Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Dziękuję Mikołajowi, bo to chyba był on z , co prawda nazywał się Buka Zimowa za Niezbędnik Ateisty. Niezbędnik ateisty: Rozmowy Piotra Szumlewicza Cudnie, dziękuję, uwielbiam.
Bardzo serdecznie dziękuję Z Flavię de Luce z zatrutym ciasteczkiem nowe moje odkrycie, które z przyjemnością mimo przedświątecznego kołowrotu szaleństwa czytam po raz kolejny z zachwytem. Zgubiłam kopertę :( Nie wiem skąd było, choć w pewnym sensie wiem... SUPER dziękuję :)
Dziękuję Sowo, Męczyłaś się ze mną często, długo i namiętnie... Znam swoje ograniczenia. Szkoda, ale jakby co to wszystkiego dobrego, szkoda. Co robić?
I to prawdziwy problem, bo i tak źle i tak niedobrze. Trzeba i pamiętać by przeciwdziałać i nie przesadzać z pamięcią, żeby nie być przyczyną agresji...
Anna M. Brengos "Prażeńka" - książki nie czytałam, ale wiem, że jest własnie o warszawskiej Pradze i to podobno bardzo dobra książka.
W Otwocku byłam ( raz czy dwa), ale raczej nie o to mi chodziło, to takie nazwisko, które się dobrze kojarzy, jest trochę elegantsze niż na przykład "Chucio", czy "Kusiak", jest trochę bardziej "pańskie", wygląda odrobinę na szlacheckie, choć nim nie jest.. To jakby nazwisko z klasy średniej z aspiracjami... Moja nazwiskowa "filozofia" jest skomplikowana :)
OGROMNIE gratuluję! I podziwiam! Rozumieć poezję i jeszcze być w stanie ją tłumaczyć to wręcz nieosiągalna doskonałość! To wspaniałe! ( Pomijając autora - zachwyt) Z całego serca gratuluję! ( tego tłumaczowskiego serducha też i tym bardziej!)
To jest porządnie fabularyzowane bo pretekstem do opowieści o miejscach jest podróż sentymentalna, niemniej dyżo w niej reportażowego zacięcia i "prostoty".
No bo "puchnie" byłoby mało eleganckie i strona bierna, a przecież biernie nic nie puchnie, tfu, spucha....
Spuchanie schowków jest czynnością wielce przyjemną!
No tak, lata mijają a czytelnik zawsze taki sam... jakby!
No tak, ale szykują się do "mania" - oczywiście nie, a co do rodzenia? Płodzenia? Może sporządzania na świat... Musze nad tym popracować
Ja zadziałałam bardziej aluzją językową niż literacką - ale dobrze wiedzieć! Te językowe odniesienia są czasami mniej świadome niż literackie. Przecież literacko to połączenie nie miałoby sensu. Językowo wydało mi się interesujące i nie przekłamane.
Nie wiedziała! Wiem, że są dzienniki pisane nocą chyba Herlinga Grudzińskiego o ile mnie pamięć nie myli :(
Oczywiście z Dagmarą, ja zawsze w dwóch osobach :) I zrobię wszytsko, żeby sie udało!
Ja też planuję się pojawić na dwie trzy godzinki - bez nocowania :)Jeszcze zobaczę co i jak, może się uda.
Bez przekleństw, tak to raczej ładny i grzeczny język. Dużo o teatrze, ale bez przesady, chyba nawet "cholery" nie widziałam...
Dziękuję Bilionetkołajowi o adresie: Biblionetkołaj Wędrowny, Skład Książek 1, Zapomniana Biblioteka. za książkę Pożeracz myśli - to coś o czym marzyłam :) Książka, którą czytałam lata temu, a nadal we mnie tkwi!
Czytałam te książkę kilka lat temu, do dziś żałuje, że nie mam jej na własność. Recenzja piękna!
Dla mnie to jedna z ciekawszych książek ostatnich czasów, ale styl jest trochę dziwny ( dla mnie adekwatny), nie każdemu jednak się spodoba i niezręcznością wydaje się nadanie tej książce miana thrillera. To raczej mocna, okrutna powieść psychologiczna z podtekstem i przesłaniem.
tak to prawda mam ukryte...
