod powyższą wypowiedzią swoją uwagę nt. rojalizmu chłopstwa w czasach rewolucji francuskiej. Tematu wprawdzie nie zgłębiałem ale nie wątpię, że to nie najniż...
Że, zdaniem niektórych, zajęci pracą ludzie książek nie czytają (jak gdyby lubiący literaturę nie pracowali) przypomina mi, że parę razy zapytano mnie "ale po co ty to czytasz?" albo innym razem "ale co ty z tego masz?" - "masz" w sensie dosłownym, jaką materialną korzyść. Tak za jednym, jak i za drugim razem byłem tak zaskoczony w ten sposób postawionym pytaniem, że nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć - pewnie zabrzmiało to dla pytającego jak...
Mam trochę odmienne zdanie od Ciebie jeśli chodzi o dwie rzeczy, o których piszesz. 1. "...Hobby mało poważne, a ja - dziwna..." moim zdaniem problem polega na tym, że "obnosząc się" z zainteresowaniem literaturą, zwłaszcza tą ambitniejszą, można sprawiać raczej wrażenie snoba niż dziwnego, co chyba byłoby jeszcze gorsze. No ale co zrobić, jeśli ktoś naprawdę uwielbia Dostojewskiego np.? Wyobraź sobie w towarzystwie osób, które nic nie czytają, ...
A tak na poważnie, jeśli zna się kogoś i zainteresowania tej osoby, to jak najbardziej można w ten sposób zaimponować, w przeciwnym razie skutek może być nawet odwrotny. Pamiętam taki fragment z "Rodziny Połanieckich" - grupa znajomych zwiedzała Rzym (chyba), była tam kobieta i dwóch zainteresowanych nią mężczyzn, pierwszy z nich się jej nie podobał, drugi - tak. Ten pierwszy całą noc czytał książkę o miejscach, które mieli oglądać. Następnego dn...
"Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!" - pamiętam, było takie hasło. Niby fajne, ale nie zauważyłem, żeby działało. A próbowałem. Bycie oczytanym to raczej słaba metoda na podryw.
Skończyłem właśnie "Zwierciadło piekieł"; oceniłem na 4,5. "Czarnego anioła" czytałem dawno temu (zmieniłem mu swoją ocenę, stwierdziwszy, że jest krzywdząca) i z ciekawości chciałem zobaczyć jakie ma ta książka opinie. Natknąwszy się na powyższy komentarz pomyślałem, że się z nim nie zgadzam (nie licząc tego, że zakończenie słabe), i wtem zdałem sobie sprawę, że sam go napisałem. I teraz takie moje spostrzeżenie na własny temat - kiedyś, mając t...
Nie, nie, było trochę inaczej. Na dzień dobry, zanim napisałem coś konkretnego, zasugerowałeś mi, że powinienem poczytać coś więcej niż tylko GW, której nigdy w życiu nie czytałem, a to jest szufladkowanie. Chodzi mi tylko o tę GW; bo, że Kieżuna czytałem i że go cenię, to fakt, więc możesz uważać, że w swojej opinii o nim nie mam racji i OK, ale zaliczając mnie do czytelników gazety, której nawet nigdy nie przekartkowałem sprawiłeś, że poczułem ...
Ale Kuba Grom ma rację. Chociaż zdajesz się być osobą o sprecyzowanych, popartych argumentami poglądach, z szufladkowaniu nieznanych sobie ludzi w niczym nie ustępujesz lewakom. Rozmawialiśmy tu raz i na dzień dobry zaliczyłeś mnie do tych, którym przydałoby się poczytać coś poza Wybiórczą, której nigdy w życiu nie czytałem i nie zamierzam. Wybaczyłem Ci to oczywiście ale nie zapomniałem i teraz wypominam, skoro narzekasz na szufladkowanie.
Tak właśnie myślałem, że w końcu ktoś poruszy ten temat. Owszem - nie bez pewnych racji, przecież ci konserwatywni faktycznie stanowią mniejszość nagrodzonych do tej pory. Podobno J.P. Sartre, jedyny, który odmówił przyjęcia Nobla (komunista, nawiasem mówiąc), tłumaczył, że tego typu nagrody to zinstytucjonalizowanie literatury. Myślę, że miał dużo racji.
