Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Zastanawia mnie jedynie co sprawia, że jedna marna książka/piosenka wspina się na szczyty popularności, podczas gdy inna - mimo równie chwytliwego tematu/melodii i lepszej jakości zostaje niezauważona. Szczęście, wstrzelenie się w moment, sprytny marketing...? W przypadku piosenek Youtube słyszałam że koncerny muzyczne wynajmują informatyków którzy nabijają wejścia, a kiedy piosenka ma już dużo odsłon to staje się hitem siłą rozpędu. A jak jest z...
To samo nasunęło mi się po przeczytaniu opisu wydawcy :)
A do mnie Murakami zupełnie nie przemawia... hm...
Pod recenzją podpisuję się wszystkimi kończynami. Miałam identyczne odczucia w czasie i po przeczytaniu tej książki. Tyle, że ja bym tego wszystkiego tak zgrabnie nie ujęła... :)
Irving już taki jest, że raz mu wyjdzie a innym razem nie wyjdzie ;) Osobiście najbardziej lubię "Małżeństwo wagi półśredniej" - styl trochę odbiegający od wypracowanego schematu, książka niezbyt długa, nie nudzi, nie męczy, świetnie stworzone postaci... Po "Zanim Cię znajdę" sięgać nie zamierzam, chyba że sama się napatoczy. Irving trochę już mi się przejadł.
"Szkarłatny płatek i biały" Fabera. Jak zobaczyłam ile ma stron i jaki jest rozmiar czcionki to mało nie padłam. To się nazywa porządna lektura, nie to co jakieś trzystustronicowe książeczki ;)
Od dawna poluję na to słynne "Wymazywanie" i upolować nie mogę. Po tym cytacie będę polować jeszcze intensywniej ;)
Wystarczy rozumieć to w ten sposób, że grupa owych koniunkturalistów nagrodziła takie wątpliwe talenty jak pani Jelinek czy Dario Fo. To chyba dobitny przykład na to, że o przyznaniu nagrody decydują raczej względy polityczne niż artystyczne.
Też, Slytherin. Dajcie spokój, przecież nie ma się czego wstydzić ;)
W dawnych czasach kiedy jeszcze zdarzało mi się czytywać fantasy ;-) bardzo lubiłam Sapka i jego cykl o Wiedźminie. Z później wydanych pozycji zdecydowanie "Jonathan Strange i pan Norrell" (bo to chyba też fantasy, tak?). Świetna książka.
Gratuluję :))) Jaki kierunek na Politechnice wybrałaś? U mnie listy przyjętych będą prawdopodobnie dzisiaj, więc czekam niecierpliwie i obgryzam paznokcie z niepokoju ;)
A mnie jakoś Kenzaburo nie zachwycił. Może styl mi nie leżał? A może winne są ciągłe skojarzenia z "Władcą much"? Sama nie wiem...
A ja o tej książce powiem tylko tyle: widać, że pisał ją Amerykanin a nie Japończyk. I to nie jest komplement.
No aż tak to nie musisz... ;)
A teraz sprawdź rozwój infrastruktury w tych województwach... mniej dróg=mniej wypadków. Proste. Ja wcale nie twierdzę, że przez brak obwodnicy giną tysiące ludzi - twierdzę tylko, że ginęłoby ich mniej niż obecnie, gdyby zbudowano obwodnicę. PS. Widzisz? Jest tak jak się spodziewałam. Najłatwiej wszystko utopić w statystyce.
Gratuluję i życzę powodzenia jeśli chodzi o Wawę. Swoją drogą u mnie też wyniki 24 lipca (w dodatku to moje urodziny), więc nie pogniewam się jeśli też ty też będziesz trzymał za mnie kciuki ;)
No nie Maxim, a ty znów z tą matematyką... ;) PS. Zresztą na farmacji też jest matematyka! I biofizyka nawet jest! I statystyka! Więc też domagam się pochwały ;))
A biotechnologia to nie przypadkiem na UW? Z tego co się orientuję to chyba tak - sama miałam tam składać, ale z powodu niechęci do akademików i braku zaczepienia zrezygnowałam.
Farmacja. A jak nie, to analityka medyczna. A jak nie, to biologia. Ty za to masz cały wachlarz przedmiotów humanistycznych. A co do wyników: takie dobre czy takie złe? ;)
Technologia żywienia? A z czym to się je? ;) Jakie są wymagania? Co się po tym robi? Sorki, że tak wypytuję ale wydaje mi się że to studia pokrewne z przedmiotami które zdawałam (biologia, chemia). Na wymarzoną farmację pewnie się nie dostanę, więc muszę rozglądać się gdzie indziej...