Ponieważ też idealizowałam,( i jakoś tak wyszło, że wyszłam) wiem o czym mówisz. Nam, miastowym wydaje się, że to jest od - do... a za chwilę oklaski. No i żniwa to jedno, a wyrzucanie gnoju to coś innego, zresztą to Marta mówiła... To jest ciężka praca, ale też INNA. Tak skrajnie inna, że w sumie ktos nie przyzwyczajony nie ogarnie... A do tego życie, choćby chore dziecko, a tu pole i tak trzeba obrobić i teraz co ważniejsze, dziecko czy pol...
Jestem jedna nielicznych w sumie osób kochających tę książkę ( a była moją lekturą), nawet własną matkę do niej przekonałam, ale wraz z coraz bardziej przytłaczającą mnie dorosłością ( tak to nazywam) zastanawiam się, czy Justyna nie zrobiłaby więcej dla Bohatyrowiczów, gdyby wyszła za tego "welinowego" człowieka. Czyli za Różyca. Wybacz "babskie" podejście...
Mnie zachwyciła "Szopką", choć "On" był inny i też moim zdaniem świetny, a te opowiadania są genialne, ale trochę z nimi jest tak, że zostawiają potężny niedosyt... Nie wiem, czy to będzie logiczne, ale przy każdym czułam się tak jakbym jadła ciastko i po chwili miałam wrażenie, że nie dojadłam, że gdzieś zgubiłam kawałek... To moim zdaniem pochwała, bo się szuka... Dla kogoś, kto lubi krótkie formy, a boi się Papużanki ( a jest czego sie bać, bo...
Sprawdziłam, oceniłam... Czy to nie jest jakoś utajnione?
Świetna książka!
Poprawię się - obiecuję!
Własnie przeczytałam, i muszę powiedzieć, że jest świetna!
Minął już prawie rok odkąd to przeczytałam, i niektóre fragmenty nadal we mnie siedzą, a to świadczy ( przynajmniej według mojej oceny tego jak ja odbieram książki) że warto. Nie cała, ale wiele fragmentów tak...
dzięki i nawzajem :) dużo dobrego czytania. Ja własnie kończę Księgobójcę :)
Podejrzewam, że możesz być zachwycona, ale boję się, że ktoś zasugeruje się moją opinią, kupi, a potem będzie zawiedziony. Moja własna mama zaczęła czytać tę opowieść i rzuciła w kąt, ponieważ bardzo ją szanuję ( mamę, nie opowieść) i znam jej oczytanie podchodziłam do tej książki z dystansem, a jednak NIE miała racji - matki czasami nie mają racji :) Od wczoraj czyta i twierdzi, że źle się nastawiła - nastawienie też ma znaczenie.
To może być nie dla ciebie. Ja lubię taką narracje, kocham takie opisy, powolne "dzianie" się życia... Brak ( pozorny) akcji, nie każdy to lubi... Nic na siłę, choć ja jestem oczarowana.
Musiała, a i tak starałam się nic nie powiedzieć. To jedna z tych ksiązek, którą chciałoby się całą opowiedzieć w recenzji.
Podałam 6 jako Iwona i zapomniałam dodać jako imarba :)
Zgadzam się, ale czasem człowiek się gubi we wszystkim, w dobrym, złym, śmiesznym także. Ja tak mam, dlatego bywam rozdarta.
Szkoda, że odpowiadam dopiero po ośmiu latach :) ( nie zauważyłam tego wcześniej) Jednak chyba potrafię, a przynajmniej się staram. ( Sama tego nie wiedziałam), a teraz wychodzi, że śmieszne są głupie i mnie (akurat) nie wypada ... Czasami trudno pisać "dla ludzi" lepiej pisać po prostu DLA SIEBIE.
I tak i nie, czasami problem gubi się w tym, że każdy myśli, że pewne sprawy są oczywiste :) I tak własnie jest. Dla każdej strony są. Ja czytając tę publikację ( bo jednak to nie powieść) zdałam sobie sprawę, że facet ciekawie opowiada o swoim postrzeganiu świata, które jest mocno inne od mojego, stąd moje zaciekawienie i w pewnym senie zaczarowanie opowieścią.