O wierze rzecz jasna wspomniałem, żeby pasowało do porównania z agnostykiem, zresztą piszesz, że wiesz, co miałem na myśli, więc ok. Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam.
Dyskusję na pewno przeczytam, zawsze warto zapoznać się z różnymi spojrzeniami na różne sprawy. Odwołując się do wyboru Chilijczyków powinienem może tę myśl rozwinąć. Nie jestem entuzjastą demokracji, jestem świadom tak jej zalet, jak i niewątpliwych wad. Ale co by o tym nie myśleć, jakaśtam demokracja w Chile była i wypadałoby, żeby obcy kraj to uszanował. Gdyby była tam monarchia, czy jakiś autorytarny rząd też bym tak uważał. Widzę, że masz ...
Tak, pamiętam, że czytając niektóre z tych przypisów byłem zmieszany. Ale pamiętam też, że niektóre dawały do myślenia - to właśnie książki dowiedziałem się, że istniało coś takiego jak Bereza Kartuska, temat obecnie kompletnie przemilczany.
Faktem jest gdzie jest Kuba a gdzie Chile. Ale dlaczego tak jest i co by było, gdyby coś poszło inaczej, to już są interpretacje, a poglądy polityczne ludzi opierają się na interpretacjach, gdyby opierały się na faktach, to wszyscy mieliby jednakowe. W odpowiedzi na tę katastrofalną politykę mógłbym powtórzyć drugi akapit mojej wcześniejszej wypowiedzi, ale zatoczylibyśmy błędne koło w tej dyskusji i moglibyśmy tak do znudzenia. Z tym ZSRR masz...
A ja uważam, że Phi ma rację. Mimo drobnych nieścisłości, na które zwróciłeś uwagę. Nie powinno się śmiać z takich rzeczy. Czy ustrój o który walczyli, był słuszny, czy nie, to nawet nie takie istotne - można uważać, co się chce - ale walczyli o lepsze jutro a liczmy się z tym, że, kto wie, może przyjdzie taki czas, że ogólnie przyjęte zostanie, że patriotyzm to taki zabawny zaścianek, i powszechne będą opinie typu ""Kamienie na szaniec" mają wpr...
Do tego wielkiego kapitału powinienem dodać jeszcze całe kraje (np. USA), nie miałem na myśli tylko koncernów itp. Kryzys można zorganizować, niezadowolenie społeczne też, bankructwo, bunt "oddolny" (weźmy chociażby ten dziwny komitet obrony... cośtam dalej, założony niedawno w Polsce) - wszystko; tak samo można wspierać uległy sobie rząd. W kryzysie i późniejszym rozwoju Chile tak głęboko maczała palce strona amerykańska, że trudno na ich podst...
Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko, że Benny stał przed mównicą i wypowiadał różne mądrości życiowe. Tę zapamiętałem, bo szczególnie mi się spodobała.
Też nie jestem zwolennikiem rozdawnictwa (nie polityki socjalnej, tylko rozdawnictwa). Nie miałem na myśli, że Ty szydzisz z proletariatu. Po prostu Twoja wzmianka na ten temat przypomniała mi taką moją myśl. To było tak na marginesie, nie skierowane do Ciebie. Przepraszam, jeśli poczułeś się urażony. Z tą edukacją wziąłem od Witolda Kieżuna, którego niezwykle cenię i polecam. Myślę, że wiedział, co twierdzi. A z Chile to już się w ogóle nie ...
No nie, żaden ze mnie michnikowszczyk. Mam mieszane poglądy, w pewnych kwestiach lewicowo-prawicowe, w innych prawicowo-lewicowe. Symbioza z wielkim kapitałem jest i u lewicy i u prawicy, tyle że, jeśli lewica dąży do socjalizmu a prawica do kapitalizmu, to w przypadku tej pierwszej taka symbioza jest dziwna. Z tą nieudolnością socjalistów w kwestiach gospodarczych się nie zgodzę. Weźmy kryzys w Wenezueli. Niby świetny przykład na tę właśnie nie...