No a co! Niech se faceci nie myślą, że kobieta nie poradzi sobie ze zwykłym komputerem ;)
No, no. To się autorka musiała pogłowić nad tytułem... pewnie jest równie wyszukany co treść ;)
Ojej, to jest jeszcze druga część? ;)
Co do "Wyznań chińskiej kurtyzany" to doświadczenia mam raczej negatywne. Tak się wynudziłam, że nie byłam w stanie dobrnąć do końca. A po "Opętanie" też bym chętnie sięgnęła :)
No to się obłowiłaś... ;) A jaki masz limit w bibliotece? Cztery książki?
I widzisz? Widzisz co zrobiłaś? Teraz cały dzień będę umierać z zazdrości ;) To okrutne się tak chwalić
Oczywiście na północnym-wschodzie Polski znowu nic...
Mhm, Puzo i Irvinga pochwalam... co do reszty... ;)
No, może jeszcze Wydawnictwo Literackie - za Gombrowicza.
Wymieniłaś moje ulubione wydawnictwa i ulubione serie :) Nie mam nic do dodania.
Uwielbiam język Kapuścińskiego. Jest niesamowicie plastyczny i obrazowy - czasem można kwadrans siedzieć nad jednym zdaniem, zachwycać się rytmem i doborem słów. A że resztę (na przykład denerwujący zwyczaj generalizowania) trochę mniej u niego lubię, to już innna sprawa ;)
Hmh, jeśli nie znajdziesz "Spadkobierców Emmy Harte" nie przejmuj się - czytałam parę lat temu i z tego co pamiętam, była dużo gorsza od "Kariery..."
Niemniej czy tego chcemy czy nie, książka jest dobrem powszechnie dostępnym i podlega prawom rynku - co tu się dziwić, że autor pisze zazwyczaj pod czytelnika (czyli klienta)? I co niezwykłego jest w tym, że zależy mu na najwyższej sprzedaży...? Ja sama lubię pogrymasić nad zalewem tandety, ale szczerze mówiąc problem jest prosty jak drut - dobre książki często sprzedają się kiepsko, a przeboje przynoszą krociowe zyski. A jak się sprzedają, to ...
Jakoś żaden z autorów nie budzi we mnie żywszych uczuć...
Niezbyt często, za to z szóstką zwykle mam spore dylematy.
Nie lubię czytać innym - wtedy skupiam się bardziej na wyraźnym wymawianiu słów i odpowiedniej intonacji niż na własnym odbiorze. Sobie głośno też nie lubię czytać. Szybko boli gardło ;)
Tak po prostu - bo lubię. Zresztą jakie to "po prostu"? To najbardziej racjonalny powód.
Zdecydowanie Puzo. No i wyłamię się, bo powiem że Rowling ;) Co do reszty to albo nie znam albo nie przepadam.
Warto ją dodawać do schowka? Przed chwilą skończyłam czytać... przeciętna. Może z plusem za brak romantycznych dialogów i próby wprowadzenia humoru.
Może nie jest rozmowny... ;) Po jego książkach widać, że oszczędza słowa.
A Vargas Llosa? Z tego co pamiętam, też mu się początkowo nie wiodło... :) Ja nie twierdzę wcale, że jak ktoś w wieku 13 lat pisze przeciętne opowiadania, nie może potem stworzyć arcydzieła. Z tym, że ani pisarką ani recenzentką nie jestem i nie czuję powołania do skupiania się na konkretach. Ot, poproszono o opinię, przedstawiłam swoje wrażenia. Tyle :)
No ale Knurów stolicą województwa nie jest ;)
Też nie przepadam, chociaż w przeciwiństwie do ciebie myślę że o czymśtam to jednak jest ;) Za to styl bardzo mnie drażni.
Verdiano, dlaczego jesteś Okrutna...? ;)
A ja nic nie powiem, bo wiem, że szanse na to, żeby KTOKOLWIEK zagościł KIEDYKOLWIEK w Białymstoku są praktycznie zerowe... :(
Nie wiem, nie potrafię oceniać opowiadań trzynastolatków i stosować taryfy ulgowej ze względu na wiek. Wydaje mi się, że w kategorii twórczości amatorskiej to po prostu zwykłe, przeciętne opowiadanie.
A ja się nie boję... co najwyżej czuję lekkie onieśmielenie przed co bardziej znanymi pozycjami.