Nie pisałam o akcji, bo jej nie ma to jest coś w rodzaju biografii. Autobiografii, czegoś pośredniego, ale napisanego bardzo ciekawie. Językowo wspaniała, szczególnie dla osób nieco starszych, mających problem z "młodszym językiem". Dla mnie to ciekawy "przewodnik" po pokoleniu.
Problem chyba w podejściu. To nie jest powieść w sumie, taka "prawdziwa", to strumień myśli więc wymaga skupienia i może znużyć, jeżeli ktoś tego nie lubi, albo w danym momencie nie ma na coś takiego ochoty.
Tak czytałam, ale szopka jest inna, i podobała mi się, ale przez to, że była taka niesamowicie dziwaczna.
Dziękuję.
Znałam Lecha internetowo, ale raczej dobrze, dużo się rozmawiało o pisaniu, o książkach, wiedziałam też o jego śmierci, była zaskakująca, bo on niewiele mówił o swoich chorobach. Niewiele - czytaj NIC. Nie wiedziałam natomiast o nazwie Biblionetki! Jest to ktoś o kim często myślę, to był fajny człowiek.
Dziękuję wszystkim za głosy i nie martwcie się, nie wyginiemy, nasz gatunek przetrwa :)
Ja też śledziłam to głosowanie i widziałam kilka "mocnych" grup głosujących na niektóre pozycje, ale większość były to książki wydawnictw ze współfinansowaniem..
Polecam Biblionetkę, bo na dzikich obrzeżach internetu, pośród dżungli stron i blogów, w otchłani sieci, istnieje tylko to jedno miejsce, gdzie zachowały się ostatnie egzemplarze gatunku „książkolub sapiens”. To miejsce zwane Biblionetką, to samotna wyspa na oceanie chaosu. Jest jedynym znanym miejscem występowania gatunku „książkolub sapiens”, który to gatunek jest bardzo wymagający i delikatny. Tutaj w swoim środowisku naturalnym może on ...
Ja lubię sprawiać, żeby inni się śmiali. Chyba ostatnio za dużo było polityki!
I będzie. To "maleństwo" nie dotyczy ducha, tylko ciała. To wspomnienie naszego spotkania :) To było niesamowite, kiedy cię zobaczyłam pierwsza myśl, "minutka", wiem dlaczego :)
ująć, tylko z czego? Przecież nic nie zostanie. Nawet słomę z butów wyniosą przedsiębiorcze myszy.
Dzięki maleństwo ( NIE OBRAŹ się) już jakoś lepiej. Trochę.I gorzej trochę. Jak to w życiu. Myślałam, że będę bardziej mobilna, ale jakoś nie wyszło, nic w tym złego. Wszystko w miarę dobrze. Moja mobilność nie jest specjalnie ważna. Są ważniejsze sprawy :)
Ja kocham te torciki - każdy jest inny ( nie torcik, człowiek)- dla mnie to był moment, kiedy wreszcie bez nadzoru męża miałam prawo do internetu. Wiem, ludzie myślą, że takie rzeczy to tylko w Chinach, ale nie, to była wolność, móc zapisać się do bnetki, założyć konto i zaglądać kiedy chcę. Nie spowiadać się z każdej literki, z uśmiechu, z zamyślenia. Myślałam wtedy, jak to będzie, kiedy zapomnę ten dzień, kiedy już wszystko mogłam, kiedy nikt m...
Bardzo dzięki, lejesz balsam na mą przerażoną duszę :)
Ja właśnie czytam Balsamiarkę, może nie jest to hit wszechświata, ale nieźle jedzie po tabu, i po wczorajszym dziś czytając pomyślałam, że teraz mogliby tego po prostu nie wydać...
Hmmm i tu będzie wredna aluzja polityczna. To też mnie trochę zabiło. To znaczy co? To coś? Ta kreacjo kreacja? Znów będzie indeks zakazanych? Książek, wypowiedzi, poglądów? Chciałabym po prostu zniknąć i obudzić się w kraju, w którym nikt nikomu nie zagląda do łóżka, do aktów wiary i bibliotek ( w tym wypadku za pozwoleniem)... Gdzie siermiężna baba nie recenzuje Mrożka, ale chyba właśnie... upss!