Mam na myśli, że, moim zdaniem, lewica ewoluowała w jakimś niedorzecznym kierunku, rzeczy, które miały być istotne (gospodarka, ekonomia, cała ta sprawiedliwość społeczna) przestały mieć znaczenie na rzecz kwestii obyczajowych - a tu mamy popadnięcie w jakąś skrajność (sam jestem osobą tolerancyjną ale w normalnym, słownikowym znaczeniu tego słowa). Świetnym przykładem tego jest pewien polski polityk, znany z zabawnych gaf, niedawno odszedł z pol...
Jacy tam czerwoni, raczej różowi albo tęczowi. Chociaż sam mam poglądy poniekąd (poniekąd!) lewicowe, to współczesną lewizną, tzn. lewicą jestem zniesmaczony. Uważam, że powinno się używać na to wszystko jakiejś innej nazwy - nie wiem, może liberalna demokracja byłoby niezłe.
Nie wiem, co o Kosińskim myśleć. Te wszystkie kontrowersje wokół jego osoby i tej książki - czasem odnoszę wrażenie, że został on wciągnięty w kłótnie o to, którzy byli dobrzy a którzy źli. A co on sam o tym myślał? Jak przedstawił bohaterów swojej książki - wiadomo; a niektórym na pewno było w smak robić z niej właśnie dlatego prawdę objawioną. Chociaż czytałem w "Przedsiębiorstwie holocaust", że zapytany kiedyś przez dziennikarza "a co Polacy z...
Właściciel Taunusa został w swoim samochodzie znaleziony martwy. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że np. kupując używane samochody zawierał znajomości z ludźmi mogącymi należeć do świata przestępczego. Opowiadanie to jest dobrym przykładem tego, że jeśli "ambitny" pisarz "zniża się" do napisania kryminału, to wcale nie znaczy, że napisze coś dobrego.
To chyba HAL, jako "bezcielesny" twór, przekazał wirus monolitowi, na zasadzie czegoś jakby telepatii - to więc nie było takie absurdalne. Ale poza tym zgadzam się. Ostatnie dwie części serii wyraźnie słabsze niż pierwsza, do tego strasznie przegadane.
Rozumiem. Ja sam miałem wątpliwości, czy tak krótki tekst (napisany wyłącznie dlatego, że o większości opowiadań z serii "Ewa wzywa 07" nie wiadomo na biblionetce nic) umieszczam we właściwym miejscu, ale przytoczony przeze mnie fragment regulaminu jasno daje do zrozumienia, że jako "opinia itp" można go dodać.
To nie recenzja a tylko krótki opis fabuły i moja subiektywna ocena. A dlaczego w ten sposób? Pewnie wiesz, że jest to jedno z opowiadań z serii "Ewa wzywa 07" - opowiadań tych wyszło 146. W przypadku znacznej ich większości brakuje, nie tylko w biblionetce, nawet króciutkiego zarysu fabuły; wiadomo tylko tyle, że to opowiadania milicyjne; ale o czym konkretnie jest jedno, czy drugie próżno szukać. Pomyślałem, że takie właśnie zarysy fabuły, do t...
Poglądy polityczne wprawdzie posiadam i na wybory chodzę ale do czytania/słuchania dziennikarzy, tak z jednej, jak i z drugiej opcji, mam silną niechęć. Ja po prostu czuję się przez nich obrażany.
Maupassant jako autor opowiadań był, moim zdaniem, o klasę lepszym pisarzem, niż jako autor powieści.
I jeszcze Ed McBain. Ostatnio go odkryłem. Trochę zapomniany i nieszczególnie wysoko oceniany na forach ale moim zdaniem niesłusznie. 100% amerykański kryminał, raczej czarny niż klasyczny, dla odmiany z policjantami zamiast prywatnych detektywów w rolach głównych.
To jest dobra książka. To, że już w pierwszej połowie wiadomo, kto porwał, nie jest wadą. Większość kryminałów zaczyna się od zbrodni, potem jest śledztwo a na końcu wyjaśnienie zagadki. Ale były przecież znakomite kryminały, w których od początku wiadomo, kto zabił (na ogół chodzi o zabójstwo) - "Znajomi z pociągu", "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy". Nie ma zagadki dla czytelnika - kto? jak? dlaczego? - ale jest interesujące, jak się ta histor...
Szkoda, że Greene nie doczekał się Nagrody Nobla bo był jej wart.