Przydałaby się jakaś funkcja "wyłączania" czytanych już autorów.
No ok, jest jeszcze Cortazar, Nabokov i Kundera ;-)
Mnie zaczynają drażnić te biblionetkowe polecanki. To, że oceniłam dobrze parę pozycji Marqueza i Hrabala nie oznacza chyba, że w książkach polecanych mają mi się wyświetlać głównie Marquez i Hrabal... chciałabym poznać jakichś nowych autorów.
A ja chcę - i nie mogę. Dostojewski mruga do mnie z półek biblioteki, kusi, biorę go do ręki ale zaraz odkładam, bo te wszystkie pozytywne recenzje mnie onieśmielają... A nuż przeczytam i nie zrozumiem? Podobny problem mam z "Czarodziejską górą" Manna.
Na pewnym elementarnym poziomie to mogłaby nie być utopia. Teoretycznie pole do popisu mogłaby mieć tu szkoła, ale Giertych i kultura... nie, sama nie wierzę w to co piszę ;)
Choćby dlatego, że nie znam ludzi, którzy mają dużą skalę porównawczą i jednocześnie uważają Coelho za literaturę wysoką. Dlatego, że podobno większość nie ma racji... i dlatego, że powinny istnieć jakieś kryteria estetyczne uwidaczniające różnice między dziełami wartościowymi a kiepskimi czytadłami pełnymi wtórnych pomysłów (tu skłaniam się w stronę utylitaryzmu społecznego, aż mi wstyd).
No, ale jak tu tworzyć obiektywne definicje rzeczy, które uznałyśmy za subiektywne? ;) Nevermind, idę spać. A mafię bardzo przepraszam i obiecuję, że to się nie powtórzy :>
Dlatego też zawsze postulowałam dodawanie przed wyrażaniem własnego zdania wyrażenia "według mnie" (a że robiłam to zwykle grzecznościowo i asekuracyjnie, to inna sprawa ;)). Dla mnie to dość istotna różnica. Kiedy jedno z drugim się nie pokrywa, to wstydzę się, że "taki sentymentalny kicz, styl poniżej krytyki, a mimo to mi się podoba". Na szczęście rzadko się mi to zdarza.
Hm, może niezręcznie się wyraziłam. Chciałam tylko powiedzieć że fakty same w sobie nic nie znaczą, bo mogą być zakwalifikowane zarówno na korzyść jak i niekorzyść książki. Nie można na ich podstawie pokusić się o jakieś obiektywne definicje. Jak dotąd uniknęłam czytania Grocholi - pewnie dlatego nie mam takich dylematów ;) PS. Gdybym nie była taka śpiąca, chętnie bym jeszcze popolemizowała... ;)
Pewnie że świadomość subiektywna, ale oparta na odniesieniu do wielu innych pozycji, a to jest chyba lepsze niż klasyfikacja książki zawieszonej w czasie i przestrzeni. To ciekawe, ale to co uważam za dzieło zazwyczaj pokrywa się z tym, co mi się naprawdę podoba... może mam po prostu szczęście :)
Czy twoje fakty są na pewno obiektywne? Równie dobrze ktoś inny może uznać krótkie zdania za zaletę, warsztat za sprawny a przemyślenia za odkrywcze. BTW. Naprawdę, nie dasz rady uzasadnić dlaczego według ciebie to była dobra książka? :) Gust gustem, irracjonalne odczucia odczuciami, ale jakiś powód powinien dać się wyłuskać.
O właśnie. W tym wszystkim najważniejsza jest świadomość że chłam to chłam:) Ja sama w ramach relaksu po maturze i z wielką przyjemnością pochłonęłam ostatnio cztery romanse historyczne, ale stawiam je raczej na dolnym szczeblu drabiny literackiej, więc wszystko chyba jest w porządku, prawda? Tak po prawdzie, to i mój średnio wybredny gust buntował się przy niektórych fragmentach, ale tak szybko się czytało... ;) Co do powrotów, to ostatnio boję...
No nie... nie mogę stwierdzić, że na gust składa się li tylko intuicja :) Przecież składają się na niego wszystkie od lat kształtujące mnie czynniki więc MUSI być zmienny.
Jak to: nie jesteś w stanie? Jesteś w stanie! Wyrażasz swoje subiektywne zdanie a potem starasz się poprzeć je argumentami. Innej drogi nie ma. Mój gust /intuicja-jak wolisz/ zmienia się progresywnie. Z obojętnością patrzę na książki, które kilka lat temu czytałam z wypiekami na twarzy... myślę, że na tym polega rozwój.