Czasami człowiek nie zdaje sobie sprawy z możliwości i narzeka na wszystko ( to akurat nie ja), ale dzisiejszy dzień zbiegł się z moją dziesiątą rocznicą rozwodu, czytaj: wolności! Odejścia, posiadania własnego domu ( mojego, nie wspólnego) i możliwości ( tu nie wymienię) ale i dostępu do komputera :) I wypraw do biblioteki :)
Był moment, kiedy kochałam Coelho, trwało to krótko, ale jednak nie mogę się tego wypierać. Nie to, że teraz mnie odrzuca, ale chyba z niego wyrosłam. Masłowską lubię. Jest inna, i bardzo konsekwentna językowo, a to mnie fascynuje. Lema też lubię, choć jawi mi się jako zdecydowanie trudny, co do Wertera to jednak dla mnie zbyt "romantyczny" taki "rozmemłany" :(
A ja zastanawiam się co się z nimi stało. Ta Korea nawet nie zanotowała istnienia tych dzieciaków, a jeżeli to kiedy się ktoś o tym dowiemy? Teraz mieliby po jakieś 60 - 75 lat... To nie jest kwestia wygody, ale ilości niesprawiedliwości, które ( myślę o liczbie mnogiej) może pomieścić jeden mózg. Jedno serce. Cały czas dręczy mnie ten dzieciak, który dostał się na studia i usiłował dostać zapalenia płuc...
Możliwe, że ja też reaguję w ten sposób. Mieszkam o kilka kilometrów od tego miejsca. Nic nie wiedziałabym, gdyby nie jeden z moich uczniów ( zazwyczaj uczę dorosłych)opowiedział mi o tym, więc sięgnęłam po książkę i żałuję... naprawdę ŻAŁUJĘ, bo gdybym tego nie zrobiła wiedziałabym dużo mniej o okrucieństwie, losu, ludzi i historii
Filmu nie widziałam, mnie najbardziej poruszyła opowieść o tych "innych" dzieciakach... Sama historia tej małej Koreanki jest niczym wobec tragedii reszty... A już dzieciaki, które usiłowały się dostać do Polski przez bagna Korei, do Polski, której początkowo nienawidziły jest przerażająca. Atutem książki jest to, że jest li tylko reportażem. W żadnym razie nie beletryzowanym, ale to też sprawia, że jest bardziej straszna.
Bardzo poruszająca opowieść. Czytałam ją jakiś czas temu, a do teraz we mnie tkwi. Czysta żywa potworność losu. Czasami myślę o tych dzieciakach... Wcale tego nie chcę, ale autorka sprawiła, że inaczej się nie da.
Trudno się z Tobą nie zgodzić,( choć daleka byłabym od przyznania Ci całkowitej racji, ale to jest recenzja książki, a nie sytuacji politycznej. W recenzji chciałam oddać atmosferę tekstu.
Moja przeglądarka to lisek, ale mogę też wejść przez Chrome, komputer całkowicie mój, więc nie jest możliwe, żeby ktoś z niego już polecał, zresztą weszłam przez chrome i jest o.k.
Ależ się cieszę! To pierwszy raz w mojej karierze :)
Wiedziałam, że choruje, ale jakoś tak liczyłam na jeszcze kilka książek, na babcię, wiedźmy, Vimse'a, byłam zła, że traci czas na pisanie "długich coś tam", zamiast dopisywać świat Dysku, niewiele mi zostało do przeczytania, te co mam ponad dwadzieścia czytałam już po kilkanaście razy ( córka nie przejmie świata Dysku)... Smutno.
Przepiekana recenzja, książka do schowka!
Ja czytałam tę książkę ( raczej opowiadanie) w innym tłumaczeniu główna bohaterka miała na imię inaczej, Valancy - było genialne, to teraz polecam "Dzban ciotki Becky" tej samej autorki - naprawdę warto !!!
Podziwiam, bo jest to wiedza z bardzo wielu dziedzin. O ile wiedzę historyczną przy wiedzy własnej w tej dziedzinie da się jakoś "złapać" to w tej powieści człowiek co krok ma chęć sięgać po większą, nie po to, żeby komuś zrobić "kuku", ale żeby dorównać! A to jest genialne!
Ja właśnie czytam i jak zawsze u tej autorki podziwiam ogrom wiedzy, staranność, wszelkie drobne, doskonale dopracowane szczegóły. Ciekawi mnie jej wiedza, bo albo ma ogromną albo robi genialny research!