Dla zachowania obiektywizmu należałoby dodać, że obok hagiografii istnieje jeszcze demonizacja tej postaci. I problem moim zdaniem w tym, że tak wielu ludzi wierzy albo w jedno albo w drugie. Dla przykładu - czytałem ostatnio, że R. Warszewski twierdzi, że Guevara przyniósł do Ameryk HIV. Dowodem tej tezy ma być, że krótko po powrocie z Konga część jego ludzi umarła na chorobę, której objawy przypominały AIDS. Jeśli przymkniemy oko na to, że nie...
A możliwość oceniania komentarzy dając + lub -? Czasem chciałoby się tylko kliknąć od siebie "plusa" lub "minusa" zamiast dopisywać komentarz typu "masz rację" albo "nie zgadzam się z tobą".
Jakieś tam wady zawsze ktoś znajdzie, coś, co mu się nie spodoba. Od siebie dopiszę tylko tyle, że moim zdaniem książka ta jest zaskakująco dobra - właśnie zaskakująco. Bo zanim zacząłem czytać, myślałem, że to powieść przygodowa dla chłopców; a po pierwsze to dużo więcej, niż tylko powieść przygodowa, a po drugie jest w niej dość dużo scen brutalnych, drastycznym więc wcale nie dla najmłodszych.
OK, zajrzałem do Twoich ocen i już wiem; nie wpadłem na to od razu. Z podobnych tzn. kryminał/czarny kryminał/noir, amerykańskie i z pierwszej połowy XX wieku: Trójka najwybitniejszych pisarzy - Dashiell Hammett, Raymond Chandler i Ross Macdonald. Do tego trochę mniej znany ale naprawdę niezły - Cornell Woolrich. Patricia Higsmith - bardziej podobna do Woolricha niż do D.H., R.Ch. czy R.M ale moim zdaniem od Woolricha lepsza od strony literac...
To może napisz, jakich już znasz innych podobnych Gardnerowi pisarzy, to będzie łatwiej coś podpowiedzieć.
"Ludzie w książkach Guya N. Smitha kopulują co pięć stron i umierają co trzy strony." "Książki nie mają ani początku, ani końca..." Te opinie nijak się mają do tej książki. Owszem, to tylko lekka, rozrywkowa lektura; tylko horror (horror klasy B jeśli ktoś woli). Nie musi się podobać ale po co aż tak niesprawiedliwa krytyka?
Ten pisarz jest tak krytykowany, że naprawdę spodziewałem się, że jego twórczość to jakieś nieporozumienie. Ale po przeczytaniu kilku jego książek byłem pozytywnie zaskoczony i stwierdziłem, że większość zarzutów pod jego adresem (że jego powieści długością bardziej przypominają opowiadania, że nie umie pisać, że "fabuła" nie jest odpowiednim słowem jeśli mówi się o jego książkach...) jest mocno przesadzona. Nie jest to dobry pisarz (jak np. S. K...
"W tej materii nie ma teorii, jest tylko praktyka" - H. Balzac.
Gordon nie był anarchistą i, tym bardziej, nie chciał zbudować nowego lepszego świata na zgliszczach starego. Poniekąd współpracował z rewolucjonistami, którym marzyła się utopia, ale dla niego była ta współpraca jedynie pretekstem do zrealizowania swojego planu samego tylko niszczenia. Gordon w swoich wypowiedziach odcina się od anarchistów i twierdzi, że utopiści mogą sobie próbować budować na zgliszczach ale Gordona interesuje tylko niszczenie...
Innym w którego obronie stanę było "przestań się pan gapić na moje cycki" - przypomina mi "krótkie szczęśliwe życie Franciszka Macombera" samego Hemingwaya, tyle że postaci i sytuacje są przerysowane, niemalże groteskowe, wulgarne i w stylu Bukowskiego ale samo opowiadanie jest właściwie o tym samym - o tym, że główna bohaterka była k... i po prostu wolała tego drugiego. A tak w ogóle to jestem dopiero w połowie książki, więc może jeszcze coś do...
A ja będę bronił opowiadania "coś o sztandarze wietkongu". Dla mnie to była taka kąśliwa krytyka pewnych radykalnych postaw wśród młodzieży (tutaj chodzi akurat o hipisów, byli wtedy popularni w USA, ale przecież równie dobrze mogliby to być inni radykałowie, gdyby akcja miała miejsce w innym miejscu i czasie), takiej, co to lubi afiszować swoje skrajnie (mniejsza o to lewicowe czy prawicowe) poglądy, bo łatwo o pozę radykała, a w rzeczywistości ...