Przecież ci odpowiedziałam: obiektywnych kryteriów brak, bo niby jak można byłoby je ustalić? W porządku... możesz nazwać to intuicją. Z tym, że zauważ, że inną intuicję wykazują ci co mają za sobą parę książek, inną ci co kilkadziesiąt, a jeszcze inną ci co czytają non stop. To chyba świadczy o tym, że nie tylko na przeczuciu opiera się różnica między kiczem a Literaturą. Już prędzej na porównaniu rozmaitych kalibrów i gatunków lektur i wyciągan...
No, to teraz gust staje się obiektywny i naukowy ;-) I co ja ci mogę napisać? Że dla mnie arcydzieło musi mieć dużą wartość poznawczą i wybitne walory artystyczne? Zaraz mi odpowiesz, że znasz ludzi dla których te warunki spełnia Grochola. Czy przez to, że nie mogę ustalić obiektywnych (hehe) kryteriów oceny, muszę zgadzać się na dyktaturę tandety?
W porządku, wobec tego definicje tandety i kultury wysokiej możemy ustalić na podstawie opinii większości. Może jakiś ogólnopolski sondaż, żeby przyjąć jednoznaczne wytyczne (zapomnijmy taktownie o tym, że w ubiegłym roku połowa Polaków nie miała ręku książki)?
Niemniej niektóre rzeczy są tandetą w oczywisty sposób... tu wystarczy oczytanie, nie trzeba sięgać do czegoś tak niepewnego jak intuicja.
PS. Dla jasności: nie mam nic przeciwko tandecie, pod warunkiem że jest nazywana po imieniu. Po prostu drażni mnie jak w oczach niektórych urasta ona do poziomu wybitnego dzieła. Chociaż... nie protestuję. To walka z wiatrakami.
To co piszesz na pewno jest bardzo poprawne politycznie, obyczajowo i ładnie wygląda w teorii, ale nic poza tym. Prawda jest taka, że skoro istnieje kultura wysoka, to musi istnieć też tandeta. Łatwiej jest zasłonić się starożytnym przysłowiem i zgodzić na całkowity estetyczny relatywizm niż bronić własnego zdania. Z tym, że gdyby nie było rzeczy "lepszych" i "gorszych", to Dostojewski natychmiast zjechałby do poziomu najgors...
Wiem, wiem... ale kiedy słyszę w księgarni "literatura polska", to uciekam na jej drugi koniec. Chyba to jakiś tik nerwowy spowodowany nieprzyjemnymi doświadczeniami ;)Może po paru latach przejdzie. A poza tym tyle jest fajnych książek autorów zagranicznych, że nie czuję, żebym cokolwiek traciła :>
Pod drugim akapitem podpisuję się wszystkimi kończynami :)
No, ale skoro go wypuścili ze szpitala musiał przynajmniej częściowo wyzdrowieć, a że po napisaniu książki wrócił na oddział, ergo pogorszyło mu się.
Ha, czytałam gdzieś że to pisanie doprowadziło go do szaleństwa, ale pewnie ty wiesz lepiej ;)
Podobno można zwariować podczas ich pisania - ot, choćby taki Krzysztoń.
A może po prostu nie lubię kryminałów? Bo po kolejnych książkach Agaty Christie jakoś się do kiepskich fabuł i naciąganych rozwiązań nie przekonałam. PS. Przemyślenia rzeczywiście były płytkie i to rzeczywiście jest tylko kryminał. Nie zgadzasz się z którymś z tych twierdzeń? Nadal nie mogę zauważyć tu żadnej mojej niekonsekwencji.
Nike? Nominacje? Fajnie, wiem których książek w tym roku unikać jak ognia... Chociaż tak szczerze mówiąc, to ja literatury polskiej w ogóle unikam jak mogę.
Ja chyba kupię na allegro.
"Autor jako bohater. Autokreacja twórcy w wybranym dzienniku lub pamiętniku". Pan Polonista był uprzejmy powiedzieć, że moja praca jest interesująca ;)
Powiedziałabym, że bardzo przyjemny temat. Sama się zastanawiałam nad podobnym, ale ostatecznie zwyciężył Gombrowicz :> Powodzenia na maturze!
Ach, bułeczki... no nie, przez ciebie znowu porzucę dietę! ;)
O właśnie... to jest najgorsze :( Poza tym nawet zakładając, że zrozumiem powieść napisaną po angielsku, to na pewno nie będę z niej czerpać takiej przyjemności jak z przetłumaczonej.