Dlatego nie wchodziłam w kwestię samych świąt, rodziny itd. Tylko we własną głupotę. Bo nie chodzi o to, aby dać się zmorze i uważać, że święta to tylko karp i sprzątanie... Po prostu śmiałam się sama z siebie, bo w poprzednich latach był zawsze świetnie, choć nigdy doskonale - w tym roku chciałam osiągnąć doskonałość i przedobrzyłam.
kocham gotować i naprawdę dobrze gotuję. TO BYŁ PECH! Nienawidzę sprzątać, ale czystość dla mnie jest ważna - czystość, a nie ład... ład mam tylko w komputerze,a czysto choćby w garach, bo nie w całej kuchni. Nie wyobrażam sobie jedzenia z choćby "odrobinę" brudnego "czegokolwiek" ... choć już ściany... no ze ścian się nie je.
Syrenko były jeszcze gorsze! W tekście byłam dla siebie "łaskawa"!
"Zza drzwi dochodził do niej jego podniesiony głos, chyba z kimś rozmawiał" rozumiem, że są sami to do kogo ma dochodzić głos i czyj? I trudno rozmawiać z samym sobą. I chyba z kimś rozmawiał... Odkrycie?
Odnalazła jego wzrok, ( w koszu na śmieci? Bo go zgubiła) trzymał ją na uwięzi oczami, ustami. Guantanamo, bo z oczu wychodziły więzy, z ust chyba też... skórzane, albo może łańcuchy, ale ja się nie znam. Bardzo przepraszam.
Też nie bardzo. Czy ktokolwiek ze sobą tak rozmawia? Piotr? Piotr! Piotr? - gdyby nawet sytuacja była logiczna, to jednak nie "Piotr, Piotrze, ale choćby Piotrek"
Od napisania tej czytatki minęło kilka lat, a ja nadal jestem kozą, ale... jakby to powiedzieć, jem, jem, jem, coraz więcej jem i coraz więcej wydalam... jakby to "kozie" jedzenie było coraz mniej konkretne. Wniosek? Ja się nie zmieniłam, pożywienie jednak chyba tak!
Nie chcę podgrzewać dyskusji, ale moja godność i moja dusza, czy robaczywa, czy też nie, nie powinna być tematem dyskusji, bo na forum biblionetki podobno o autorach się nie dyskutuje, a o ich tekstach. Po drugie nie wiem czy pani Banach ma konto na tym portalu, z tego co wiem, nie, więc pozostańmy przy imarbie, a tamtą panią zostawmy w spokoju, czy jej czegoś odmówiono, nie wiem, może tak się zdarzyć, ale nie sądzę, żeby z tego powodu miała się ...
Wspaniała recenzja wspaniałej książki ze wszech miar wartej przeczytania. Uczy pokory, tolerancji, pokazuje świat z innego punktu widzenia i co ważne napisana jest naprawdę pięknie i ciekawie!
rano będzie :)
dziś jutro podeślę... Pisze się :)
L56 Bakunowy faktor ?
L58 Kulawy książę
Do Ciebie często zaglądam :) Dziękuję!
Dziękuje :) Tak, masz rację czasu i pomysłów :) To coś czego zawsze trzeba, no i oczywiście książek :) Buziaczki!
Jestem cały czas, ale jakoś tak słabiej się odnajduję :)
Gotowe
1. Tak, tak często jak tylko coś się trafi. 2. Bardzo często. 3. Standardowe, bo nawet recenzja jest tekstem literackim, oczywiście oczekuję też osobistych podsumowań. 4. Wszystkie możliwe. 5. Lubię czytać wszelkie recenzje, bo mogę nagle (mam nadzieję) przekonać się do czegoś co uważam, że jest "nie dla mnie". 6. raczej najpierw książka potem film, ale i tak nie działa. 7. Interesują mnie biografie o ile są ciekawie napisanie, bo to też...
Mam odesłać Babunię - dla mnie dławiąca książka, komu teraz?
Jeremy Perkins dźgnął swoją matkę siedemdziesiąt siedem razy nożem ( nie pamiętam szczegółów) gdyż jawiła mu się diabłem. Początkowo też pracował na Rancho niestety słyszał głosy. Rodzice odmówili leczenia... Wstąpił do Sea Org, ale głosy słyszał nadal, potem zdiagnozowano u niego poważną chorobę psychiczną.