Oczywiście, że Severine bardzo kochała swojego męża, ale pracę prostytutki podjęła nie żeby sobie coś udowodnić, przyczyną była dwoistość jej (a raczej w ogóle ludzkiej) natury - u męża miała miłość, czułość, zaufanie itp. a w domu publicznym znalazła to, czego jej, do pewnego momentu chyba nieświadomie, brakowało.
Wdawać by się mogło, że czarny kryminał najbardziej popularny w latach 30-tych i 40-tych już dawno się wypalił i jest gatunkiem "martwym"; a tu proszę - w 1987 r. powstało dzieło nie dość, że znakomite i wyróżniające się na tle innych, to jeszcze wnoszące coś nowego do tego gatunku.
"Flora Tristan to rewolucjonistka, pisarka i agitatorka, która wierzy, że dobroć, miłość i seks mogą zbawić świat." Autor tych słów chyba nie przeczytał tej książki. Flora Tristan miała, jak na rewolucjonistkę, bardzo sceptyczne podejście do spraw seksu; krytycznie odnosiła się do podejścia powszechnego wśród innych rewolucjonistów, którzy przywiązywali do seksu dużą wagę; Flora Tristan uważała wręcz, że pożądanie jest główną przyczyną powstawan...
W paru szczegółach się z Tobą nie zgodzę. Nie prawda, że Blue nie próbował obronić miasteczka (zwłaszcza Molly) na początku powieści - oczywiście bał się i nie mógł się zdobyć na czyn, ale ostatecznie podjął próbę, kompletnie nie udaną, ale podjął. Jeśli chodzi o oczekiwanie na drugie przyjście Złego to Blue wierzył (miał nadzieję?), że Zły nie powróci, jeśli miasto będzie prosperować i się rozwijać; to Molly była przekonana, że Zły wróci i jed...
A mnie się ta książka bardzo podobała, uważam, że jest piękna i bardzo dobra, momentami kojarzyła mi się z takimi pisarzami jak Sartre czy Camus (podobno sam Moravia oburzał się, słysząc jak nazywa się Sartre'a prekursorem egzystencjalizmu, uważał, że w jego wczesnych utworach już pojawiały się motywy charakterystyczne dla tego kierunku). Moim zdaniem Moravia to był wielki pisarz. A jeśli chodzi o główną bohaterkę, to na myśl o niej przypominało...
Lubię literaturę francuską, lubię wiek XIX, lubię tematykę miłosną ale ten zbiór opowiadań mnie rozczarował. Najlepsze moim zdaniem utwory to "Sarrasine", "Carmen" i "Jedyna miłość"; reszta tylko niezła.
Wydane przez PIW w serii WPŚ - to był jeden powód z którego kupiłem, a drugi - intrygująca okładka, wyuzdana i piękna jednocześnie. Na początku przypominało mi to trochę książki Jelinek - chaotyczna narracja, wulgarność, patologia, brud. Potem już trochę inaczej, i coraz ciekawiej. Jest uliczna codzienność, jest akcja, jest romans, jest intryga, dużo brzydoty i trochę piękna (osobiście lubię takie zestawienie - przez kontrast z tą całą brzydotą...
Mam pytanie dla tych, którzy czytali. Dlaczego ta dziewczyna skłamała, zeznając w sądzie?
Jedna z tych książek, o których piszą "błyskotliwy debiut". W tym przypadku - jak najbardziej słusznie.
Aż przychodzi na myśl scena z wykresami ze "Stowarzyszenia umarłych poetów". Trudno oceniać literaturę przy pomocy cyfr, średnich itp...
Też fakt, to byłaby główna wada takiego systemu; chociaż jak patrzysz na ilość osób, jakie dodały pisarza do ulubionych, to mógłbyś też spojrzeć na ilości ocen jego książek - i tak np. kiedy pisarz ma średnio 100 ocen na książkę, ale tylko kilka osób dodało go do ulubionych, to jest to nieszczególny wynik, ale jeśli przy średnio 100 ocenach na książkę ma 50 dodań do ulubionych, to już może o czymś świadczyć. Tylko pojawia się nowy problem - ten p...