"Gnój" Kuczoka oczywiście... nie twierdzę, że to książka całkiem zła, ale jeśli to ją uznali za najlepszą polską powieść roku to drżę o przyszłość naszej literatury. A co do "Opowieści galicyjskich" to od miesięcy na nie poluję i jakoś nie mogę trafić :(
Bardzo ciekawa czytatka :) Co do Nobli to ja bym się nie przejmowała nieznajomością tych nazwisk... wszak komisja noblowska to też ludzie i zdarza im się popełnić haniebne błędy (patrz: Jelinek) lub iść za chwilową modą. Wartość nagrodzonych książek weryfikuje czas - skoro o niektórych noblistach nic nie słychać, to znaczy że dzieła nie były tak wartościowe jak się szacownemu jury wydawało. Co do reszty nagród... Przyznam, że Bookera lubię i ...
"Okruchy..." dziś wypożyczyłam :)
To Schulz w podstawie w ogóle jest? No proszę, my nawet fragmentów nie przerabialiśmy. Co do "Nad Niemnem" i "Chłopów" to najchętniej w ogóle bym ich wyrzuciła. Razem z Sienkiewiczem i paroma innymi pozycjami.
Poczekaj trochę, dot. Broniewski jeszcze za bardzo kojarzy się ze szkolnymi apelami sprzed nastu lat, żeby wzbudzić masową sympatię. Choć fakt faktem, że w szkole młodzież nie ma szansy go poznać. Wykasowali go z programu nauczania.
"Heban" dlatego, że byłam na świeżo po przeczytaniu "Imperium", które mnie kompletnie zaczarowało... a Afryka Kapuścińskiego już mnie nie zaczarowała, niestety. A "Cesarz" jest zbyt oczywisty. PS. Serio lubisz V. Woolf? :)
Ojej, to tylko ja wolę reportaże literackie od Lapidariów?
Przeczytałaś "W poszukiwaniu straconego czasu"? No, podziwiam... ja padłam na trzydziestej stronie.
Ha, ja jestem w odwrotnej sytuacji... nie lubię dzieci, a mimo to zostałam poproszona na matkę chrzestną. Pod presją rodziny zgodziłam się. Teraz - mimo że nie pracuję - muszę z własnej kieszeni płacić za prezenty na każdą okazję, a chrześniaka siłą wpychają mi na ręce. Może osoby które odmówiły, poważnie traktują instytucję ojca chrzestnego i wiedząc, że nie podołają, wolą uczciwie odmówić?
Ach... jakby w moje ręce trafiła taka książka... Z miejsca wymieniłabym ją na kilkaset innych, zwykłych :>
Aż tak źle? A żadnej społeczności polskiej w pobliżu nie było?
Aleutko, jak ty to robisz, że przy każdym temacie jakaś szufladka w głowie ci się otwiera i rzucasz kolejną ciekawostkę o pisarzu albo jego książce? Jestem pełna podziwu, ale wiedzy strasznie zazdroszczę :)
Lubię, pod warunkiem że nie za dużo naraz.
A proszę bardzo... możesz przestudiować całą moją listę i porównać ze swoimi ocenami, jeśli nie masz nic innego do roboty. Mnie to naprawdę nie przeszkadza, a nawet cieszy - gdzie jest wiele opinii, tam może powstać ciekawa decyzja. Tylko... nie rozumiem, dlaczego mi tego zabraniasz?
Dodaję do schowka :) Śliczne cytaty
No to co, że wyrwane z kontekstu? Nawet bez kontekstu są całkowicie zrozumiałe, a nawet rażąco oczywiste. Nie krytykuję czytatki, mówię jedynie, że podane cytaty nie zachęcają mnie do przeczytania tej książki. Za dużo dobrych książek na świecie, żebym miała czytać coś, co już na pierwszy rzut oka wydaje mi się kiepskie.
Matura za pasem.
I kolejna czytatka która mnie zniechęca do danej książki. Co do cytatów: znowu prawdy objawione przetykane gdzieniegdzie tonem mentora.
A nasza chemica otwarcie mówi przy co trudniejszych tematach: "a to, to niech wasi korepetytorzy wam wyjaśnią...".
PS. No nie mów, że godzinami rozpatrywałaś zasadność dokonania na McMurphym lobotomii...
Tu nic się nie rozpatruje, Czajko - tu odpowiedzi są oczywiste. Dylematów moralnych brak.
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)