Mnie zbulwersował fakt, że siedmioletnia dziewczynka była Oficerem Medycznym czyli czymś w rodzaju lekarza! Na dodatek w książce wspomniana jest osoba Jeremiego Perkinsa, który zamordował matkę, był chory psychicznie, ale scjentolodzy nie uznają leków, i leczenia tego typu chorób... Ci ludzie się znali... To potworne, ale książka wspaniała. Czytałam wypożyczoną z biblioteki, ale chcę kupić, żeby mieć na własność!
Jak miło, że o mnie myślisz mikołaju, ale ja ostatnio zrobociałam zupełnie... Może w przyszłym roku? Teraz wciąż tylko praca i praca, nie to żebym narzekała, ale czasu brak...
Tak! Dokładnie tak - film genialny bo we mnie został, książki nie pamiętam.
...ale czy w pewnym sensie tego już nie było? Ze sto lat temu widziałam film o paleniu książek, ludzie wówczas uczyli się książek na pamięć, jeden z palących je "strażaków" poznał dziewczynę i dzięki niej przeczytał KSIĄŻKĘ - nie pamiętam filmu, wiem, że na koniec "stał" się książką... Fakt, nie było wybuchu Fakt niczego więcej nie pamiętam. Film był nakręcony na podstawie książki, potem chyba (nie jestem całkowicie pewna) przeczytałam książkę, ...
wyślij na adres :)Podam jak chcesz na PW ( ale nie wiem czy jest sens, może wkrótce będzie okazja do spotkania)
Na wrocławskie jest blisko... pewnie, że chciałabym, ale czy jesteście tak szaleni jak Ślązacy? Oni są tam jakoś są inni, czułam się jak w domu... Nie wiem jak to napisać,ale w życiu nie spotkałam takich ludzi... oni umieją się bawić!
Z imarbą to nie ma co przesadzać wiem, znam babę wykorzystała wydawnictwo do własnych niecnych celów, żeby tylko mogła przyjechać - ten magiczny Śląsk zawsze ją kusił no i po raz pierwszy została zaproszona ( przez wydawnictwo, innych zaproszeń miała wiele, ale jest okropnie nieśmiała - nawet gdyby ktoś w to nie uwierzył) - Biedna kobieta - ale z autorami zawsze tak jest ... trzeba im wybaczać są pokręceni :)
Moje pierwsze spotkanie biblionetkowe... No cóż, najpierw z wrażenia nie spałam całą noc potem potem oszalałym wzrokiem szukałam Melikki i Marylka, usiłując rzucić się na szyję pewnej zupełnie mi obcej osobie. Odkryłam dzięki Marylkowi, że ktoś zamienił Katowice w wielkie kretowisko. Pomyliłam telefony do wydawnictwa w rezultacie czego za każdym razem telefon wybierał numer biednej ( no może nie całkiem) Marylek. Kiedy odnalazłam wreszcie ( ...
To nie chodzi o nie pasuje... To poważniejsza sprawa i może nie dać rady.
Nie wiem czy się niepotrzebnie nie wetnę, ale Jakozak może nie móc. Życiowe sprawy, sama wam powie jak będzie w stanie. Ja sławetna ( tfu, tfu, tfu wypluć imarba) od 13 do 13.30 na jakiejś scenie w spodku ( SPODKU?), od 13.30 do 14 w jakiejś kawiarni - nigdy nie byłam w Katowicach, nie wiem jak działają, będę okropnie zestresowana, niech ni ktoś powie czy w godzinę da się taksówką z dworca do spodka? Bo pociąg przyjedzie o 11.45, jak to działa ja...
Ja oszołomiana niekompetencją pani na dworcu i koniecznością podania wiadomości wydawnictwu mam podobno pociąg o 16.16 ;(
Nie wiem jeszcze bo zmiany są i muszę iść się dowiedzieć :)
jejku, mam nadzieję, że się spotkamy - nie chce być sławną imarbą buuuuuu.... chcę być imarbą! Co do czasu mam zajęte tylko od 13 - do 14 - reszta do pociągu totalnie wolna :)
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)