Też tak miałem ze "Zbrodnią i karą", ale dopiero za drugim razem; za pierwszym, w LO, po prostu pomyślałem "jedna z fajniejszych lektur", drugim razem, parę lat później, to było przeżycie. I też mi się śniło to wszystko o czym czytałem, raz nawet obudziłem się nagle i popędziłem do kuchni, żeby zrobić dwie herbaty, dla Sonii i Rodiona, albo dla siebie i Sonii lub Rodiona - nie wiem, dopiero kiedy położyłem czajnik na gaz, zdałem sobie sprawę, że ...
Piękny był ten film. Taki trochę polski "Buntownik bez powodu", ale moim zdaniem lepszy, przynajmniej mnie się bardziej podobał.
Dlatego też mam na myśli raczej jakąś przejściową falę zainteresowania książką - nie autentycznego zainteresowania, ale snobistycznego, na pokaz.
A ja bym się nie zdziwił, gdyby kiedyś, dość nagle przyszła moda na czytanie. A to ze względu na to, że dawno nie pojawiła się żadna nowa subkultura/moda. No bo czemu służą subkultury? - byciu oryginalnymi, prawda? a że wszystko już było - metale, skejci, rasta, hipsterzy... coraz trudniej jest być oryginalnym. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby kiedyś przyszła moda na czytanie; tyle że będzie to raczej rodzaj pozerstwa i snobizmu typu: "jeste...
To jest lepszy pomysł niż wystawianie oceny autorowi. Bo przecież, skoro żeby wystawić ocenę książce, należałoby przeczytać ją w całości, to żeby wystawić ocenę autorowi (taką ocenę rozumiem jako ocenę całokształtu twórczości), wypadałoby znać wszystkie jego książki, prawda? Można by za to dać funkcję dodawania danego pisarza do ulubionych (tak jest chyba na LubimyCzytać) - liczba użytkowników, którzy dodali konkretnego pisarza do ulubionych o cz...
Czyżby Nagroda Nobla schodziła na psy? Osobiście uważam, że w obecnych czasach literatura to nie to samo, co kiedyś. Najbardziej lubię i cenię wiek XX - z tym, że nie w całej rozciągłości, ale tak do lat 60.-70. Myślę, że to był najlepszy okres w literaturze. Spójrzmy na Nagrodę Nobla - kto kiedyś był nagradzany? Mann, Sartre, Camus, Faulkner - giganci, najwięksi pisarze w historii literatury w ogóle; kto spośród debiutujących w ostatnim, powied...
Wieniczka Jerofiejew.
Punkt 2 i 3 byłyby przydatne. Dodałbym jeszcze czarty: sortowanie wyników wyszukiwania wg. dat wydania - kogoś mogą np. interesować nowości, mógłby więc zawęzić wyświetlane wyniki do książek wydanych po 2000 roku, kto woli wiek XIX - do wieku XIX; ja np. najbardziej lubię wiek XX a nowości z kolei praktycznie w ogóle mnie nie interesują - mógłbym wtedy przeglądać ranking dotyczący tylko XX wieku.
Lana Del Rey kojarzy mi się z amerykańskimi pisarzami z dawnych lat, z Chandlerem na przykład - chociaż nie powinna, bo Chandler to jednak trochę za dawno - aż tak oldschoolowa Lana przecież nie jest.
Opowiadanie Marka Hłaski "Miesiąc Matki Boskiej".
Colette "Cheri"
Może źle to ująłem. Przyznaję, że taka była wtedy moja opinia o tej książce, nie odcinam się od tego, ale zmieniłem zdanie na jej temat i przyznałem rację tym, którzy nie uważają jej za dobrą - teraz lepiej.
Brzmi logicznie, ale rozumując w ten sposób można równie dobrze dojść do wniosku, że nie ma też sensu uczenie się ani nawet rozmawianie z ludźmi.
Momentami kojarzyła mi się ta książka z egzystencjalizmem, zwłaszcza z "Obcym" Camusa.
Notkę tę napisałem lata temu i teraz myślę, że trzeba się było z nią wstrzymać. No ale cóż, łatwo było napisać podobne słowa, znając może z 30 książek spoza lektur szkolnych i nie wiedząc nawet, kto to taki Marek Hłasko... Błędy młodości. A co do książek PC o seksie, to jest jeszcze "Jedenaście minut" - książka, po przeczytaniu której dałem sobie spokój z tym pisarzem. To było dopiero słabe.
Blado wypada Spillane moim zdaniem przy Chandlerze i Hammmcie. Chandler i Hammett to byli naprawdę dobrzy pisarze (zwłaszcza Chandler), Spillane to średniak. Intryga w porządku, język ani dobry ani słaby - generalnie OK... Tylko główny bohater. Jak dla mnie autor popadł w przesadę. Hammer jest tylko o krok od karykatury wizerunku macho. Co drugiego faceta, jakiego spotyka leje po mordzie albo do niego strzela (a nigdy nie pudłuje), co druga dziew...
Tu jest błąd. Pisząc "dziewiętnastowiecznej" rozumiem, że masz na myśli czas akcji, bo książka powstała w 1934 r., ale czasem akcji "dzwonów bazylei" jest wiek XX. XIX wiek to czas akcji innego tomu "świata rzeczywistego".
Podobał mi się entuzjazm z jakim Molina opowiadał filmy. Nawet nazistowską produkcją propagandową potrafił się zachwycić; wiedział, że to propaganda, ale poszczególne sceny, ujęcia, dialogi, wątek miłosny... były dla niego piękne, wzruszały go. Co za radość mu te filmy sprawiały. Opowiadał o nich w taki sposób, że aż nabierało się ochoty, żeby pójść do kina. PS. Od kiedy to przeczytałem, przypomina mi się Molina przy okazji każdego filmu, któr...
Dzięki. Któryś z nich na pewno kiedyś obejrzę.
Wspominasz w ostatnim zdaniu o francuskim kinie. Podaj może parę tytułów dobrych francuskich filmów z dawnych lat.
Napisałem "kryminału bliskiego powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym", lepiej byłoby - bliskiego powieści psychologiczno-obyczajowej z wątkiem kryminalnym.
W porównaniu z większością kryminałów, z Agatą Christie na przykład, nie ma tu fascynującej intrygi, tajemniczości, zaskakujących zwrotów itp... W porównaniu z nimi "Maigret i sobotni klient" to historia, krótko mówiąc, bardzo prozaiczna. Ale może w tym właśnie leży wartość książki - wprawdzie kryminału, ale bliskiego powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym - że opisuje historię o wszelkich pozorach prawdopodobieństwa, taką, która z powodz...
Nie, no strzelać z pistoletu to chyba umiał, był przecież w wojsku.
A moim zdaniem cała praktycznie twórczość Chandlera jest na bardzo wyrównanym poziomie - w przeciwieństwie do np. Agaty Christie, która pisała utwory od średnich, poprzez dobre, aż do bardzo dobrych. Te ze zbioru "Szantażyści..." może trochę ustępują tym późniejszym, ale tylko troszkę. Są za to bardziej, że tak powiem, brukowe - głównie przez tyle tego strzelania. Ale, jeśli ktoś lubi Chandlera, pewnie i tak mu się spodobają. Mnie przynajmniej si...
Co do "wszyscy byli odwróceni" dodałbym jeszcze, że u Hłaski powtarzał się dość często taki motyw, że związek mężczyzny i kobiety, który był albo i nie był piękny, ale miał dla nich wartość, zostaje zniszczony nie przez nich samych, ale przez innych ludzi. I tutaj ten motyw się powtarza, tylko zamiast mężczyzny i kobiety jest dwóch mężczyzn. Ben i Izrael. Tylko, że Ben to twardziel, budzi respekt i imponuje - zarówno mężczyznom, jak i kobietom; a...
"Na stronie 20 bohaterka nie lubi gajowego, 5 stron później już go lubi, a 10 stron później pragnie i kocha." - Z tym się nie zgodzę. Przynajmniej ja inaczej to odczułem. Miłość do gajowego przyszła dużo później, najpierw było tylko pożądanie, sam aspekt fizyczny. On tam pisał (Lawrence) dużo o popędzie fizycznym, o tym, że nie należy go na siłę tłumić itp. Od tego zaczął się związek lady z gajowym. I tym pewnie tak bulwersowała książka głównie; ...
Francoise Hardy "Tous Les Garcons"
Sadząc z recenzji i opinii pozycja "Przyślę panu list i klucz" wydaje mi się interesująca.
Skrytykowałem tylko fragment Twojej wypowiedzi, w którym piszesz, że większość użytkowników serwisu nie ma własnego zdania i ocenia książki jak szara masa. Uważam, że to było nie fair. Można było się poczuć urażonym. A z całą pewnością są ludzie, którzy uważają, że jeśli ktoś się zachwyca jakimkolwiek wielkim pisarzem, to jedynie dlatego, że jest uznany za wielkiego, więc się zachwycać wypada, żeby było wiadomo, że jest się takim inteligentnym. I...
No nie, twierdzenie, że forma jest ważniejsza, zaprowadzi z jednej skrajności w drugą, ze skostnienia formy w przerost formy nad treścią, a przecież nie o to chodzi. Moim zdaniem forma powinna być raczej środkiem a nie celem.
Kiedy pierwszy raz czytałem Jelinek dziwiło mnie, że aż tak lubi nurzać się w tych patologiach, które opisuje, do tego uważałem je za przerysowane. Ale później dowiedziałem się, że tego typu patologii doświadczyła w swoim życiu naprawdę. To nie są jedynie jakieś obrzydlistwa wyssane z palca po to tylko, żeby zaszokować. No cóż literatura traktuje o różnych aspektach życia - o patologii też. A styl - gdyby chciała, na pewno mogłaby pisać "ładniej"...
Nie czytałem ale słyszałem, że jest inaczej napisana choć też w sposób budzący kontrowersje.
Ale ona dostała Nike nie za "Wojnę..." ale za "Paw królowej".
Nie, nie - miałem na myśli, że GDYBY wszyscy mieli dostać, to trzeba by przyznawać więcej. Co do przykładów, które wymieniasz to Kafka owszem, ale on chyba w ogóle został w pełni doceniony dopiero po śmierci, za życia niewiele wydał, a Gombrowicz, z tego, co mi wiadomo, krótko przed śmiercią został nominowany, kto wie, może gdyby pożył dłużej, to by się doczekał. Co do Jelinek - rzecz gustu, ja oceniam ją na taką słabą czwórkę, bardziej mnie rozc...
Faktycznie było mnóstwo świetnych pisarzy, którzy Nobla nigdy nie dostali, ale ja osobiście unikałbym tego jako argumentu. Gdyby każdy, ale to każdy pisarz na miarę Nobla miał być nagrodzony, to Nobel musiałby być rozdawany trochę częściej, niż raz do roku, no ale wtedy by się trochę zdewaluował. Pozostaję przy swojej opinii o przewadze liczebnej tych z pierwszej grupy, "słusznych" światopoglądowo, nad tymi drugimi jako jedną z przyczyn stanu rze...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 20.02.2024 14:30
„Dziennik pocieszenia” zaczęłam czytać akurat, będąc dość mocno przybita niemożnością pocieszenia przyjaciółki, w której rodzinie wydarzyło się coś ba (...)
Dodany: 12.02.2024 15:54
Autor: koczowniczka
„Kornik” Layli Martinez okazał się, ku mojemu zdumieniu, rasową powieścią grozy. Jest tu niewyjaśniona zagadka, bo w okolicy doszło do kilku zaginięć (...)
Dodany: 12.02.2024 12:54
Autor: Bloom
Są dwie prawdy, mówi Mackiewicz we wstępie do "Kontry": obiektywna i propagandowa. Obie istnieją równolegle, płyną jakby dwiema nurtami w jednej rzece (...)
Dodany: 10.02.2024 19:14
Autor: Uleczkaa38
Typ recenzji: Oficjalna PWN Recenzent: Urszula Janiszyn Mądra opowieść o życiu to taka, która uczy nas czegoś, a jednocześnie zapewnia wielkie e (...)
Dodany: 30.01.2024 10:49
Autor: fugare
Jazz, stosując duże uproszczenie, zanim jeszcze przybrał formę bluesa, swingu czy ragtime’a i na długo przed pojawieniem się w Nowym Orleanie zespołów (...)